Świetny klimat Mafii 3 - wrażenia z rozgrywki
Sześć godzin w Nowym Bordeaux.
Wstęp gry wideo nie musi być krótki - ważne, by robił wrażenie i skutecznie pomógł nam wejść do wirtualnego świata oraz utożsamić się, choć trochę, z bohaterem. Taki jest właśnie prolog w Mafia 3, o czym mogliśmy się przekonać, testując dzieło studia Hangar 13 na niedawnym pokazie.
Motyw zemsty wydaje się być dosyć wyświechtany, jednak wiele zależy od wykonania. Lincoln Clay ma powody, by rozpocząć swoją wendetę, a wspomniany wyżej wstęp świetnie je przedstawia. Szybko poznajemy problemy gangstera i go rozumiemy.
Dużą rolę w dobrym przedstawieniu bohatera ma styl narracji, który w pewnym stopniu przywodzi na myśl pierwszą Mafię. Historia jest bowiem opowiadana wiele lat po wydarzeniach z gry, przez przyjaciół Lincolna oraz innych ludzi, którzy go znali.
Całość wykonana jest w formie reportażu, a wszystkie wypowiedzi są naturalne i wiarygodne. Możemy usłyszeć opinie o losach Clay'a od ludzi o różnych perspektywach, co sprawia, że mężczyzna staje się wielowymiarowy. Nie jest tak, że znamy wyłącznie jego punkt widzenia.
Lincoln to weteran wojny w Wietnamie. W 1968 roku wraca do Nowego Bordeaux, do domu przybranego ojca - głowy przestępczej organizacji z dzielnicy czarnoskórych mieszkańców. Bohatera obserwujemy po raz pierwszy podczas przygotowań do rabunku rezerwy federalnej, w którym uczestniczy także syn włoskiego mafiozo.
Po udanym skoku nadchodzi czas dzielenia się łupem. Włosi odwiedzają bar czarnoskórych znajomych pod pretekstem świętowania i odebrania swojej działki, ale ich plany nie są wesołe. Ostatecznie uratowany przez pewnego księdza Lincoln powoli dochodzi do siebie. Wkrótce planuje zemstę.
Fabuła zapowiada się na mocną stronę gry, przede wszystkim dlatego, że motywacje bohatera są jasne i nie budzą wątpliwości. Nie bez znaczenia pozostaje odpowiednie nakreślenie postaci pobocznych.
Twórcy przygotowali też niepowtarzalny klimat lat 60. Architektura wzorowanego na Nowym Orleanie miasta idealnie współgra z wszystkimi innymi elementami - samochodami na ulicach, wnętrzami, a przede wszystkim z muzyką. Odpowiednio dobrane utwory sprawiają, że niektóre sceny budzą więcej emocji, nadają szczególnego charakteru konkretnym momentom.
Deweloperzy nie bali się też przedstawić motywu rasizmu, który nie wydaje się w żadnym stopniu „ugrzeczniony”. Już na początku słyszymy więc białego strażnika narzekającego na to, że „porządny człowiek nie może znaleźć pracy, a dają ją byle czarnuchowi”.
Czujemy niechęć bijącą od niektórych, choć tylko w określonych fragmentach misji. Nietolerancja jest o wiele mniej widoczna, gdy po prostu poruszamy się po otwartym świecie, zmierzając wykonać kolejne zadania. No, chyba że zwiedzamy jedną z dzielnic, w której znajduje się wielu zwolenników Ku Klux Klanu.
Oczywiście Mafia 3 nie może obronić się samą historią i klimatem, choć można pokusić się o stwierdzenie, że byłaby w stanie. Na szczęście nie musi, ponieważ podstawy rozgrywki są zrealizowane bez zarzutu.
Najlepszy jest model strzelania. Często możemy się skradać, zachodzić wrogów od tyłu i likwidować powoli, ale najzwyczajniej w świecie nie mamy na to ochoty - korzystanie z broni palnej jest zbyt satysfakcjonujące, by sobie odpuścić.
Wymiany ognia są brutalne, zadbano o odpowiedni odrzut każdego pistoletu, karabinu i każdej strzelby. Przygotowano też świetne udźwiękowienie strzelanin. Świetne są także wszystkie animacje towarzyszące walce. Obserwując Lincolna w akcji naprawdę możemy zobaczyć, że kierujemy kimś, komu naprawdę zależy na zemście. Można się poczuć jak w filmie Tarantino.
Do skradania może jednak zachęcać fakt, że ciche podejście bywa łatwiejsze. Nawet na normalnym poziomie trudności często ginie się od kilku strzałów. Przemykanie w cieniach udowadnia też, że przeciwnicy mają lekkie problemy ze wzrokiem - to jednak przykry standard w grach z otwartym światem, wystarczy spojrzeć na cykl Assassin's Creed czy na Cień Mordoru.
Strzelanie stoi na wysokim poziomie, a towarzyszy mu model jazdy. Auta prowadzi się o wiele przyjemniej niż w Grand Theft Auto lub Saints Row, co okazuje się naprawdę istotne - w końcu za kierownicą spędzamy sporo czasu. Nie istnieje tu opcja szybkiej podróży, ale w ogóle nam to nie przeszkadza, ponieważ chętnie wsiadamy do samochodu i ruszamy do celu przy idealnie odwzorowanym dźwięku silnika.
Przygotowano nawet dodatkowy tryb prowadzenia, który stawia na większy realizm. Podobne rozwiązanie wprowadzono w Mafii 2, lecz w trzeciej części system wydaje się o wiele mniej wymagający i wybacza sporo błędów.
Zadania ściśle związane z głównym wątkiem są bez wątpienia lepsze od innych misji, odpowiednio wyreżyserowane, nieco bardziej liniowe, a także okraszone budującymi atmosferę i przedstawiającymi kolejne fakty scenkami. Dużo czasu spędzimy jednak wykonując różne poboczne zlecenia.
Po rozegraniu prologu, dzięki magii pokazów przedpremierowych, przeskoczyliśmy do późniejszego etapu w grze, gdzie zapoznaliśmy się z główną formułą misji w otwartym świecie. Droga do utarcia nosa włoskiej mafii wiedzie przez kolejne dzielnice Nowego Bordeaux, nad którymi musimy przejąć kontrolę z pomocą garstki przyjaciół.
Wybraliśmy więc jedną z dzielnic - Frisco Fields zamieszkane przez wielu zwolenników czystości rasowej - i udaliśmy się do głównego informatora. W ten sposób dowiedzieliśmy się, w jaki sposób można zaszkodzić działalności naszych przeciwników i mogliśmy zabrać się do roboty.
Tutaj pojawiły się pierwsze, a właściwie także jedyne wątpliwości związane z Mafią 3 - obawy przed lekką powtarzalnością. Przejmowanie obszarów nie jest bowiem szczególnie oryginalne. Wybieramy na mapie konkretne cele, jedziemy na miejsce i wykonujemy konkretną czynność. Może to być zlikwidowanie jednego przeciwnika, podpalenie składu amunicji, uwolnienie zakładników lub przesłuchanie bandyty.
Na szczęście aktywności te są różne w zależności od dzielnicy i grup przestępczych, którym chcemy zajść za skórę, ale zazwyczaj są raczej proste w założeniach. Cały czas jednak w trakcie takich misji cieszymy się bezbłędnym modelem strzelania, co skutecznie powstrzymuje przed rozmyślaniem o powtarzalnym charakterze niektórych zadań.
Gdy wykonamy kilka podstawowych misji w dzielnicy, odblokowujemy możliwość przesłuchania i wykończenia jednego z szefów wrogiej szajki. Później pojawia się kolejny zestaw zleceń, których ukończenie skutkuje aktywowaniem bardziej rozbudowanej serii zadań prowadzących do ewentualnego zabójstwa najbardziej wpływowego przestępcy lub współpracownika mafii. Cały czas mamy więc świadomość, że dążymy do ciekawszych, nieco bardziej skomplikowanych misji.
Ostatnie chwile w prezentowanym demie spędziliśmy właśnie w „finale” w jednej z dzielnic. Podjechaliśmy na opuszczoną farmę, gdzie odbywało się spotkanie fanatyków z Ku Klux Klan. Musieliśmy się z nimi rozprawić, by pozbyć się przywódcy lokalnego oddziału organizacji. Dzięki idealnie zrealizowanym podstawom rozgrywki, zrobiliśmy to z nieukrywaną przyjemnością.
Mafia 3 nie zaoferuje ogromnej liczby pobocznych zadań, śmiesznych mini-gier i zabawy sieciowej, ale tym właśnie odróżnia się od konkurencji. Lincoln cały czas wprowadza w życie swój brutalny plan, a my nigdy o tym nie zapominamy - każde nasze działanie prowadzi bowiem do jednego celu: zemsty.