Skip to main content

88 Heroes - Recenzja

Jednorazowi bohaterowie.

Zabawna otoczka i ciekawy pomysł na rozgrywkę to najważniejsze zalety tej skromnej niezależnej produkcji.

Osiemdziesiąt osiem plansz, tyle samo bohaterów i osiemdziesiąt osiem sekund na pokonanie każdego poziomu - oto 88 Heroes w skrócie. Proste założenia pasują do nieskomplikowanej rozgrywki, która potrafi jednak rzucić graczowi wyzwanie.

Mamy do czynienia z dwuwymiarową platformówką, w której liczy się refleks, a celem zawsze jest dotarcie do celu. Przeszkadzają nam w tym różni przeciwnicy, ale często możemy ich omijać. Wszystko zależy od możliwości naszego bohatera.

Najważniejszym elementem gry jest bowiem fakt, że po każdym zgonie rozpoczynamy etap na nowo, kierując innym herosem - wybranym losowo z całej puli. W praktyce oznacza to, że nie możemy zginąć więcej niż osiemdziesiąt osiem razy, chyba że podczas skakania i biegania zbierzemy wystarczająco dużo złotych monet. Zebranie konkretnej liczby pozwala przywrócić jednego z utraconych bohaterów.

Siła produkcji tkwi w różnorodności postaci. Deweloperzy naprawdę się popisali. Wcielamy się między innymi w dosyć typowego komandosa, ale także w niewidzialnego szeryfa, chomika w plastikowej bańce, latającego potwora, ślimaka połączonego z czołgiem czy kota z laserem w oczach. Jest tu nawet wąż, którym sterujemy niczym gadem z komórkowego Snake'a i giniemy, gdy wpadniemy na ścianę czy sufit.

Zobacz na YouTube

Niektórzy herosi są tak nietypowi, że pozwalają „oszukać” grę, choćby dając możliwość poszybowania ku docelowemu wyjściu z poziomu - możemy w ten sposób czasem ominąć wszystkie przeszkody. Żeby nie wykorzystywać takich wyjątkowych talentów, postać zmienia się nie tylko po śmierci bohatera, ale też wraz z początkiem nowej planszy.

Najbardziej istotny aspekt gry jest też czasem źródłem problemów. Niektóre postacie są bowiem niezbyt przyjemne w prowadzeniu. Zdarzają się takie, które potrafią tylko i wyłącznie skakać. Nie wszystkie przypadną nam do gustu, ale w takim przypadku zawsze możemy po prostu celowo zginąć.

Co kilkadziesiąt poziomów czeka na nas walka z bossem, choć to tylko drobne urozmaicenie. Starciom tym nie poświęcono chyba zbyt wiele uwagi - nie są szczególnie angażujące, a trudność stanowi głównie fakt, że zawsze, jak w całej grze, giniemy od jednego ciosu czy kontaktu z przeciwnikiem.

Deweloperzy bez wątpienia skupili się na wymyślaniu i tworzeniu przeróżnych bohaterów, ale ucierpiał na tym projekt plansz. Mapy są po prostu zlepkiem ścian i różnych pułapek, jakby zostały losowo wygenerowane. Interesujące poziomy z ciekawymi motywami to najważniejsza cecha platformówek, ale nie w tym przypadku.

Niektórzy bohaterowie potrafią nawet latać - w platformówce to spore ułatwienie

Różnorodni bohaterowie nie są też wystarczającą zachętą, by spędzać przy grze naprawdę dużo czasu, ponieważ właściwie cały czas robimy to samo - nawet mimo innych zdolności postaci. Dwa dodatkowe tryby zabawy odblokujemy dopiero po ukończeniu głównej kampanii, a i tak okazują się one bardzo podobne - mamy po prostu dostęp do mniejszej liczby herosów.

Postawiono na stylistykę retro, niezwykle ostatnimi czasy popularną. Taka otoczka pasuje do prostej rozgrywki. Dużą rolę pełni też humor - stale obserwujemy głównego złego, przywódcę kosmitów, który obserwuje poczynania naszych bohaterów i komentuje ich sukcesy oraz porażki.

88 Heroes to lekka i przyjemna platformówka z nietypowym pomysłem na rozgrywkę. Pozwala miło spędzić godzinę czy dwie, ale oferuje zbyt mało zawartości, poza tytułowymi herosami, by polecać natychmiastowy zakup.

Zobacz także