Skip to main content

Beholder - Recenzja

W służbie totalitarnej władzy.

Z pozoru prosta gra, która szybko okazuje się czymś więcej niż tylko zabawą w zarządcę podglądającego lokatorów.

Zarządzanie kamienicą to ciężka praca, szczególnie gdy dodatkowo musimy współpracować z opresyjną władzą, by inwigilować mieszkańców. Beholder to intrygująca produkcja zmuszająca do trudnych wyborów.

Akcja osadzona jest w świecie przypominającym orwellowski „Rok 1984”. Przygodę zaczynamy od przeprowadzki do budynku, którym mamy gospodarować. Posada została nam przydzielona przez państwo i otrzymaliśmy polecenie natychmiastowego przystąpienia do pracy.

Lądujemy więc razem z żoną i dwójką dzieci w szarym, nijakim mieszkaniu w ponurej kamienicy. Na początku wydaje się, że żywot zarządcy będzie prosty. Pierwsze cele są jasne i stosunkowo proste. Trzeba zamontować kamerę w czyimś mieszkaniu, zdobyć informacje na temat jednego z lokatorów.

Po wykonaniu zlecanych przez władzę zadań musimy pisać raport lub dzwonić do ministerstwa. Czasem kończy się to nalotem policji na mieszkanie osoby, na której niekorzyść działamy. Po niecałej godzinie rozgrywki wszystko zaczyna się nieco komplikować.

Zaglądając przez dziurkę od klucza możemy się upewnić, czy nikogo nie ma w mieszkaniu

Otóż, w teorii celem ogólnym jest szpiegowanie, donoszenie i służenie totalitarnemu ustrojowi bez zająknięcia. Gdy jednak poznajemy mieszkańców, bywa nam ich szkoda - szczególnie gdy są dla nas bezinteresownie mili czy uczynni.

Kiedy moja żona potrzebowała specjalnej patelni, a pewna lokatorka oddała mi swoją bez zastanowienia i z dobrymi życzeniami, nie mogłem później po prostu eksmitować jej męża, który podpadł władzom.

Dochodzi więc do sytuacji, w których musimy podejmować decyzje - czy sumiennie wykonywać polecenia i nie baczyć na nieszczęście lokatorów, czy szukać alternatywnych rozwiązań? Ta druga opcja może jednak poskutkować kłopotami dla nas samych, wymaga też więcej pracy.

Prościej byłoby zaszantażować pewnego procesora, by wyniósł się z kamienicy, ale ludzkie odruchy każą nam raczej pomóc staruszkowi w zdobyciu dokumentów, które umożliwią mu uniknięcie konfrontacji z bezwzględnymi służbami porządkowymi.

Czasem jednak nie możemy pozwolić sobie na współczucie, musimy bowiem dbać też o rodzinę. Kiedy córka okaże się poważnie chora i będziemy musieli zdobyć pieniądze na drogie leki, nie zawahamy się wyłudzać pieniądze od mieszkańców, w zamian za skrywanie ich sekretów.

Regularnie otrzymujemy nowe dyrektywy rządowe, które wskazują, co jest obecnie nielegalne

Właśnie takie dylematy i balansowanie między różnymi wyborami jest największą zaletą Beholder, szczególnie w późniejszych etapach. Świetny jest także klimat, odpowiednio budowany przez szaro-burą oprawę, z nietypowymi, czarnymi modelami postaci, którym nawet mimo takiego minimalizmu nie zabrakło charakteru.

Rozgrywka okaże się nieskomplikowana dla wszystkich, którzy kiedykolwiek mieli do czynienia z klasycznymi przygodówkami. Wszystko odbywa się poprzez klikanie myszą - zbieranie informacji, dialogi, interakcje z przedmiotami i mieszkańcami. Sterowanie jest intuicyjne.

Beholder to ciekawy i dosyć nietypowy tytuł, chociaż pod względem mechaniki nie oferuje nic nadzwyczajnego. Interesująca otoczka fabularna w połączeniu z koniecznością podejmowania niełatwych decyzji stanowią o sile tej niezależnej produkcji.

8 / 10

Zobacz także