Gracze krytykują nowe zasady na YouTube. Prawo działa wstecz
Chodzi o brzydkie słowa.
Twórcy zajmujący się publikacją filmów w YouTube krytykują serwis za „nowe” postanowienia w regulaminie, dotyczące przeklinania i brutalności w materiałach wideo. Cierpią głównie osoby zajmujące się grami wideo - ale nie tylko.
Obostrzenia wprowadzono już w listopadzie ubiegłego roku, gdy wyjaśniono, że wszelkie przekleństwa traktowane są teraz równo i nie powinny pojawiać się w tytułach, ilustracjach tytułowych oraz w pierwszych sekundach wideo. Jeśli tak będzie, materiał może zostać zdemonetyzowany, a więc nie wypracuje zysków z reklam. Podobnie jest z przemocą.
Podobnie było w przeszłości, lecz regulamin dotyczył głównie brutalności z prawdziwego świata. Listopadowe zmiany objęły już także ujęcia właśnie z gier wideo, co jest sporym problemem dla sporej liczby twórców w serwisie YouTube.
Sprawa przeklinania jest jeszcze bardziej skomplikowana. Wcześniej dotyczyła „umiarkowanych” wyrażeń i pierwszych trzydziestu sekund filmu. Teraz w ogóle nie możemy przeklinać w pierwszych siedmiu sekundach, ale i w kolejnych ośmiu sekundach musimy uważać, jeśli klniemy zbyt dużo.
Jednym z głównych problemów nie jest jednak poziom komplikacji nowych zapisów, lecz fakt, że weryfikowane pod kątem obostrzeń są niekiedy także starsze filmiki. Prawo nie powinno działać wstecz - argumentują miłośnicy łacińskiego lex retro non agit. Co więcej, wybór materiałów do kontroli bywa kontrowersyjny.
Jeden z popularnych youtuberów zajmujących się grami - Daniel Condren - uważa bowiem, że na jego kanale doszło do swego rodzaju „zemsty”. Jak opisuje, po opublikowaniu popularnego materiału wideo krytykującego zmiany i zgłoszeniu się do pomocy technicznej po wyjaśnienia, sporo filmów z przeszłości kanału zaczęło nagle otrzymywać ograniczenia wiekowe i demonetyzację.
Inni twórcy zauważają, że wyjściem jest piętnaście sekund intra na początku każdego nowego wideo, co oczywiście nie jest wyjściem dla opublikowanych już treści. Condren najwyraźniej ma jednak dość i przyznaje w rozmowie z Kotaku, że zamierza zrobić sobie przerwę od YouTube.