Skip to main content

A ja wcale nie chcę mniejszych światów w Assassin's Creed

Stanowią ważny „gatunek”.

BLOG | Assassin's Creed Mirage będzie mniejszą produkcją, ponieważ społeczność chce bardziej „intymnej” skali przygody, zmęczeni wielkimi światami w Origins, Odyssey czy Valhalli. Tak sprawę przedstawił niedawno dyrektor kreatywny nadchodzącej odsłony, Stéphane Boudon. Szkoda.

Jako przedstawiciel rzeczonej społeczności i jedna z niewielu osób na świecie, która interesuje się jeszcze wątkiem współczesnym w tej słynnej serii, z wytęsknieniem czekam zawsze na kolejny wielki open world od Ubisoftu, który wyrósł już - jak się wydaje - na gatunek sam w sobie. Dziesiątki znaków zapytania do odkrycia? Super, przecież nie trzeba wszystkiego robić od razu.

Nie ma też co ukrywać - projektu lokacji i wygląd środowiska to zawsze jeden z najmocniejszych elementów kolejnych Assassin's Creed, nawet jeśli niedomaga fabuła. Dla mnie włączenie takiej ogromnej gry, by na godzinę czy dwie odłączyć mózg, pozbierać jakieś surowce i rozwiązać kilka zagadek to fantastyczny relaks. Trochę jak granie w MMO, ale bez elementów sieciowych, czyli idealnie.

Więcej! Więcej! Fot.: Map Genie

A jeśli ktoś nie lubi takiego podejścia, może przecież postawić wyłącznie na główną linię fabularną, bez przejmowania się znakami zapytania, co i tak przełoży się na dobre kilkanaście godzin kampanii. Win-win, jak to mówią. No, chyba że Boudon pominął fakt, że Mirage będzie mniejsze, ponieważ produkcja takiej gry zajmie mniej czasu, a nowy tytuł sprzeda się lepiej niż kolejne DLC do Valhalli.

Całkiem możliwe, że wraz z Assassin's Creed: Infinity twórcy chcą wrócić do corocznego modelu premier, ale z mniejszymi tytułami. Wydaje się, że w takim przypadku nie będę miał zbytnich powodów do narzekania: Bagdad, Japonia, Cesarstwo Rzymskie - szybsze zmiany miejsca akcji mogą wyjść serii na dobre. O ile nie zabraknie oczywiście znaków zapytania...

Zobacz także