Project CARS - Recenzja
Nowy król wyścigów.
Studio Slightly Mad stworzyło znakomite wyścigi samochodowe. Przystępne dla początkujących, ale angażujące także dla zaawansowanych graczy. To produkcja piękna, rozbudowana i ekscytująca, obok której nie można przejść obojętnie.
Project CARS podzielono na dwa równorzędne tryby - dla jednego i wielu graczy. Użytkownicy preferujący rozgrywkę bez udziału innych, otrzymują możliwość udziału w treningu, a także dołączenia do weekendu turniejowego. To nic innego jak małe mistrzostwa z kwalifikacjami i głównym wyścigiem. Wybieramy auto, trasę, warunki pogodowe i liczbę oponentów. Wszystko możemy dopasować do własnych upodobań.
Centralnym punktem Project CARS jest bez wątpienia kariera. Co ciekawe, sami decydujemy w jakim miejscu zaczniemy przygodę. Nie jesteśmy ograniczani i nie musimy rozpoczynać od najniższych lig z najwolniejszymi autami, by wspinać się wyżej.
Od samego początku odblokowane są wszystkie rodzaje wyścigów - od gokartów przez GT5, po LMP1 - oraz dostęp do każdego samochodu. Możemy zacząć od zawodów kartingowych, a później stopniowo awansować. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, żeby od razu - niczym Michael Schumacher - zostać obrońcą tytułu i wielokrotnie rywalizować o najwyższe trofeum.
Na najwytrwalszych czeka też wyzwanie „potrójnej korony”. Stawia przed nami zadanie zdobycia mistrzostwa w trzech zupełnie różnych seriach. Niemniej, to tylko sugestie i cele, na które nie musimy właściwie zwracać uwagi. Wybieramy nazwisko, pseudonim, numer auta i ruszamy.
Takie podejście do kariery początkowo wzbudza zdziwienie. Zrezygnowano z ograniczeń, bo całą zawartość udostępniono od razu. Nie zastosowano żadnego systemu doświadczenia czy gromadzenia wirtualnej waluty. Niemniej, szybko przekonamy się, że to trafne posunięcie.
Twórcy stawiają na radość z jazdy i zdobywania kolejnych rekordów. Nie musimy myśleć o odblokowywaniu nowych aut i zdobywaniu punktów. Zamiast tego, skupiamy się na najważniejszym - na ściganiu się.
Podczas sezonu podpisujemy umowę z zespołem, który chcemy reprezentować. Otrzymujemy instrukcje, listy gratulacyjne oraz wiadomości z zapowiedziami zawodów specjalnych z nowymi trasami i samochodami, a na sam koniec przeglądamy nowe oferty pracy. Jeśli jesteśmy wyjątkowo utalentowani, do współpracy zaprosi nas drużyna z wyższej serii, choć możemy też zdecydować się na przedłużenie umowy z poprzednią ekipą.
Interakcje z zespołem urozmaica system mediów społecznościowych. Dziennikarze i kibice komentują nasze przejazdy w krótkiej formie w stylu Twittera. Szkoda jednak, że wpisy tak szybko zaczynają się powtarzać. Przydałaby się większa różnorodność.
W grze wieloosobowej udostępniono opcję ścigania się po dołączeniu do skonfigurowanych wyścigów lub tworzenia własnych, wedle osobistych preferencji. Ciekawa jest możliwość pobrania „ducha” wybranego gracza. Towarzyszy on nam później na torze, stanowiąc dodatkową motywację.
Model jazdy jest skalowalny i dopasujemy go do umiejętności kierowcy. Jeśli tylko chcemy, możemy włączyć wszystkie ustawienia, od wspomagania hamowania po wskazywanie optymalnego toru jazdy. Project CARS staje się wtedy bardzo przystępne dla niedoświadczonych graczy, a auta prowadzą się z łatwością i zręcznościowym zacięciem.
Kiedy dezaktywujemy znaczną część ułatwień, rozgrywka staje się bardziej symulacyjna, plasując się w tej samej kategorii co Gran Turismo. Kierowanie pojazdami za pomocą klawiatury oraz pada jest komfortowe. Wyłączając jednak wszystkie wspomagacze i siadając za kierownicą, zauważamy, że mamy do czynienia z niemal pełnowymiarowym symulatorem, plasującym się tuż za Assetto Corsa.
Poziom trudności określamy w opcjach. Na najniższym przeciwnicy są ospali i niezbyt dynamiczni, ale na wyższym nie wybaczają błędów. Co ważne, gra zawsze jest sprawiedliwa. Nie dochodzi do sytuacji, kiedy na ostatniej prostej oponenci nagle w tajemniczy sposób przyspieszają, by tylko się z nami zrównać.
Każde auto prowadzi się wyraźnie inaczej. Poza tym, należy nauczyć się wszystkich tras - musimy wiedzieć, gdzie hamować, a gdzie dodać gazu. Bolidy nie są przyklejone do asfaltu, czujemy każdy fragment toru. Gdy dochodzi do kontaktu z pojazdem przeciwnika, na karoserii pojawiają się zadrapania i otarcia. Przy mocniejszych stłuczkach wóz ulega uszkodzeniom, fizycznym i mechanicznym, które mogą nawet doprowadzić do przedwczesnego zakończenia wyścigu.
Podczas zabawy usiądziemy za kierownicą około 80 samochodów. To między innymi Renault Mégane, Ford Focus RS, Mercedes-Benz SLS AMG czy Aston Martin Vantage GT3. Liczba aut nie jest szczególnie imponująca, ale większość miłośników motoryzacji znajdzie coś dla siebie. Dostępne modele są też wystarczająco różnorodne.
Wraz z następnymi miesiącami otrzymamy kolejne darmowe pojazdy, a autorzy obiecują, że Project Cars będą wspierać przez najbliższe dwa lata dodając nowe funkcjonalności. Kto wie, może pojawią się takie marki jak Volkswagen, Nissan, Toyota, czy włoskie Fiat, Ferrari oraz Lamborghini, choć zakup licencji może być kosztowny.
Warto zaznaczyć, że poza tradycyjnymi kamerami, otrzymujemy też dodatkową, umieszczoną między fotelami. Ponadto - wzorem Need for Speed: Shift - wprowadzono widok z wnętrza kasku, który znakomicie sprawdza się podczas jazdy, czyniąc zabawę bardziej realistyczną.
Twórcy stawiają na radość z jazdy i zdobywania kolejnych rekordów.
Liczba udostępnionych tras jest wyjątkowo zadowalająca - przygotowano ich ponad sto dziesięć, są umiejscowione na trzydziestu torach. Nie zabrakło oczywiście tych najsłynniejszych, jak Nürburgring, Monza, czy Silverstone. Jest w czym wybierać.
Studio Slightly Mad przez długie miesiące dopracowywało oprawę wizualną i widać, że praca nie poszła na marne. Zmiany zaimplementowane od wersji beta są doprawdy znaczne. Project Cars prezentuje się wprost fenomenalnie. W edycji PC to obecnie najładniejszy przedstawiciel gatunku. Pobija nie tylko hity minionej generacji, takie jak Gran Turismo 6, ale i wciąż przecież piękne Assetto Corsa, Forza Motorsport 5, czy nawet Driveclub.
Przede wszystkim, genialnie wyglądają modele pojazdów, które odwzorowano z najwyższą dbałością o każdy detal. Dotyczy to także wnętrz samochodów. Często mamy ochotę korzystać z powtórek i trybu fotograficznego, by tylko popatrzeć na piękne auta mieniące się w blasku słońca.
Z równie wielką pieczołowitością odwzorowano wszystkie tory. Podczas jazdy wyglądają niczym żywcem wyjęte z transmisji telewizyjnych. Niestety, gorzej prezentuje się dalszy plan - stojący w dużej odległości kibice to tylko nieruchome tekstury. Na szczęście, gdy pędzimy przed siebie, to nie rzuca się to w oczy.
Twórcy przygotowali też tryb dnia i nocy, możemy wybrać, o której godzinie rozpoczniemy wyścig. Podczas dłuższej jazdy - na przykład w 24-godzinnych wyścigach Le Mans - zobaczymy zmieniającą się dynamicznie porę dnia. To piękny widok.
Efektownie prezentują się także zmienne warunki pogodowe. Zaimplementowano mgłę, deszcz oraz burzę. Podczas ulewy, śliski i mieniący się od kałuż tor sprawia większe wyzwanie, a woda spod kół wyprzedzających nas aut pogarsza widoczność. Pozostaje tylko żałować, że wzorem Evolution Studios, twórcy Project Cars nie zastosowali fizyki kropel deszczu rozbijających się o przednią szybę bolidu.
Po wielokrotnym opóźnianiu premiery, otrzymaliśmy w końcu znakomitą produkcję. Dopieszczoną niemal w każdym calu, piękną i angażującą z fantastyczną społecznością wspierającą twórców. Project CARS to powiew świeżości gra, która przebojem wdziera się na szczyt podium, zajęty dotychczas przez Forzę Motorsport i Gran Turismo.