Drugi sezon „Rodu smoka” będzie krótszy, ale równie ciekawy - obiecuje reżyserka
Opowieści wyjdzie to na dobre.
Drugi sezon serialu „Ród smoka” od HBO został zbudowany z mniejszej liczby epizodów w porównaniu do pierwszej serii. Reżyserka Clare Kilner uspokaja jednak, że nie oznacza to, iż widowisko zaoferuje mniej akcji.
Jak bowiem możemy się dowiedzieć z wywiadu przeprowadzonego przez magazyn Hollywood Reporter, skrócenie sezonu do ośmiu epizodów nie wynikało z ograniczeń budżetu, ale chęci zaprowadzenia zmian w strukturze opowieści. Widzowie znają już większość postaci, więc twórcy mogą skupić się na przyśpieszeniu tempa akcji.
„To osiem wspaniałych odcinków i w każdym z nich dzieje się naprawdę dużo” - czytamy w wywiadzie. „Czasami mamy trudności w tym, by zmieścić wszystko w jednej godzinie. Decyzją Ryana [Condala - showrunnera] było przygotowanie dobrego otwarcia i porządnego zakończenia. Odcinki są wypełnione po brzegi emocjonalnymi i ekscytującymi wizualnie wydarzeniami”.
Kilner poruszyła także temat dosyć specyficznego podziału pierwszego sezonu, który nie każdemu przypadł do gustu. Przypomnijmy, że opowieść została wyraźnie pocięta na dwie części, gdzie pierwsza skupiała się na wprowadzeniu długiej listy postaci, stanowiąc za swoisty prequel do dalszych wydarzeń.
„Uważam, że było warto. Nie można zadowolić wszystkich, a opowiadanie historii to bardzo osobista rzecz” - kontynuuje reżyserka. „Teraz jesteśmy naprawdę zaangażowani w losy tych postaci i rozumiemy, skąd się wywodzą. Szczególnie jeśli chodzi o spory między nimi, gdy byli dziećmi, i o to, co sobie nawzajem zrobili. Efekty tego są bardzo widoczne w tym sezonie”.
Zdjęcia na planie „Rodu smoka” trwają już od dłuższego czasu. Według założeń twórców, produkcja powinna zakończyć się we wrześniu, a premiera hitu HBO odbędzie się w 2024 roku. Serial nie padł ofiarą trwającego w Stanach Zjednoczonych strajku aktorów i scenarzystów, powstaje bowiem w Wielkiej Brytanii, we współpracy z artystami podlegającymi pod brytyjski związek zawodowy Equity.