Redakcyjne Top 5 Gier 2021: Łukasz Winkel
Strażnicy stylu.
Rok 2021 w branży gier był dla mnie sporym zaskoczeniem. Nie był wcale najgorszy, jeżeli przeanalizujemy, ile zupełnie nowych tytułów miało swoją premierę. Jednak, o ile znane i wysokobudżetowe marki wciąż się ukazywały, to nie czułem, że to one wiodą tym razem prym.
Robiąc podsumowanie roczne musiałem filtrować tytuły względem emocji, jakie ze mną zostały i pozytywnych wspomnień, które pojawiają się, jak tylko wypowiem w myślach dany tytuł. Nie ułatwiło mi to jednak roboty i prościej byłoby wybrać dziesięć gier, a nie tylko pięć. Z listy wypadły sentymentalne pozycje, jak Mass Effect: Legendary Edition czy też Biomutant, na którego bardzo czekałem, lecz niestety bardziej kojarzył mi się z zawodem niż czymś przyjemnym.
Poniższa piątka to zatem tytuły, które zostały ze mną na dłużej, których sceny, poziomy, czy ścieżki dźwiękowe widzę oczyma wyobraźni, gdy tylko zamknę oczy. Nawet jeżeli to nie są gatunki, które Was interesują, albo opinie znajomych Was odstraszyły, to mam nadzieję, że chociaż po przeczytaniu tej skromnej listy postanowicie przekonać się, że warto je poznać.
5. The Artful Escape
Nie ma dla mnie większego zaskoczenia w tym roku niż The Artful Escape. Gra prezentuje ścieżkę transformacji utalentowanego muzyka w intergalaktyczną gwiazdę i przywodzi na myśl przemianę, jaką przechodził David Bowie, obierając personę Ziggy'ego Stardusta. To historia opowiedziana przez zespół złożony nie tylko z programistów, ale i z prawdziwych muzyków, których wolność twórcza zaowocowała tym małym dziełem sztuki.
To nietuzinkowy tytuł, który dla wielu może być bardziej „cyfrowym doświadczeniem” niż pełnoprawną grą. Podstawowa mechanika to banalny w swej prostocie sidescroller, gdzie wciskamy kilka przycisków, bardziej skupiając się na wizualiach i świetnej muzyce. Prowadzona narracja i zaskakujące dialogi mają odzwierciedlenie w dalszych etapach platformowych i to właśnie ta swoista koncepcja „tworzenia swojej artystycznej, wyzwolonej persony przemierzającej kosmos” to coś, co przyciąga do gry.
W życiu bym się nie spodziewał, że listę będzie otwierać ten tytuł, ale uważam, że o The Artful Escape mówi się za mało, a jest to gra, która zapadła mi bardzo mocno w pamięć i będzie z pewnością towarzyszyć mi jeszcze długo w roku 2022.
4. Deathloop
Z ręką na sercu przyznaję, że nowa gra od Arkane Studios na etapie zapowiedzi nie budziła we mnie żadnych emocji. Spodziewałem się, że będzie to jednorazowy eksperyment, w który nawet nie będzie mi się chciało grać. Jak bardzo byłem w błędzie...
Deathloop okazał się świetnym tytułem, przepełnionym dobrą zabawą, ciekawą kreacją świata i świetną stylistyką lat 60. Dobowa pętla i nasze stopniowe uczenie się każdego etapu, by wykonać ten perfekcyjny przelot - z eliminacją każdego bossa i przerwaniem pętli - to najlepsza wariacja na temat „Dnia świstaka”, jaką miałem okazję poznać. Wisienką na torcie jest genialna ścieżka dźwiękowa.
Gra urzekła mnie również wyjątkowo przez możliwość wcielenia się w nemezis głównego bohatera i polowanie na innych graczy planujących przerwać pętlę. Pokrzyżowałem plany łącznie 240 Coltom i niczego nie żałuję!
3. Ratchet & Clank: Rift Apart
Najnowsze przygody Ratcheta i Clanka to coś, czego PlayStation 5 potrzebowało od dnia premiery. To przepiękna graficznie platformowa gra akcji, która wygląda jak film animowany. To również całkiem lekka i przyjemna historia, w sam raz na poprawę humoru, zarówno starszego, jak i młodego odbiorcy.
Muszę przyznać, że dawno nie wybierałem od razu trybu „Nowa Gra Plus” zaraz po zakończeniu jakiejś przygody. Jednak w przypadku Rift Apart było to wręcz naturalnym odruchem. Ciągle było mi mało widowiskowych starć z użyciem coraz to nowych broni z ciekawszymi ulepszeniami.
Urzekło mnie również to, że każdy poziom trudności oferował nieco inne wrażenia z rozgrywki. Mam zamiłowanie do wymagających strzelanek, a - jak się okazuje - Ratchet & Clank na najwyższym poziomie to całkiem trudna gra, gdzie potrzeba nieco strategii i taktyki, by poradzić sobie z niektórymi starciami. Bohaterowie na pewno nie powiedzieli ostatniego słowa i nie mogę się doczekać, kiedy będę mógł wrócić do tej zakręconej galaktyki. Oby jeszcze przed premierą PS6.
2. Scarlet Nexus
Scarlet Nexus to mój osobisty zwycięzca w kategorii „Zaskoczenie Roku”. Jestem dość problematycznym konsumentem azjatyckich produkcji - albo od razu mi się spodobają, albo coś mi podpadnie, wyda sztucznie infantylne bądź żenujące i odstawię tytuł na półkę. Tym razem jednak dałem się ponieść przygodzie bezgranicznie.
Rozgrywka w tym RPG akcji jest zaskakująco szybka i diabelnie satysfakcjonująca. Po dziesięciu minutach od uruchomienia gry już uczymy się pierwszych combosów, rzucamy telekinetycznie przedmiotami we wrogów i szarżujemy na kolejnych. Niby nie ma tutaj nic odkrywczego, a jednak Scarlet Nexus jest na tyle ciekawie zbalansowane pod kątem walki, że po ukończeniu jednej potyczki sami pędzimy w kierunku kolejnych wrogów, by znowu serwować widowiskowe manto.
Dodatkowo, historia jest podzielona równo pomiędzy dwóch bohaterów, a więc musimy ukończyć kampanię dwa razy, by mieć pełen obraz wydarzeń. Nie ma jednak wtórności, gdyż wcielając się w drugą postać, wędrujemy po mapach i poznajemy wątki, których nie widzieliśmy wcześniej i towarzyszą nam niedostępni przedtem kompani. To właściwie dwie gry z tego samego uniwersum, w cenie jednej!
1. Strażnicy Galaktyki
Strażnicy Galaktyki na pierwszym miejscu? Czy zwariowałem? Może. Czy to na tyle dobra gra? Tak. Sceptycznie podchodziłem do obiecanego systemu relacji w drużynie, czy też próby zaprezentowania Petera Quilla i jego drużyny od nieco innej strony niż w filmowych adaptacjach. W tej branży obietnice rzadko pokrywają się z rzeczywistością. Tutaj jednak zostały spełnione.
Relacje w pokręconej drużynie Strażników są burzliwe i ciekawie napisane. Wraz z postępem fabularnym i podejmowanymi decyzjami czujemy wzrastającą więź z bohaterami, a nasze decyzje mają wpływ na morale grupy. Jestem również pełen podziwu, że twórcy w połowie gry dają nam możliwość podjęcia decyzji, która urywa historię i prezentuje napisy końcowe. Odważny krok i niespodziewana ciekawostka.
W swojej recenzji krytykowałem grę za chaotyczny model walki, ale na szczęście Strażnicy Galaktyki nadganiają wszystkim innym, włącznie z bardzo udanym polskim dubbingiem. Przygody Star Lorda spełniają swoją główną rolę - wciągają, bawią i motywują do kontynuowania. Dodatkowym atutem są liczne smaczki porozrzucane dla miłośników komiksów: a to w postaci nagrań głosowych, a to akt jakiegoś mniej znanego herosa, albo po prostu w ramach niespodziewanych scen. Tak powinno wyglądać Marvel's Avengers.
Tak prezentuje się moja ulubiona piątka w 2021 roku. Zapewne nie zgadzacie się z częścią pozycji, ale jeżeli nie mieliście okazji w nie pograć, to mam nadzieję, że chociaż trochę Was do tego przekonałem. Niemniej rok się kończy, nadchodzi kolejny, a wraz z nim jeszcze więcej wyczekiwanych tytułów i niespodzianek z branży gier elektronicznych.