„99% adaptacji wychodzi gorzej od oryginału”. George R.R. Martin uderza w modę na ekranizacje
Podobno jest coraz gorzej.
Dwa lata temu George R.R. Martin pojawił się na konferencji w Nowym Jorku, gdzie wraz z Neilem Gaimanem skrytykował modę na tworzenie adaptacji i przerabianie materiału źródłowego. Pisarz do dziś nie zmienił zdania i uważa, że 99% adaptacji to produkcje gorsze od oryginału.
Twórca sagi Pieśni Lodu i Ognia podzielił się swoją opinią na łamach strony „Not a Blog”, wpasowującej się w każdą definicję bloga. We wstępie zaznaczył, że od wspomnianej konferencji sytuacja tylko się pogorszyła, a w branży jest coraz więcej scenarzystów i reżyserów, którzy chcą wziąć jakąś świetną historię i przerobić ją na własną modłę.
„Bez względu na to, jak wielki jest to pisarz, bez względu na to, jak świetną książkę napisał, zawsze znajdzie się ktoś, kto uważa, że może zrobić to lepiej. Ktoś chętny do wzięcia tej historii i »ulepszenia« jej” - pisze Martin.
„»Książka jest książką, a film jest filmem«” - tłumaczą, jakby tworzyli coś głębokiego. Następnie przerabiają te historię na coś swojego - czytamy dalej. „Nigdy im się to nie udaje. W 999 przypadkach na 1000 tworzą coś gorszego”.
Martin nie zostawia nas jednak z całkowicie pesymistyczną puentą. Wydaję się bowiem, że głównym celem krytycznego wpisu ma być pochwała serialu Shogun, będącego właśnie adaptacją książki Jamesa Clavella pod tym samym tytułem.
„Raz na jakiś czas zdarza się jednak naprawdę dobra adaptacja naprawdę dobrej książek - coś takiego zasługuje na oklaski. Na jeden z takich przypadków natknąłem się niedawno, gdy obejrzałem nową wersję Shoguna” - pisze Martin, przechodząc do bardziej szczegółowych pochwał w stronę serialu.
Wpis Martina musi być szczególnie bolesny dla twórców Rodu Smoka, którzy przygotowują się do czerwcowej premiery 2. sezonu. A może spin-off Gry o Tron to jedna z tych nielicznych dobrych adaptacji? Tego pisarz już nie doprecyzował.