Daemon x Machina - Recenzja: mechy w chaotycznym anime
Niezła zabawa na parę godzin.
Walki mechów, destrukcja dziesiątek przeciwników, rozpadające się wieżowce w tle i walki z ogromnymi bossami, a do tego źle poprowadzona fabuła oraz bałaganiarska, nieciekawa narracja i powtarzalność pomimo frajdy z siania zniszczenia - oto nowy tytuł na wyłączność Nintendo Switch, czyli Daemon x Machina.
Pomysł na rozgrywkę jest doskonały, tym bardziej że nie możemy narzekać na nadmiar gier z wielkimi maszynami bojowymi w rolach głównych. Otrzymujemy natomiast bardziej efekciarską i kolorową wersję Armored Core z większymi lokacjami, ale też nieco mniej wymagającą walką niż powoli zapominane już klasyki od From Software.
Struktura gry to po prostu zestaw kolejnych misji do wykonania. Jesteśmy w naszej bazie, wybieramy nowe zadanie i zostajemy przeniesieni do konkretnej lokacji, gdzie należy wykonać cel - zazwyczaj to pokonanie wszystkich wrogów, choć zdarza się też konieczność obrony jakiegoś punktu czy niszczenia budynków.
Mechanika walki to największa zaleta gry. Możemy latać, wysoko skakać, szybko ślizgać się po ziemi i korzystać z dwóch broni jednocześnie, z opcją wymiany ich w dowolnym momencie na dwie zapasowe - a do tego dochodzą jeszcze wyrzutnie montowane na ramionach mecha. Arsenał jest różnorodny, co sprawia, że każdy znajdzie coś, co wpasuje się w jego styl gry.
W jednej ręce możemy trzymać wielki miecz, a w drugiej wyrzutnię rakiet czy miotacz ognia. Alternatywą są dwa karabiny, albo snajperka i tarcza. Dzięki takiemu wyposażeniu naprawdę czujemy się jak demon destrukcji. Niszczymy zastępy czołgów, dronów i innych pojazdów militarnych i rzadko kiedy przejmujemy się, że coś nam zagraża. Ma to swoje minusy, bo wyzwanie w takich misjach nie jest zbyt duże.
Trudniejsze, a przez to też bardziej emocjonujące, są potyczki z innymi pilotami mechów. Są bardziej wytrzymali i niebezpieczni, więc musimy odpowiednio dobierać broń, moment ataku, stosować uniki i wiedzieć, kiedy wycofać się na moment, by uzupełnić energię czy po prostu nie dać się zabić. Takie starcia są też wyjątkowo efektowne, podobnie jak walki z wielkimi bossami.
Ogromne maszyny są często powolne, ale każda robi wrażenie. Nie wystarczy tylko trzymać się z daleka i strzelać w czułe punkty, bo zawsze trzeba unikać potężnych ataków i zmieniać pozycję. Bossów można też pokonywać w misjach online z innymi graczami, gdzie wyzwanie jest jeszcze większe.
Te bardziej ekscytujące momenty nie są jednak w stanie zupełnie wyeliminować poczucia lekkiej monotonii, która pojawia się po paru godzinach. Naprawdę przydałoby się nie tyle większe zróżnicowanie podstawowych, najczęściej wykonywanych misji, ale podrasowanie sztucznej inteligencji - by stanowiła większe zagrożenie i zachowywała się bardziej agresywnie.
Założenia fabularne są interesujące. W wyniku katastrofy z udziałem księżyca, część planety jest niezdatna do zamieszkania. Kataklizm przebudził też tajemnicze, ogromne mechaniczne istoty, które posiadają zdolność przejmowania kontroli nad sztuczną inteligencją. Działamy jako najemnik dla organizacji, która musi radzić sobie z różnymi problemami w tej nieciekawej rzeczywistości.
Brzmi ciekawie, ale co z tego, skoro narracja jest głównie irytująca i strasznie chaotyczna? Przede wszystkim, gra zbyt szybko wprowadza coraz więcej dodatkowych postaci. Do tego stopnia, że nikogo tak naprawdę nie możemy poznać. Historia przedstawiana jest najczęściej w statycznych scenkach lub za pomocą chmurek z tekstem. W taki sposób jesteśmy zasypywani informacjami, ale niezbyt przyjemnie się je przyjmuje.
Na szczęście od czasu do czasu aktywują się starannie wyreżyserowane cut-scenki, które przywodzą na myśl wybuchowe, efektowne anime - i te już mogą się podobać. Tym bardziej że wszystkie modele mechów w Daemon x Machina są naprawdę świetne.
Ważny jest też fakt, że gra działa porządnie. Twórcy poczynili zauważalne postępy względem pierwszej wersji demonstracyjnej. Teraz przez większość czasu nie widać żadnych spadków liczby klatek na sekundę i zła optymalizacja nie wybija nas z dynamicznej rozgrywki - to na pewno spory plus.
Fani mechów i anime akcji będą się przy Daemon x Machina dobrze bawić. Trzeba jednak podkreślić, że fabuła to lekki nonsens, a poboczne postacie - których musimy słuchać - potrafią irytować. Sama rozgrywka staje się po pewnym czasie odczuwalnie powtarzalna, ale nie na tyle, by zupełnie tej gry nie polecać. Może po prostu zaczekajcie na małą przecenę.
Plusy: | Minusy: |
|
|
Platforma: Switch - Premiera: 13 września 2019 - Wersja językowa: angielska - Rodzaj: strzelanka TPP z mechami - Dystrybucja: cyfrowa, pudełkowa - Cena: od 200 zł - Producent: Marvelous - Wydawca: Nintendo - Wydawca PL: Conquest Entertainment
Recenzja Daemon x Machina została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez firmę Conquest Entertainment.