Mario Kart Live - Recenzja: ściganie po domu
Dla dzieciaków, na imprezy i nie tylko.
Dawno nie widziałem tak innowacyjnego, fascynującego, a jednocześnie banalnego w założeniach konceptu. Mario Kart Live: Home Circuit pozwala zbudować w domu własny tor, a następnie ścigać się po nim małym samochodzikiem, sterowanym na pomocą Nintendo Switch. Fenomenalne!
W zakupionym pudełku odnajdujemy naprawdę solidnie wykonany, zdalny gokart. Czuć od razu, że nie jest to tandetny gadżet, ale bardzo ładna zabawka, która wiele przejdzie i dużo wytrzyma. Obecnie dostępna jest wersja z Mario lub Luigim.
Oprócz autka, mamy cztery wykonane z kartonu bramy, dwie kartonowe tablice ze strzałkami oraz kabel. Gdy otwieraliśmy paczkę, całość wydawała się bardzo niepozorna. Dodatkowo samą grę pobieramy za darmo ze sklepu. Szybka konfiguracja, uruchomienie i jesteśmy gotowi do wymyślania własnej trasy w domu.
To tutaj rozpoczyna się pierwszy etap fantastycznej zabawy. Budowanie toru wyścigowego, z użyciem wszystkiego, co przyjdzie nam do głowy i wyznaczeniem odcinków w najbardziej wymyślnych miejscach, sprawia po prostu frajdę, a dzieci będą zaskakiwać pomysłami. Przejazd pod meblami, ułożenie widowni z pluszaków, utrudnienia w postaci klocków, droga przez domek dla lalek czy wreszcie tajemniczy przejazd przez ciemny przedpokój, a nawet wokół wolnostojącej wanny - granicą jest wyobraźnia, liczba pomieszczeń oraz oczywiście zasięg urządzenia (o czym później).
Cztery ponumerowane bramy wyznaczają tak naprawdę kluczowe punkty trasy i w trakcie wyścigów musimy przez nie przejechać. Tablice ze strzałkami ustawiamy na ostrych zakrętach: w samej grze będą podświetlone i są naprawdę pomocne. Cztery bramki to dużo i mało. Początkowo chciałoby się więcej, ale z czasem orientujemy się, że trasy możemy dzielić na dłuższe i krótsze odcinki oraz ograniczać je po bokach innymi przedmiotami z domu.
Pierwsze uruchomienie zdalnego gokarta to frajda sama w sobie. W trybie wolnym, bez trasy i wyścigu, zaczynamy po prostu się bawić, jeżdżąc po salonie, testując zasięg i możliwości urządzenia. Autko wyposażone jest w kamerę, a obraz w wysokiej jakości transmitowany na ekran konsoli. Poruszamy się samochodem za pomocą gałki, a przyciski służą za gaz i hamulec. Początkowo bawi nawet oglądanie siebie z poziomu podłogi, a przestraszenie krzątającego się domownika poprzez uderzenie w stopę jest dodatkową atrakcją dla najmłodszych.
Wreszcie jednak przystępujemy do wyścigu na przygotowanej przez siebie trasie. Całość oparta jest na rzeczywistości rozszerzonej, a w zabawie uczestniczą „wirtualni przeciwnicy". Gra generuje też na trasie wirtualne monety, znaki zapytania i inne elementy, znane ze świata Mario, które możemy zebrać.
Nie zabrakło gadżetów, które pomagają unieszkodliwić rywali czy przyśpieszyć nasz gokart (przyśpiesza także w rzeczywistości!), ale przeciwnicy również chcą nas wyeliminować. Dodatkowo, kolejne „plansze" mają inne wcielenia i potrafią zaskoczyć wirtualnie padającym po pokoju deszczem czy śniegiem, a także zmieniającym się otoczeniem.
Samochód ma bardzo dobrą prędkość, a na najwyższej - mkniemy jak szaleni. Nie widać tego z perspektywy oglądających, ale na ekraniku Switcha wygląda to tak, jakbyśmy po naszych pokojach poruszali się z prędkością Formuły 1. Świetne uczucie, a przy tym nie ma żadnych obaw o samochodzik, którym możemy uderzać o przeszkody, choć trzeba pilnować, by w większych domach nie spadł, na przykład, ze schodów.
Oczywiście mamy tu szereg ograniczeń i parę mankamentów zastosowanej technologii. Jedną z nich jest zasięg połączenia. W zależności od miejsca, w którym siedzimy i wyznaczonej trasy - zasięg może nas ograniczać. W trakcie testów i zabawy samochód dojeżdżał do 7-8 metrów od konsoli, nawet „za ścianę", a to wystarczyło, aby stworzyć ciekawe i za każdym razem nieco inne trasy. Jednak zdarzało się, że nawet gdy jedno okrążenie pokonaliśmy bez problemów technicznych, w kolejnym podejściu połączenie zostało zerwane lub obraz klatkował.
Innym problemem są wirtualni przeciwnicy, którzy oczywiście zostają nałożeni już bezpośrednio na ekranie konsoli i nie widzą przeszkód, które my ustawiliśmy na drodze. To nieco psuję zabawę, bowiem rywale przejeżdżają niczym duchy przez meble czy zabawki. Oczywiście, jeśli ktoś posiada drugi gokart i drugą konsolkę Switch, można się ścigać razem, ale to będzie raczej sporadyczna sytuacja, dlatego przydałoby się więcej różnorodności.
Na plus bateria, umożliwiająca nieprzerwaną zabawę przez dwie do trzech godzin, co jest absolutnie wystarczające, bo jedna sesja na pewno nie będzie trwała dłużej. Inna sprawa, że dzieciaki mogą się dalej bawić w trybie wolnym, ponieważ autko jest bardzo zwrotne i małe, potrafi wjechać w różne zakamarki domu i odkryć przykry dla gospodarzy kurz w kątach, zapomnianą zabawkę lub po prostu zrobić psikusa.
Ważne jednak, że młodsze dzieciaki potrafią długo same się bawić przy tym tytule, a w razie czego także rodzic nie będzie się nudził, bo wyścigi są naprawdę angażujące i sprawiają wiele frajdy. To naprawdę wspaniała propozycja na wspólną zabawę dla wszystkich, także na domowe imprezy.
Mario Kart Live i Nintendo znów czarują, proponując fantastyczne połączenie zdalnego samochodziku, rzeczywistości rozszerzonej i zalet samego Switcha, a także ponadczasowego, charakterystycznego świata wesołego hydraulika. To jeden z najwspanialszych pomysłów na rynku gier wideo ostatnich lat.
Plusy: | Minusy: |
|
|
Platforma: Nintendo Switch - Premiera: 16 października 2020 - Wersja językowa: angielska - Rodzaj: wyścigowa - Dystrybucja: pudełkowa - Cena: ok. 410 zł (gokart + akcesoria) - Wydawca: Nintendo
Recenzja gry Mario Kart Live została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez wydawcę.