Skip to main content

Lara rozwija skrzydła - graliśmy w Shadow of the Tomb Raider

Peruwiańskie przygody.

Kiedy w kwietniu spędziliśmy z Shadow of the Tomb Raider godzinę, odnieśliśmy wrażenie, że twórcy bardzo bezpiecznie podchodzą do tematu, wzorując się mocno na prologu poprzedniej części. Okazuje się jednak, że początek nie jest dobrym wyznacznikiem, a nowa odsłona jest o wiele bardziej ekscytująca, niż mogłoby się wcześniej wydawać.

Mogliśmy bowiem ponownie zagrać w trzecią odsłonę zrestartowanej serii, ale tym razem testowaliśmy grę od Eidos Montreal aż 5 godzin. Zapoznanie się z większością zmian i dopracowaną strukturą świata oraz rozgrywki nastraja naprawdę optymistycznie do finalnej wersji.

Po krótkiej wizycie w Meksyku bohaterka trafia do peruwiańskiej dżungli, podążając śladem pewnego artefaktu i chcąc wyprzedzić przedstawicieli złowrogiej organizacji Trójca. Stawka jest duża, ponieważ tajemniczy sztylet Majów zdaje się być związany z niebezpiecznymi kataklizmami.

Paititi zapowiada się na interesującą lokację

Fabuła nie jest jednak najważniejsza, bo na pierwszy plan wysuwa się nowe środowisko. Gęsty, tropikalny las robi wrażenie, chociaż nie otrzymujemy typowego otwartego świata, a raczej mniejsze - ale nie mocno liniowe - lokacje.

W dżungli znajdziemy między innymi więcej zarośli, w których możemy się ukryć - także stojąc. Jest też błoto, którego używamy jako kamuflażu, sprawiając tym samym, że przeciwnicy mają nieco większe problemy wypatrzeniem bohaterki. To ciekawy smaczek, o którym szybko uczymy się pamiętać.

Walka w takich okolicznościach przyrody jest jakby przyjemniejsza, choć ogólna struktura potyczek pozostaje podobna do tego, co już znamy. Częściej jednak działamy z ukrycia. W połączeniu z otoczką mrocznej gęstwiny, poczuliśmy się trochę jak Predator. Po pewnym czasie wykorzystujemy nawet strach wrogów, by łatwiej się ich pozbywać.

Panna Croft zyskuje kilka nowych zdolności i możliwości. To między innymi opuszczanie się na linie podczas eksploracji albo atakowanie wrogów strzałą z liną i zawieszanie ich na gałęzi. Wygląda na to, że Shadow of the Tomb Raider maksymalnie rozwinie wachlarz talentów młodej poszukiwaczki przygód.

Zobacz na YouTube

Miłą odmianą jest też to, że wrogowie wydają się bardziej zabójczy na normalnym poziomie trudności. Niewiele trzeba, by nas powalić, dlatego niezbędne jest odpowiednie zaplanowanie całego starcia - kogo zlikwidujemy na początku, co zrobimy później i tak dalej. Warto też z góry zaplanować drogę ewentualnej ucieczki do jakiejś kryjówki, by zniknąć na moment oponentom z oczu.

Podczas rozgrywki dotarliśmy do ukrytego miasta Inków, Paititi. Pierwsze sceny zaprezentowały rozbudowaną lokację, której nie mogliśmy jednak pozwiedzać - demo kończyło się w tym momencie. Porozmawiamy tu jednak z mieszkańcami i pomożemy im na różne sposoby. Mniejsza wersja takiego doświadczenia była dostępna w innej miejscowości.

W pewnym momencie trafiliśmy do małego miasteczka, składającego się głównie z blaszanych domów, baru i paru sklepów czy warsztatu - całość powstała z myślą o robotnikach pracujących w okolicznych wykopaliskach. Trafiliśmy tu na jedną misję poboczną, z konkretną fabułą i koniecznością wyprawy w miejsce, do którego główny wątek w ogóle nie prowadził.

Lara jest jeszcze bardziej zdeterminowana

Wygląda więc na to, że deweloperzy starają się, by zadania opcjonalne nie były tylko czymś, co automatycznie wykonujemy „przy okazji”. Nieobowiązkowa jest też eksploracja całego dostępnego terenu, ale zwiedzanie popłaca, gdyż natkniemy się między innymi na krypty, w których czekają wartościowe przedmioty.

„Uważne obserwowanie otoczenia pozostaje niezbędne.”

Trafiliśmy do dwóch krypt - w jednej trzeba było wykazać się zręcznością, a w drugiej chodziło już bardziej o chwilę zastanowienia się nad rozwiązaniem zagadki. Przy okazji, warto powiedzieć, że łamigłówki stoją na wysokim poziomie, a w razie czego możemy osobno zmienić ich stopień trudności.

Są też grobowce, naprawdę różnorodne, choć odwiedziliśmy tylko dwa niezwiązane z głównym wątkiem - a są też takie, które eksplorujemy podążając z tokiem fabularnym. Widać wyraźnie, że projektanci stawiają tym razem na mroczną wizję takich lokacji i na pierwszy rzut oka dostrzegamy, że w podziemiach tego typu czyha na nas śmierć i same kłopoty.

Nie jest też łatwo na normalnym poziomie trudności. Choć interaktywne elementy nadal są podświetlane czy zaznaczone lekko na biało, to uważne obserwowanie otoczenia pozostaje niezbędne, tak samo jak refleks. Na jednej zagadce z manipulowaniem wiatrem spędziliśmy dobre 10 minut, ale satysfakcja na końcu była spora - nawet jeśli nagrodą był „tylko” dodatkowy talent.

Opuszczanie się i huśtanie na linie urozmaici czasem eksplorację

Lara oczywiście ponownie zdobywa punkty doświadczenia, za które wykupujemy zdolności. Powraca system ulepszania przedmiotów i crafting. Niektóre misje zapewniają dostęp do nowych rodzajów broni - jedno zadanie poboczne zapewniło nam lepszą wersję podstawowego pistoletu. Nie odnieśliśmy wrażenia, że takie misje to „zapychacze”.

Shadow of the Tomb Raider naprawdę dobrze się rozkręca. Pierwsza godzina nie zachwyca szczególnie, ale im dalej w las - czy raczej w dżunglę - tym lepiej. W Peru Lara naprawdę się rozwija, a pół-otwarta struktura świata idealnie pasuje do dopracowanej rozgrywki, która sprawia lepsze wrażenie niż w dwóch poprzednich odsłonach.

Zobacz także