GTA 5 na PC - Recenzja
Więcej niż gra wideo.
Pecetowi gracze, po wielu miesiącach oczekiwania, w końcu doczekali się GTA 5. Warto było być cierpliwym, bo komputerowe wydanie jest najładniejszą i najbogatszą w dodatkowe elementy edycją. Grand Theft Auto to coś więcej niż gra, a wersja PC podkreśla to w jeszcze piękniejszy sposób niż znakomite przecież wydania konsolowe.
Po raz pierwszy w serii kierujemy poczynaniami aż trzech głównych bohaterów. Michael to gangster, który udał się na przedwczesną emeryturę. Szasta pieniędzmi, pozornie prowadzi bogate i szczęśliwe życie. Szybko jednak okazuje się, że sielanka jest tylko ułudą. Jego rodzinne życie jest katastrofą, a wizyty u psychologa dają jedynie odrobinę wytchnienia i pozornego zrozumienia nękających go trosk.
Zacznijmy od początku
Michael tęskni za dawnym życiem - napadami, strzelaninami i buzującą we krwi adrenaliną. Nudna codzienność zdaje się wysysać z niego chęci do życia. Dziadzieje, stając się obiektem drwin dla swoich dzieci i żony. Ale to już wkrótce się zmieni, wraz z poznaniem Franklina.
Ten pracuje dla lokalnego ormiańskiego dilera samochodowego, który prowadzi na poły legalne interesy. Franklin jest świetnym kierowcą, co przydaje się w pracy, kiedy to szef co i rusz każe mu odbić niespłacone auta od dłużników.
Jednym z nich jest zidiociały syn Michaela, a Franklin otrzymuje zadanie przejęcia od niego pojazdu. Sprawy się komplikują przybierając zaskakujący efekt, co skutkuje burzliwym początkiem znajomości dwójki głównych bohaterów.
Ostatnią postacią, którą pokierujemy jest były przyjaciel Michaela - Trevor. Obu poznajemy na początku opowieści, kiedy akcja przenosi się kilka lat wstecz, a panowie usiłują okraść bank w North Yankton.
Trevor to bez wątpienia najbarwniejsza postać w GTA 5. Jest brutalny, agresywny i nieobliczalny, ale też nader często zaskakująco bystry. Trudno jednak stwierdzić, czy są to przebłyski głęboko skrywanego geniuszu, czy to jedynie alkoholowe mamrotanie. Faktem jednak jest, że Trevor fascynuje dzikością, sarkazmem i mocno specyficzną oceną rzeczywistości. Wraz z Michaelem tworzą może nie zgrany, ale za to kapitalny duet, którego uzupełnieniem staje się Franklin.
Kiedy już „odblokujemy” całe trio, przełączamy się pomiędzy nimi w dowolnej kolejności. Kamera oddala się przechodząc na widok z lotu ptaka i nagle przybliża na naszą postać, którą zastajemy podczas wykonywania codziennych sytuacji. Buduje to złudzenie, że Michael, Trevor i Franklin mają swoje własne życie i gdy ich nie niepokoimy, robią to, co im się żywnie podoba.
Warto zaznaczyć, ze niektóre zadania do uaktywnienia wymagają sterowania konkretną postacią. Bez wcielenia się z w każdego z chłopaków, nie ukończymy gry, a podczas efektownych napadów, na zmianę przejmujemy kontrolę nad każdym z nich, uprzednio starannie planując skok. To właśnie skoki stanowią oś napędzającą scenariusz i wraz ze świetnym systemem strzelania i chowania się za osłonami, są jednymi z najmocniejszych punktów GTA 5.
Scenariusz prosto z Hollywood
Każdy z bohaterów posiada inne cechy, opisane ośmioma parametrami - takimi jak siła czy kondycja, oraz umiejętność specjalną, którą na chwilę możemy aktywować. Im częściej z nich korzystamy, tym bardziej je rozwijamy oraz wydłużamy czas działania.
Często siadając za kółkiem i jeżdżąc szybko, lepiej opanujemy jazdę samochodem. Jeśli jednak zdecydujemy się na pokonywanie dużych odcinków pieszo, zwiększymy kondycję przez co będziemy mogli dłużej biegać. Wszystko to ma wpływ na naszych bohaterów i przydaje się podczas wykonywania misji oraz innych zajęć.
Interesujące są wspomniane wyjątkowe umiejętności, charakterystyczne tylko dla wybranej postaci. Franklin jest najlepszym kierowcą z całej trójki - podczas jazdy potrafi spowolnić czas, dzięki czemu wejdzie w zakręt z większą precyzją, a to ułatwi zgubienie pościgu. Podczas wielu ucieczek, nasz domorosły gangster będzie nieodzowną pomocą.
Także i Michael potrafi spowalniać upływ czasu, choć wyłącznie podczas walki. Dzięki czemu poczujemy się niczym Max Payne rozstrzeliwując kolejnych wrogów. Trevor natomiast wpada w szał zadając większe obrażenia przeciwnikom i samemu stając się niemal nietykalnym.
Każdy z tych facetów to także inny styl prowadzenia rozgrywki, związany nie tylko z umiejętnościami, ale i dzielnicą, w której przyszło mu żyć. Spacerując Franklinem po biednej okolicy wokół jego domu szybko staniemy się wyśmienitym celem dla typa, który przyłoży nam spluwę do głowy żądając kasy. Za to Michael, jak przystało na bogacza, rozerwie się na kortach tenisowych z piękną panią instruktor.
Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by Trevora przerobić na milionera, ubrać w ładne ciuszki i spacerować po bogatej dzielnicy. Niemniej cieszy, że Rockstar dba o szczegóły i każdy z bohaterów ma swoją historię, powiązaną z miejscem skąd pochodzi i gdzie dane jest mu żyć.
Natomiast sama kampania fabularna to opowieść posklejana z motywów, jakich wiele widzieliśmy na ekranach kin, co zresztą podkreślają sami twórcy. W grze aż roi się od cytatów z popularnych filmów, takich jak Jerry Maguire czy niemal żywcem przeniesionych z nich scen, jak moment gdy Michael rozwala dom na wzgórzu niczym Mel Gibson w „Zabójczej broni”.
Los Santos - bohater GTA 5
Choć sama fabuła jest dość nieskomplikowana, to ciekawe misje wciągają na blisko trzydzieści godzin, a urozmaica je wiele kapitalnych postaci pobocznych, z Lamarem i Lesterem na czele. Co ważne, scenariusz raz rzuca naszą ekipę na złamanie karku, by co jakiś czas zatrzymać się, wyciszyć tempo rozgrywki i dać nam odetchnąć.
Wtedy to poznajemy kolejnego, być może najważniejszego bohatera GTA 5. Piękne i duże miasto - Los Santos. Wzorowane na Los Angeles, zachwyca i wraz z ogromnymi pobliskimi terenami podmiejskimi, zapewnia multum atrakcji na dziesiątki godzin, wysoko podnosząc poprzeczkę sandboksowej zabawy, tworząc wzorcową i najlepszą produkcję tego gatunku.
Atrakcji jest co niemiara; możemy chociażby grać w tenisa i golfa, brać udział w triathlonie, oglądać telewizję, modyfikować swoje auto czy wreszcie iść na zakupy lub do fryzjera.
Wprost nie sposób się nudzić, a jeśli nam mało to dla osób zainteresowanych grą wieloosobową udostępniono rozgrywkę sieciową z trybem napadów. GTA Online w edycji PC przyjrzymy się dokładniej w najbliższym czasie i przygotujemy odrębny materiał - lecz jest jasne, że nawet bez trybu wieloosobowego gra oferuje olbrzymią, znakomicie zaprojektowaną zawartość.
Świetna optymalizacja
Wielu miłośników grania na PC, mając w pamięci fatalną optymalizację GTA IV, z dystansem podchodziło do nowej odsłony serii. Jednak tym razem, chcąc sprostać wysokim wymaganiom, Rockstar udostępnił w grze masę opcji graficznych. Dzięki temu, uzyskano ogromną skalowalność gry, która powinna sprawnie działać nawet na dużo starszych maszynach.
W opcjach ustawimy rozdzielczość aż do 4K, rodzaj wygładzania krawędzi: FXAA, MSAA, TXAA, zablokujemy synchronizację pionową, zmienimy jakość tekstur czy cieni, a także ustawimy zakres widocznego horyzontu oraz liczbę i różnorodność ludności w mieście. A także wiele, wiele więcej, chyba nie zabrakło żadnej istotnej opcji i po prostu jest się czym „pobawić”.
W praktyce konwersja wypadła bardzo dobrze, a podczas wielogodzinnej rozgrywki nie natrafiłem na żaden istotny problem. Na komputerze wyposażonym w procesor i5-4430 3GHz, kartę NVidia GTX 770, 8 GB RAM gra działa w najwyższych ustawieniach, 1080p w 60 klatkach na sekundę, nieznacznie spadając do około 50 klatek podczas szybkiej jazdy w otoczeniu dużej liczby pojazdów. Podobne, kilkuklatkowe spadki notujemy przechadzając się po terenach z bujną roślinnością.
Warto podkreślić, że są to spadki chwilowe i rzadko występują oraz trudno je w ogóle dostrzec nie korzystając z narzędzi mierzących liczbę wyświetlanych klatek na ekranie.
Pewnym problemem zdaje się być synchronizacja pionowa włączana z poziomu gry. Czasem blokowała liczbę klatek na 30, choć nie powinna tego robić, innym razem pojawiał się wyraźny tearing w zupełnie losowych sytuacjach nie zawsze wynikających z dużej liczby obiektów widocznych na ekranie i nagłego spadku animacji. Aczkolwiek poradzić można sobie z tą kwestią korzystając z wymuszenia pionowej synchronizacji w ustawieniach karty graficznej.
Porównując wygląd pecetowej edycji GTA 5 z pierwszą oryginalną wersją z konsol poprzedniej generacji, skok jakościowy jest bardzo duży. Zwiększono zasięg pola widzenia, obiekty nie pojawiają się znienacka tuż przed maską pędzącego samochodu (choć niewielkie doczytywanie widać daleko w tle), nie wspominając o bardziej szczegółowym otoczeniu. Zmiany są na tyle duże, że choć ukończyłem tytuł w wersji na PS3, odkrywałem i wciąż odkrywam GTA 5 na nowo w edycji PC.
Zgoła inaczej wygląda sytuacja, jeśli już posiadamy najnowsze dzieło Rockstara na PS4 czy Xbox One. Różnica w wyglądzie - przy tych samych ustawieniach rozdzielczości - jest widoczna dopiero po bliższym przyjrzeniu się obu wersjom. Na przykład, w komputerowej edycji lepsze jest wygładzanie krawędzi, ciut większy zakres widzenia, bardziej szczegółowe tekstury i ładniej wyglądająca roślinność.
Niemniej, dodatkowa przyjemność płynąca z rozgrywki w 60 FPS jest nie do przecenienia. W połączeniu z efektownymi zmianami pogody oraz zmiennym trybem dnia i nocy, produkcja Rockstara wciąż prezentuje się bardzo ładnie i choć widać już, że swoje korzenie ma jeszcze w minionej generacji konsol, to nie odbiega znacząco od współczesnych tytułów.
Co naturalne, gra rozwija skrzydła jeszcze bardziej na najmocniejszych konfiguracjach i w wysokich rozdzielczościach - więcej na ten temat w zbliżających się analizach działu Digital Foundry.
Wydanie kompletne
Szkoda jednak, że miasto wciąż sprawia wrażenie wyludnionego. Liczba osób pojawiających się na ulicach jest większa niż w poprzednich wersjach, ale ta różnica nie jest tak wyraźna jak oczekiwaliśmy. Daje to pole do popisu modom, których wprost nie mogę się doczekać . To dzięki scenie moderskiej GTA 5 na PC zyskuje bezcenną wartość: masę dodatkowych atrakcji i ulepszeń, dzięki którym życie gry wydłuży się o kolejne lata.
Za to bez zarzutu sprawdza się sterowanie i to zarówno padem, jak i myszką oraz klawiaturą. To drugie rozwiązanie zyskuje na znaczeniu w trybie pierwszoosobowym. Co tu dużo mówić: z tej perspektywy z tradycyjnymi, pecetowymi kontrolerami gra się po prostu znakomicie, niczym w rasową strzelankę. Dodatkowo spacerując po mieście uzyskujemy nową perspektywę, poznajemy różnorodność metropolii oraz jej mieszkańców.
Jedynie sterowanie niektórymi pojazdami - głownie kabrioletami - bywa kłopotliwe, ze względu na ograniczoną widoczność zza kierownicy. Ale i na to jest sposób, wymuszając w ustawieniach, aby podczas jazdy kamera ustawiała się na masce samochodu. Co ciekawe, wszystkie samochody mają szczegółowo przygotowane wnętrza, a lusterka wsteczne nie są tylko szarymi plamami.
Warto wspomnieć, że do bogatej ścieżki muzycznej, w wersji PC dodano nową stację radiową - The Lab z dwugodzinnym materiałem muzycznym. A jeśli i tego nam mało, to możemy włączyć własnoręcznie przygotowaną listę utworów.
Oprócz tego ogromu, gra wzbogaciła się w znany z GTA IV tryb reżysera. W dowolnym momencie możemy zgrywać fragmenty rozgrywki i łączyć je w efektowne filmiki, a potem wgrywać na YouTube. Pomysł jest znakomity, choć samo narzędzie edytorskie nie jest zbyt wygodne w obsłudze.
Pecetowe wydanie GTA 5 to poprawiona, najbogatsza wersja i tak już fantastycznej gry. Świetne postaci i dialogi oraz atrakcyjna formuła rozgrywki, której kwintesencją są efektowne napady, sprawiają, że piąta odsłona serii Grand Theft Auto jest jej bezsprzecznie najlepszą częścią. To produkcja kompletna, angażująca, z ogromnym i interesującym światem, zapewniająca zabawę na setki godzin. Wprost nie można się jej oprzeć.