Maize - Recenzja
Buszujący w kukurydzy.
Trudno powiedzieć, co w Maize jest dziwniejsze: myśląca kukurydza, wulgarny pluszowy miś, czy stojący za przedstawionym w grze zamieszaniem niekompetentni naukowcy. Jedno jest jednak pewne - produkcja potrafi rozbawić, a przy okazji serwuje kilka ciekawych, choć absurdalnych łamigłówek.
Przygoda, którą zaczynamy od spaceru pod eskortą kukurydzianych strażników, nie próbuje nawet udawać, że jest poważna. W labiryncie nieożywionych jeszcze roślin znajdziemy masę niepasujących do otoczenia przedmiotów, a kiedy natkniemy się na pierwsze drzwi, do ich otwarcia potrzebna będzie między innymi płyta CD.
W miarę postępów odkryjemy, że to jednak nie najdziwniejsze, co nas czeka. Zagadki i kombinacje przedmiotów z czasem robią się coraz bardziej osobliwe. Gra niekiedy podpowiada, co powinniśmy zrobić czy połączyć ze sobą, by odblokować drogę, robi to jednak głównie w sytuacjach, gdy musimy zbudować coś w konkretnym miejscu, nie zaburzając jednocześnie przyjemności z główkowania.
Nie zmienia to faktu, że miejscami Maize wydaje się potwornie liniowe - choć farma, na której toczy się przygoda, zbudowana jest z szeregu interesujących lokacji, dostęp do części z nich jest ograniczony, póki nie połączymy ze sobą odpowiednich przedmiotów. Czasem działa to nieźle, ponieważ nie musimy błądzić po kukurydzianym labiryncie, szukając przedmiotu będącego pod ręką. Zbyt często jednak mamy poczucie, że twórcy zamykają nam ścieżkę bez powodu.
Najważniejszym elementem jest humor. Fabuła wciśnięta jest gdzieś między niezbyt inteligentną, lecz świadomą kukurydzę, a kompletnie niekompetentnych naukowców, którzy ją stworzyli - wszystko zależy więc od jakości żartów serwowanych przez twórców.
Szczęśliwie, choć niezbyt wyrafinowane, dowcipy potrafią rozbawić, a Vladdy, zacinający z rosyjskim akcentem ożywiony miś, doskonale sprawdza się jako kompan w dziwnej podróży. Jego nieustanne marudzenie i wskazywanie, że wszystko dookoła jest głupie, stanowi miły kontrast dla nierozgarniętych roślin.
Świat wykreowany z pomocą Unreal Engine 4 prezentuje się naprawdę dobrze - choć odwiedzimy zaledwie kilka lokacji, każda posiada specyficzny klimat. Nieco gorzej wypadają animacje, które wykonano poprawnie, ale momentami czuć, że mogłyby wyglądać znacznie lepiej, gdyby twórcy poświęcili im więcej czasu.
Kompletnie niezapadającym w pamięć elementem jest z kolei muzyka i wydaje się, że jej brak nie zmieniłby wiele w odbiorze gry. Równoważy to jednak naprawdę dobrej jakości dźwięk - aktorzy odpowiedzialni za Vladdy'ego i gadającą kukurydzę odwalili kawał dobrej roboty, a rozmów słucha się z przyjemnością.
Specyficzny i bardzo abstrakcyjny humor Maize sprawia, że gra może nie trafić do szerokiego grona odbiorców. Czuć tu inspirację skeczami Monthy Pythona i klasycznymi grami przygodowymi, jednak produkcja Finish Line Games ma dość charakteru, by obronić się jako samodzielny tytuł. Szkoda tylko, że cena jest dość wygórowana, jak na oferowane trzy godziny rozgrywki.