Skip to main content

The Elder Scrolls Online: Tamriel Unlimited - Recenzja

Lekka poprawa.

Konsolowa wersja MMO studia Zenimax to lepsza jakość niż oryginalne wydanie na PC, choć niektóre rozwiązania pozostają dyskusyjne.

Nieco ponad rok od premiery komputerowej wersji, The Elder Scrolls Online trafiło na konsole. Zmianom uległo kilka drobnych elementów, część błędów doczekała się poprawek. Gra jest w lepszym stanie, sprawia więcej frajdy, ale wciąż wymaga dalszej pracy.

Kilka miesięcy temu zniesiono konieczność opłacania abonamentu na PC, a w zamian zaimplementowano system mikropłatności. Identyczne rozwiązanie obecne jest na PS4 i Xbox One. Należy tylko zapłacić za grę. Część przedmiotów, wierzchowców bądź wyjątkowych kostiumów możemy zakupić za pomocą Koron, czyli oddzielnej waluty dostępnej tylko za prawdziwe pieniądze.

Istnieje także subskrypcja ESO Plus, czyli opcjonalna opłata miesięczna. Gwarantuje bonusy do zdobywanego doświadczenia i złota, zwiększa szansę natrafienia na cenne elementy wyposażenia. Ponadto, abonenci dostają jeszcze dodatkową rasę Imperialnych, którzy mogą dołączyć do dowolnej frakcji bez żadnych ograniczeń.

The Elder Scrolls Online to gra MMO osadzona w świecie, który wcześniej dostępny był tylko dla jednego gracza. Z jednej strony możemy więc wspólnie ze znajomymi przeżywać przygody w Tamriel, ale z drugiej - często widzimy kolejki graczy do tego samego bossa, bądź też zastępy złodziejaszków próbujących na zmianę złamać zamek skrzyni ze skarbem. Takie sceny wyraźnie przypominają, że mamy do czynienia z grą sieciową.

Tłok w niektórych miejscach jest zauważalny, ale po jakimś czasie przestaje przeszkadzać. Nasz bohater traci na wyjątkowości, ale zyskuje potencjalnych towarzyszy, z którymi zwiedza instancje, eksploruje kolejne lokacje i toczy boje przeciwko graczom przeciwnych frakcji.

Zobacz na YouTube

Do wyboru mamy trzy główne sojusze zajmujące inne części świata, a co za tym idzie - oferujące inne zadania i nieco odmienną ścieżkę fabularną. Ostatecznie wszystkie dziesięć ras skupia swoje siły na walce z daedrycznym księciem Molag Balem, który chce połączyć Tamriel ze swoim demonicznym wymiarem Oblivionu.

Rozwijanie postaci jest ciekawsze niż w typowym MMO, gdyż opiera się na systemie znanym z innych gier z serii The Elder Scrolls. Wybieramy tylko archetyp klasy, który zwiększa doświadczenie związane z używaniem konkretnej zbroi, broni i zbioru umiejętności, ale nie ogranicza nas to w wyborze dowolnego oręża. Magowie mogą biegać w ciężkich zbrojach z ogromnymi mieczami, a wojownikom nikt nie zabroni nosić czarodziejskich szat i strzelać z łuku. Każda profesja dysponuje jednak zestawem dostępnych wyłącznie dla niej zdolności i czarów.

Każda frakcja to inne lokacje startowe i zestawy misji

Entuzjaści craftingu spędzą godziny na tworzeniu magicznych przedmiotów, pięknych pancerzy, eliksirów, czy też przygotowywaniu smacznych potraw. Ciekawym dodatkiem jest też możliwość wyboru złodziejskiej ścieżki i rozwijania kradzieży kieszonkowej i sklepowej.

Przyłapani na gorącym muszą liczyć się z następstwami swoich działań. Drobni rabusie mogą co najwyżej liczyć na podejrzliwość straży i przymus oddania łupów, ale na prawdziwych łotrów NPC będą w praktyce polować - pomogą specjalne kryjówki, gdzie sprzedamy łup, oczyścimy swoje imię, bądź po prostu przeczekamy, aż licznik naszych przestępstw stopniowo się zmniejszy.

Wolność rozwoju postaci ogranicza jedynie terytorium. Niektórych miejsc nie odwiedzimy z racji niskiego poziomu doświadczenia i będziemy musieli szukać innych, ukrytych zadań, by awansować.

Osiągnięcie maksymalnego poziomu - pięćdziesiątego - nie kończy zabawy, gdyż później zdobywamy stopnie weterana. Są przyznawane za wykonywanie zadań innych frakcji, oraz odwiedzanie specjalnych obszarów dostępnych tylko dla wytrwałych i najbardziej zorganizowanych grup śmiałków.

Zabawa PvP - starcia między graczami - opiera się na wojnach trzech frakcji, które walczą ze sobą o tron w prowincji Cyrodiil. Cały obszar jest w stanie wojny i na każdym kroku możemy walczyć z innymi użytkownikami. Większymi grupami możemy dokonywać podbojów twierdz, by zyskać przewagę w regionie, co bywa naprawdę przyjemne.

Wersja konsolowa zawiera wszystkie opublikowane po premierze lochy i rajdy. Miłośnicy grupowych wypadów na potwory nie będą mogli narzekać, zwłaszcza, że system lootu uległ wyraźnym poprawkom. Mimo, że wciąż czasem znajdujemy przedmioty, których nie używamy, to jednak częściej trafiamy na cenny i przydatny ekwipunek.

Nawet bez klawiatury można się porozumieć z nieznajomymi

Grupowe wydarzenia otwarte polegające na odpieraniu inwazji hord demonów w końcu nagradzają za uczestnictwo skrzynią ze skarbem, która pojawia się po skończonej potyczce. Drużynowe wykonywanie zadań już w większości przypadków działa sprawnie i tylko w nielicznych misjach wszyscy uczestnicy muszą powtarzać te same czynności, by ukończyć przygodę.

Tamriel Unlimited nie powala graficznie. Konsole obecnej generacji mogą pozwolić sobie na nieco wyższe ustawienia detali, co pokazuje chociażby Destiny. Gra wygląda mniej więcej jak Oblivion i w niektórych momentach aż razi niskiej jakości teksturami. Na komputerach gra studia Zenimax wygląda znacznie lepiej.

Animacje postaci i walka również nie należą do najbardziej realistycznych, niezależnie czy gramy z widokiem FPP, czy obserwujemy postać zza pleców. W przypadku walki bronią białą, nie czuć mocy zadawanych ciosów, co nieco umniejsza przyjemność związaną z perspektywą pierwszej osoby. Nie czujemy odpowiedniej dynamiki walki.

Sterowanie na padzie jest wygodne. Menu ekwipunku i umiejętności przypomina rozwiązania ze Skyrima, który był dość prosty w obsłudze, ale korzystanie z dodatkowych slotów na mikstury i przedmioty jednorazowe już nie do końca się sprawdza. Przytrzymujemy przycisk, by otworzyć menu kołowe i wybieramy przedmiot, a następnie kolejnym przyciskiem aktywujemy go - czasami w ferworze walki to nieco za dużo.

Domy aukcyjne i handel przedmiotami oparty na gildiach nie do końca wydaje się trafnym rozwiązaniem. Bez członkostwa w aktywnej i zainteresowanej handlem grupie, nie ma szans na sprzedaż, bądź zakup interesujących przedmiotów.

Ze wszystkich umiejętności musimy wybrać tylko kilka, których możemy używać w boju

Pomimo paru dyskusyjnych rozwiązań, gra posiada jednak kilka mocnych atutów, które sprawiają, że nie chce się przerywać rozgrywki.

Rzadkością w grach MMO jest pełen dubbing. W TESO każda postać posiada głos, także zleceniodawcy, którzy opowiadają o powierzanych nam misjach i ich celach. Interesujący pozostaje też system decyzji. Wybieramy czy obłąkany medyk ma zostać stracony, innym razem wskazujemy jednego z magów, który powinien poświęcić swoje życie. Nasze wybory mają wpływ na niektóre przyszłe wydarzenia. Przykładowo, postacie, którym pomogliśmy, mogą wspomóc nas w przyszłości.

Trzeba też podkreślić, że wiele zadań to scenariusze znacznie ciekawsze od standardowych „idź i zabij 7 wilków”, chociaż i takich nie brakuje. Wiele misji angażuje na długo, każe szukać wskazówek w dokumentach, prowadzić śledztwa i rozmawiać z wieloma postaciami. Uczestniczymy po prostu w interesujących opowieściach.

W trakcie dłuższych sesji zdarzało mi się zapomnieć, że gram MMO. Byłem zbyt pochłonięty fabułą. Efekt ten psuje jednak niedopracowany system lochów otwartych, do których wejść może każdy. Kiedy na końcowym etapie ciekawego zadania wchodzimy do jaskini, ale wszyscy przeciwnicy już nie żyją i miejsce przeczesuje grupa innych graczy, którzy zabili bossa, to czar przygody pryska.

Widok FPP sprawia, że podczas eksploracji można poczuć się niczym w „singlowym” The Elder Scrolls, ale podkreśla małą dynamikę walki.

Miłośnicy uniwersum na pewno docenią rozległy obszar dostępny w grze, gdzie na każdym kroku natrafiamy na elementy znane wcześniej tylko z książek znajdowanych na półkach. Umiejscowienie fabuły wiele lat przed wydarzeniami ze Skyrima sprawia, że prawdziwi fani serii mogą poczuć się jak uczestnicy imponującej wycieczki w historyczne rejony.

Konsolowe wydanie The Elder Scrolls Online otrzymało wiele poprawek, na które czekaliśmy. Nie wyeliminowano jednak wszystkich niedociągnięć. Być może wraz z zapowiedzianym rozszerzeniem „The Imperial City” twórcy wprowadzą kolejne zmiany, które uczynią przygodę w Tamriel przyjemniejszą i jeszcze bardziej angażującą.

7 / 10

Zobacz także