Gry tak złe, że aż trudno uwierzyć...
...ale i tak musisz je poznać!
Corpse Killer
Chcesz przeczytać o czymś innym? Zajrzyj na następną stronę.
Niestraszna ci kolejność? Kliknij tutaj, by dać się zaskoczyć.
Producent: Digital Pictures
Premiera: 1994
Platforma: PC, Saturn, 3DO, Mega Drive CD
Kolejny nudny celowniczek, który pojawił się na różnych platformach, tylko nie w salonach arcade. Stworzony do obsługi specjalnym kontrolerem-pistoletem, to istna męczarnia podczas gry z użyciem zwykłego gamepada. Dorzućmy do tego pokraczne animacje przeciwników, niski poziom trudności i głupią fabułę, a otrzymamy dosłownie zero powodów, dla których warto było się tym tytułem zainteresować.
Jak wiele gier na Segę CD, również Corpse Killer było praktycznie filmem z interaktywnymi wstawkami. Często obserwujemy krótkie sceny z aktorami, których talent nie przewyższa raczej umiejętności pierwszego z brzegu delikwenta reklamującego pastę do zębów. Poziom gry aktorskiej w połączeniu z bzdurną historią i brzydką oprawą nadawał całości klimatu filmów klasy B, co przynajmniej można uznać za drobny plus - można było się pośmiać.
Najgorsze, że - w przeciwieństwie do wielu podobnych produkcji - Corpse Killer notorycznie zabierał gracza do tych samych lokacji. W sumie było ich może z pięć, a mówiąc o lokacjach, mamy na myśli rozmazane zdjęcie, na tle którego pojawiają się okropne modele zombie. Trudno mówić o zabawie, bo sterowanie było po prostu męczące, a rozgrywka szybko stawała się monotonna. Absurdalna fabuła i słabi aktorzy (co tworzy swego rodzaju komiczny nastrój) nie są w stanie uratować okropnej gry. Przynajmniej nie w tym przypadku.