The Swindle - Recenzja
Lekcja cierpliwości w angielskim stylu.
Twórcy The Swindle inspirowali się klasyką angielskiego kina - filmami o przekrętach, w których grupa odważnych włamywaczy starannie przygotowuje się do skoku na wielką kasę. Naszym celem jest superkomputer budowany przez Scotland Yard, a na drodze do niego stoją steampunkowi strażnicy.
Akcja tej intrygującej gry platformowej osadzona jest w alternatywnej wersji dziewiętnastowiecznego Londynu. Ulice miasta patrolują zmechanizowani stróże prawa, niebo wypełniają sterowce i ciężkozbrojne statki policyjne, obywatele chronią swoje domy przy użyciu robotów i kamer, a pieniądze przechowują wewnątrz parowych komputerów.
Przygoda w The Swindle to seria włamań, podczas których zbieramy fundusze na wyposażenie i sztuczki potrzebne do przeprowadzenia skoku na siedzibę policji. Pierwsze kroki stawiamy w najgorszej części miasta - przy kiepsko pilnowanych chatkach najuboższych londyńczyków, gdzie rzadko znajdziemy więcej niż kilkaset funtów. Gdy zyskamy dość pieniędzy i sprzętu potrzebnego do trudniejszych włamów, możemy przenieść się do dzielnicy magazynowej, a później do rezydencji, kasyn i banków, stopniowo zwiększając wartość łupu.
Na osiągnięcie celu, przechwycenie komputera o wdzięcznej nazwie Devil's Basilisk, mamy sto dni. W tym czasie musimy zebrać dostatecznie dużo środków, by kupić przepustkę pozwalającą naszemu sterowcowi dotrzeć do siedziby Scotland Yardu.
Każda dzielnica oferuje nowe utrudnienia i wyzwania. Czasem problemem jest nowy typ robota, którego wyeliminować można tylko z pewnej odległości, innym razem potrzebujemy ładunków wybuchowych, by przebić się do niedostępnego skarbca. Zdarzy się też, że nie obejdzie się bez zdolności wielokrotnego skoku.
Bohatera obserwujemy z boku. Wyraźnie czuć, że gra została stworzona z myślą o kontrolerze, gdyż często zmuszeni jesteśmy do bardzo szybkiego lub jednoczesnego wciskania kilku klawiszy. Mapy to zamknięte, proceduralnie generowane lokacje, do których nie możemy wracać po śmierci lub powrocie do bazy.
Gra uczy cierpliwości - patrolujące roboty i kamery często sprawiają, że nie możemy po prostu wejść przez frontowe drzwi i bezczelnie przeć naprzód. Każde włamanie to zagadka wymagająca rozpracowania i systematycznego, stopniowego eliminowania kolejnych przeszkód, szczególnie, że nasz włamywacz ginie od jednego trafienia, a uruchomienie alarmu ściąga na miejsce policję.
Umieramy często i na rozmaite sposoby, jednak powodem zgonu jest zazwyczaj chciwość. Jeśli uda nam się zebrać całość - lub chociaż zdecydowaną większość - łupów, możemy otrzymać nie tylko dodatkowe pieniądze, ale także mnożnik podnoszący dochody z następnych skoków. Dążąc do zwielokrotnienia nagrody, wbiegamy czasem prosto w ręce strażników, spiesząc się uruchamiamy alarm albo wskakujemy w miejsca, z których nie jesteśmy się w stanie wydostać.
Produkcja Size Five Games wręcz ocieka klimatem. Świetne, szczegółowe modele postaci poruszające się po bogatych w detale lokacjach doskonale współgrają z muzyką, przez którą na każdym etapie skoku czujemy presję i zastanawiamy się, czy następny ruch nie będzie naszym ostatnim. Wstrząsy kamery towarzyszące wybuchom i drobne smaczki - jak cichnący odgłos deszczu po wejściu do budynku - sprawiają, że jest na co patrzeć, kiedy czekamy na oddalenie się strażnika.
The Swindle to oryginalny, świetnie wykonany tytuł, w którym udane włamania są źródłem olbrzymiej satysfakcji, a porażki motywują do kolejnych prób. Brak samouczków i instrukcji potrafi lekko zirytować, jednak jeśli poświęcimy trochę czasu na naukę, otrzymamy grę zdolną przykuć do ekranu na dziesiątki godzin.