The Crew - Recenzja
Slalomem przez Amerykę.
The Crew nie spełnia wszystkich pokładanych w grze nadziei, ale mimo to oferuje wiele godzin atrakcyjnej rozgrywki. Czysto zręcznościowy model jazdy w połączeniu z ogromnym światem, to nie lada gratka dla miłośników wirtualnych czterech kółek.
Przygodę rozpoczynamy jako Alex Taylor, siadając za kierownicą mustanga pędzącego po ulicach największych miast i bezdrożach amerykańskiej prowincji. Ścigamy zabójców bliskiej nam osoby, by samodzielnie wymierzyć im sprawiedliwość. Nim jednak do tego dojdzie, musimy wejść w podziemny świat nielegalnych wyścigów, zdominowany przez gangsterskie klany.
Dzięki umiejętności prowadzenia auta niczym Sébastien Loeb, wkrótce stajemy się członkiem gangu 5-10 i wraz postępami w fabule, pniemy się w przestępczej hierarchii przy skromnej pomocy federalnych funkcjonariuszy. Po drodze wyeliminujemy kilku przeciwników, będziemy ścigani przez gliniarzy, a także wrogich gangsterów i niejako przy okazji wygramy kilkadziesiąt wyścigów. Jest co robić, a bywa naprawdę gorąco.
Ale warstwa fabularna The Crew to najsłabszy element gry. Jest nudna i do bólu przewidywalna. Gorzej, że nieskomplikowana opowieść marnieje jeszcze w oczach przez kiepskie aktorstwo i irytująco nienaturalne dialogi pomiędzy Alexem i jego partnerami. Z tego powodu po krótkim czasie przestajemy śledzić rozwój wydarzeń, traktując kolejne misje fabularne jako zwykłe wyścigi, mało interesując się po co i dlaczego coś robimy.
Niemniej, wątek fabularny warto ograć, bo dzięki niemu zdobędziemy dostęp do nowych aut, dilerów samochodowych oraz kolejnych wyścigów. A przede wszystkim, zbierzemy dużą liczbę punktów doświadczenia. Trzeba przy tym zaznaczyć, że The Crew wymaga stałego połączenia z Internetem, nawet wtedy, gdy chcemy rozgrywać kampanię bez kooperacji i jakichkolwiek innych opcji sieciowych.
Szkoda również, że wyścigi są oskryptowane i nieważne jak mocne mamy auto, przeciwnik i tak nam odjedzie w tym samym momencie co zwykle albo zahamuje dając się wyprzedzić lub uderzyć, jeśli wymaga tego cel misji. Doczepić można się również do policji ścigającej nas w niektórych zadaniach kampanii. Zachowują się jak psychopaci za kierownicą, którzy chcą za wszelką cenę nas zabić.
Samochody prowadzi się bez większych problemów, choć trzeba zaznaczyć, że jest to model zdecydowanie zręcznościowy.
Poza główną historią, jeżdżąc po ulicach Waszyngtonu, Chicago lub bezdrożach stanów południowych, natkniemy się na setki zadań do wykonania. Raz pojedziemy na czas z jednego punktu do drugiego, innym razem będziemy omijać slalomem pojawiające się na ulicy znaki, by wreszcie pędzić na złamanie karku po wyznaczonej na jezdni linii, zwężającej się wraz z większą prędkością auta.
Problem jednak w tym, że choć wspomnianych testów sprawnościowych mamy setki, to są za mało zróżnicowane. Jest ich raptem kilka rodzajów i wykonywanie po raz dziesiąty tej samej aktywność, tyle że w innym otoczeniu, najzwyczajniej w świecie nuży i zabija chęć zdobywania wyższego poziomu doświadczenia. Być może nadchodzące aktualizacje przyniosą zmiany w tej kwestii.
Dodatkowo mamy możliwość odkrywania satelitów z bazami danych na wzór punktów synchronizacji z serii Assassin's Creed, czy odnajdywania części starych samochodów. Niemniej, są to jedynie przyjemne zapychacze czasu.
To, co najbardziej przyciąga do zabawy w The Crew, to nieskrępowana jazda po ogromnym terytorium Stanów Zjednoczonych podzielonym na pięć rejonów. To zdecydowanie najmocniejszy punkt gry. Usiąść za kierownicą swojego auta w Nowym Jorku, zaznaczyć na mapie jako cel jedno z miast zachodniego wybrzeża, i nic tylko cieszyć się jazdą oraz widokami na trasie.
Dla niecierpliwych przewidziano możliwość szybkiej podróży, o ile cel znajdzie się na terenie, który już wcześniej odwiedziliśmy. Mamy też możliwość skorzystania z błyskawicznego przemieszczenia się pociągiem lub samolotem (w tym przypadku nie musimy wcześniej odwiedzić danej lokacji). Wysiadamy wtedy na wyznaczonym lotnisku lub stacji kolejowej.
Dla miłośników sieciowych zmagań przygotowano system polegający na łączeniu się w ekipy i rywalizacji w ramach jednej z nich lub pojedynków z jednym z ośmiu graczy znajdujących się na naszej mapie podczas sesji. W przyszłości twórcy mają rozszerzać dostępne opcje sieciowe, udostępniając więcej rywalizacji i zadań do wykonania.
Nim jednak w ogóle wsiądziemy do auta stając do walki z innymi kierowcami, musimy wpierw dokonać zakupów. Samochodów w The Crew nie ma zbyt wiele, bo raptem 40 modeli popularnych producentów. Od Forda, przez BMW, na Lamborghini kończąc.
Warto dodać, że model rozgrywki nie zachęca do kupna nowych maszyn. Nic nie stoi na przeszkodzie, by zakończyć fabułę z jednym, początkowym samochodem. O ile nie jest problemem uzbieranie na BMW Z4, o tyle znacznie lepsze auta kosztują majątek. Nie sposób zgromadzić na nie wymaganą sumę, jeśli nie spędzimy mnóstwa godzin na mozolnym ciułaniu drobnych kwot otrzymywanych za wygrane testy czy wyścigi. Oczywiście, pozostaje opcja mikropłatności, by za wcale niemałą sumę wejść w posiadanie upragnionego wozu. Nie ulega wątpliwości, że ekonomia gry wymaga poprawy.
Co ważne, każde z aut możemy dopasować do swoich potrzeb. Za wygrane wydarzenie czy misję fabularną dostajemy wybrane części podzielone na kategorie: złote, srebrne lub brązowe. Złote otrzymany za zdobycie największej liczby punktów i tak dalej. Podzespoły montowane są w naszym aucie i, co zrozumiałe, podnoszą jego statystyki.
Po osiągnięciu odpowiedniego poziomu doświadczenia uzyskamy dostęp do modyfikowania aut seryjnych w pięciu kategoriach: ulica, off-road, tor, wyczyn i rajd. Oznacza to, że raz zakupiony samochód, po odwiedzeniu modera, zmienia się w pojazd nadający się do jazdy w wyspecjalizowanych wyścigach. Każdą z opcji rozwijamy oddzielnie, raz wygrana część będzie montowana tylko do wybranej przez nas wersji.
O ile Ford Mustang GT 2011 modyfikowalny jest we wszystkich kategoriach, o tyle Lamborghini Gallardo tylko w jednej. Dlatego przed zakupem trzeba zastanowić się, do jakich celów wykorzystamy dany nabytek.
Model jazdy nieco zmienia się w zależności od kierowanego auta, a ulega znacznie większym przeobrażeniom w zależności od wybranej specjalizacji. Autem ulicznym znacznie zwolnimy w terenie, a te szykowane na off-road nie będą tak trzymać się drogi, jak fury dedykowane wyścigom ulicznym.
Całościowo jednak model jazdy jest bardzo przyjemny. Samochody prowadzi się bez większych problemów, choć trzeba zaznaczyć, że jest to model zdecydowanie zręcznościowy, zbliżony do tego znanego z Need for Speed: Rivals. Miłośnicy symulacji raczej obejdą się smakiem, choć i dla nich przyszykowano możliwość podpięcia kierownicy i zmiany kilku podstawowych opcji prowadzenia auta, a także udostępniono widok z wnętrza pojazdu. Niby mała rzecz, a cieszy.
Za to zawiodą się fani tuningu, bo opcji dostosowywania samochodu do swojego gustu jest jak na lekarstwo, przez co podczas rozgrywki sięgamy po nie bardzo rzadko. Miał to być mocny atut The Crew i szkoda, że nie wyszło.
Wiele do życzenia pozostawia za to nieczytelny interfejs. Zbyt wiele jest pojawiających się jednocześnie opcji i komunikatów, które rozpraszają oraz irytują. Na szczęście, sporą ich część można samodzielnie wyłączyć sięgając do ustawień.
Od strony wizualnej produkcja Ivory Tower jest szalenie nierówna. Wyraźnie widać, że jest grą, którą tworzono z myślą o konsolach minionej generacji. Kierowany przez nas wóz wygląda efektownie, zróżnicowane krajobrazy Ameryki nie raz wywołają zachwyt, tak samo jak gra światła oraz zachmurzone niebo. Ale gdy przyjrzymy się otoczeniu, ujrzymy puste chodniki, po których raz na jakiś czas przejdzie się samotny człowiek.
Jeszcze gorzej jest z ruchem samochodowym, bo po ulicach jeździ armia nieatrakcyjnie wykonanych aut-klonów. Te same budynki - tak sklepy, jak i kamienice - potrafią pojawiać się niemal na każdej ulicy. Brakuje również dynamicznie zmieniających się warunków atmosferycznych.
Na średniej klasy komputerze na najwyższych ustawieniach gra działała płynnie w 60 klatkach na sekundę i co ważne, nie jest najeżona błędami. Ogólnie jest nieźle, ale z pewnością jest to nieporównywalnie mniej atrakcyjna wizualnie gra od innych produkcji wydawanych przez Ubisoft w tym roku, takich jak Far Cry 4 czy nawet Watch Dogs. Nie zbliża się także do poziomu konkurencyjnego Driveclub.
Choć The Crew nie uniknęło potknięć i pozostawia niedosyt, to jednocześnie oferuje sporo dobrej zabawy. Przyjemny model jazdy oraz ogromny świat zachęcają do eksploracji. To właśnie podczas swobodnej jazdy gra rozwija skrzydła i pokazuje swój rozmach.