7 najciekawszych elementów Kingdom Come: Deliverance
Historyczne RPG.
Opisaliśmy już kilka najciekawszych elementów gry studia Warhorse - teraz pora na kolejne.
Śledztwa i przebieranki
Podczas jednego z pokazów gry przed premierą mogliśmy zapoznać się z całą gamą różnorodnych przygód. Jednym z najciekawszych fragmentów była wizyta w klasztorze. Jedno z zadań wymaga bowiem od bohatera, by podszył się pod zakonnika.
Henry musi znaleźć mężczyznę, który ukrywa się wśród mnichów. Otrzymujemy więc swego rodzaju misję detektywistyczną. Całość nie sprowadza się tylko do założenia innego ubrania, kręcenia się po klasztorze i wypytywania wszystkich dookoła o cel.
Zakonnicy uważnie przyglądają się naszym czynom, a więc musimy zachowywać się naturalnie - uczestniczyć w nabożeństwach, jeść, spać i wykonywać obowiązki tak, jak inni. Śledztwem zajmujemy się w wolnych chwilach, a łamanie rutyny może zaowocować wyrzuceniem bohatera z klasztoru. Wtedy pokojowe rozwiązanie problemu przestaje być dostępne.
Zabytki - nie tylko prawdziwe
Przy okazji wizyty w klasztorze mieliśmy okazję przyjrzeć się też sprawności twórców z Warhorse w odtwarzaniu przeszłości. Wiele budowli wzorowanych jest na prawdziwych miejscach z terenów Czech, a tam, gdzie było to możliwe, dodano nawet prawdziwe dzieła sztuki i rozwiązania architektoniczne.
Nie wszędzie jednak się udało. Część budynków po prostu od dawna nie istnieje, więc ich wygląd i wnętrza twórcy budowali w oparciu o wiedzę ekspertów - zarówno członków studia, jak i zaprzyjaźnionych specjalistów.
W Kingdom Come otrzymujemy więc nie tylko możliwie jak najwierniejsze odwzorowanie tego, jak mogła wyglądać Bohemia na początku XV wieku, ale też solidną dawkę malowideł ściennych czy innych ozdób, które stworzono tylko po to, by wypełnić nieistniejące już naprawdę wnętrza. Jakość wykonania robi wielkie wrażenie.
Trudna zabawa w Robin Hooda
W serii The Elder Scrolls łuk jest bronią, która pozwala często wykończyć wroga szybko i sprawnie - dzięki celownikowi i odrobinie wprawy strzały niemal zawsze lądują w celu. Siadając do Kingdom Come warto zapomnieć o przyzwyczajeniach ze Skyrima.
Pierwszą wyraźną różnicą jest tempo nakładania strzał i naciągania cięciwy - nie ma tu mowy o byciu Legolasem, wypluwającym pociski z prędkością karabinu. Odstępy są odczuwalne, dlatego dokładność ma ogromne znaczenie. Nie ma też celownika, a zdarza się, że broń „zejdzie” nam nieco w lewo lub prawo.
Strzelanie jest bardzo męczące. Tempo zmniejszania się paska wytrzymałości, gdy przytrzymamy za długo cięciwę, zachęca do naciągania jej dopiero, gdy jesteśmy pewni, do kogo chcemy strzelić - i że trafimy w cel.
Z jednej strony takie podejście do systemu łucznictwa momentami nieco zniechęca, ale z drugiej - każde trafienie sprawia dużo satysfakcji. Spore obrażenia od strzał sprawiają, że nie chcemy zupełnie rezygnować z łuku.
Prawo i porządek
W Kingdom Come, jak we wszystkich porządnych grach RPG, nie mogło zabraknąć złodziejstwa. Otwieranie zamków wiąże się z całkiem przyzwoitą mini-grą, a napotkany w pierwszym mieście uchodźca chętnie nauczy nas sztuki okradania cywilów, pod warunkiem, że zwiniemy sakiewkę jednego ze strażników.
Kradzież kieszonkowa nie jest może najciekawszym z aspektów gry i wydaje się trochę niedopracowana, jednak reakcje straży na zachowania gracza oraz konsekwencje przestępczych działań przemyślano już całkiem nieźle.
Przykładowo, włamywanie się do mieszkań nocą jest bardziej bezpieczne, jeżeli zabierzemy pochodnię. Strażnicy są wyczuleni na ludzi przemykających w ciemnościach, więc możemy zmniejszyć ich podejrzliwość. Poza tym, stróże prawa i tak mogą zechcieć nas przeszukać, także latarnia nie jest przepisem na sukces.
Przyłapani możemy próbować się wytłumaczyć albo przekupić strażnika, ale możemy też trafić do aresztu - co ma swoje skutki. Wizyta w celu szkodzi nam na kilka sposobów. Marnujemy czas, a niektóre misje są powiązane z jego upływem. Ponadto pobyt w więzieniu obniża nasz poziom wypoczęcia i otrzymujemy karę do pewnych statystyk.
Jak widać, deweloperzy z Warhorse przygotowali sporo aspektów rozgrywki, których na próżno szukać w grach RPG skupiających się na przedstawieniu światów fantasy. Czy wszystkie te elementy okażą się zrealizowane bezbłędnie - przekonamy się 13 lutego, kiedy Kingdom Come: Deliverance zadebiutuje na PC, PS4 i Xbox One.