Skip to main content

Godny naśladowca The Last of Us. Recenzja gry A Plague Tale: Requiem

Średniowieczna przygoda.

Eurogamer.pl - Rekomendacja odznaka
Druga część przygód Amicii i Hugo to solidna kontynuacja. To również jeden z bardziej imponujących wizualnie tytułów tego roku.

Druga część A Plague Tale jest niczym drugi tom opowieści. Bez zbędnych wprowadzeń od razu jesteśmy rzuceni w średniowieczny świat. Rodzeństwo de Rune, wraz z matką i zaprzyjaźnionym adeptem alchemii Lucasem, zbiegli Inkwizycji i ukryli się w południowej prowincji Francji, gdzie plaga Czarnej Śmierci jeszcze nie dotarła.

Bohaterowie wyruszyli w nadziei na spotkanie się z mistrzem alchemicznym i członkiem tajemniczej organizacji, która podobno wie, jak pomóc w uleczeniu chłopca i być może zatrzymaniu plagi.

Początkowy etap - beztroska zabawa z młodszym bratem szybko się kończy, gdy odkrywamy, że hrabia odwiedzonego regionu jest w konflikcie z grupą rzezimieszków, a na dodatek część dzielnic miasta już jest odcięta przez straże z uwagi na postępujące zarażenia. Szczurza plaga nie ustępuje i przerażona rodzina nie może odpocząć nawet na chwilę. Jedyną szansą dla Hugo i Amicji jest dalsza ucieczka w stronę tajemniczej wyspy, która podobno zawiera staw z uzdrawiającą wodą.

Plaga nie ustępuje, a Amicia ponownie niezłomnie chroni brata

Podróż nie należy do najłatwiejszych i jest również ciężką próbą dla młodych bohaterów. Choroba Hugo postępuje, co regularnie owocuje nagromadzeniem się szczurów i znacznie utrudnia z pozoru proste zadania, a Amicia po walce z inkwizycją i ponowną koniecznością zabijania w imię ochrony młodszego brata stopniowo popada w traumę, która przejawia się zarówno napadami agresji, jak i paraliżującymi atakami paniki.

Ludzka strona bohaterów (zarówno głównych, jak i pobocznych) została zauważalnie pogłębiona i nie sposób nie sympatyzować z ich emocjami. Dialogi z Hugo są świetnie napisane i obserwujemy wielopoziomowość charakteru chłopca, który mierzy się z brutalnym światem.

Światło to jedyna obrona przed szczurami, które teraz zalewają miasta niczym tsunami

Pewne sceny potrafią prawdziwie chwycić za serce. Skutecznie odrywamy się na chwilę i przestajemy myśleć o okrucieństwie dookoła, by dać dziecku chwilę ukojenia poprzez zabawę, albo zabranie go na spacer po targu. Nie kojarzę innego równie uroczego dziecka w grze komputerowej i rozumiałem determinację Amicji w obronie braciszka.

Z perspektywy rozgrywki Requiem jeszcze bardziej przybliżyło się do swojego żartobliwego przydomku, jakim jest „The Last of Us w średniowieczu”. Usprawniono niemal każdy element sterowania, skradania się i walki, czerpiąc garściami z wspomnianego tytułu.

Amicia jest teraz znacznie brutalniejsza, może procą nie tylko miotać pociski, ale też ogłuszać z bliska i dusić wrogów. Powalona nie tylko wstanie, ale i odda cios, przy okazji wbijając jednorazowy nóż między żebra. Oczywiście to wciąż nie jest wojowniczka na wzór Kratosa, ale już pewniejsza siebie strażniczka brata.

Realistyczne oświetlenie na każdym kroku imponuje

System umiejętności nagradza za konkretny styl rozgrywki, wspierając nasze metody kończenia etapów dodatkowymi pasywnymi atutami. Skradając się, będziemy coraz bardziej bezszelestni, a preferując agresywne podejście z czasem nawet nauczymy się wpychać wrogów w cień, by nakarmić nimi szczury.

Poza Hugo, którego kontrola nad szczurami objawia się kilkoma przydatnymi zdolnościami, towarzyszą nam również inni kompani, a każdy z nich poza wspieraniem w etapach łamigłówkowych, posiada również wyjątkowe zdolności urozmaicające nieco rozgrywkę.

Na ogromną pochwałę zasługuje oddanie w ręce graczy znacznie większej przestrzeni, pozwalającej na nieco więcej improwizacji. Dzięki temu, wykorzystujemy bogaty zestaw amunicji i innych gadżetów, pozwalających nie tylko unikać zagrożenia ze strony wrogów i szczurów, lecz również manipulować tymi drugimi, by zabijały stojących na drodze oponentów.

Brutalne realia średniowiecznego pomoru mrożą krew w żyłach

Korytarzowe poziomy zmieniły się w otwarte przestrzenie pełne bujnych traw i licznych osłon. Możliwość ukrycia się po wykryciu to również coś, czego wcześniej brakowało i teraz pozwala bardziej kontrolować to, co dzieje się nawet w trakcie nieplanowanego alarmu.

Skradanie się i starcia sprawiają sporo frajdy i zaraz po fabule są głównym atutem drugiej części, lecz niestety nie mogę tego samego powiedzieć o łamigłówkach oraz pewnej schematyczności wprowadzania do kolejnych poziomów. W większości przypadków, gdy musimy coś zdobyć lub zrobić, najpierw prezentowany jest ogromny obszar z majaczącym w oddali celem i już wiemy, że droga do niego na pewno nie będzie prosta, a nam przyjdzie powtarzać znów to samo.

Sekcje w naturze to czasami momenty na nabranie oddechu

Łamigłówki środowiskowe i proste zagadki zaburzają też tempo gry, a powtarzane po kilka razy na danym etapie po prostu nudzą i irytują. Ile razy można ciągnąć skrzynię na kółkach, by sięgać niedostępnego miejsca? Dlaczego na jednym etapie musimy używać wciąż ruchomych żurawi budowlanych z płonącymi paleniskami, by posuwać się do przodu? Skoro wszyscy wrogowie noszą niezniszczalne wręcz lampiony, to dlaczego my dysponujemy wyłącznie czasowo ograniczonymi patykami?

Twórcy mogli podpatrzyć w tym aspekcie rozwiązania w konkurencyjnych tytułach. Na szczęście druga połowa gry ciekawiej podchodzi do projektu łamigłówek, ale jest to związane z rozbudową arsenału i większą możliwością „kombinowania” z różnymi rozwiązaniami.

Hugo zdolnością „Echo” może nasłuchiwać ludzi i szczurów w pobliżu

A Plague Tale: Requiem imponuje audio-wizualną oprawą. Każdy etap gry to inna, ciekawa paleta kolorystyczna, nowe otoczenia i zapierające dech w piersiach krajobrazy. Odwiedzane miasta i skupiska ludności tętnią życiem, ciekawymi scenkami rodzajowymi i przyjemnie oddają realia średniowieczne, a nastrojowa muzyka pasuje fantastycznie do tego, co widzimy na ekranie.

Co prawda, efekty świetlne i animacje ognia w połączeniu z rozszalałą hordą szczurów momentami wywołują zauważalne spadki płynności. Czasami na ekranie dzieje się tak dużo, że gra dawała się mocno we znaki konsoli PlayStation 5. Redakcyjny kolega, testujący grę na PC, wskazuje jednak na dobrą, chociaż nie całkiem bezproblemową, optymalizację na komputerach. Trzeba też podkreslić, że twórcy zapowiadają premierowe aktualizacje.

Niektórzy kompani mogą nawet za nas walczyć. Miła odmiana od ciągłej konieczności przekradania się

Mimo niedociągnięć wydajnościowych oraz powtarzalnych i nudnych łamigłówek, A Plague Tale: Requiem pozostaje bardzo dobrym tytułem. Odkrywana historia i jej ciekawe zakończenie same w sobie są godne rekomendacji, a udane sekwencje skradania i starć tylko wzmacniają dobre wrażenia. Relacja Amicii i Hugo jest wyjątkowa i zdecydowanie warto odkryć ich dalsze losy.


Platforma: PC, Nintendo Switch (Chmura), PlayStation 5, Xbox Series X/S - Premiera: 18 października 2022 - Wersja językowa: polska (napisy) - Rodzaj: przygodowa, skradanka, gra akcji - Dystrybucja: cyfrowa, pudełkowa - Cena: 170-250 zł - Producent: Asobo Studio - Wydawca PL: Cenega

Recenzja A Plague Tale Requiem została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez wydawcę.

Zobacz także