Adrian Chmielarz: "Przy tak zdolnym zespole i moim nazwisku moglibyśmy stać się bogatymi tu i teraz"
Znany polski twórca gier o kondycji branży.
Adrian Chmielarz - założyciel i były szef studia People Can Fly oraz współzałożyciel The Astronauts - w rozmowie z Gazetą Prawną wyraził opinię o aktualnym stanie branży gier wideo w Polsce, kwestii finansowania deweloperów oraz współpracy z Epic Games i Electronic Arts.
- Można brać kasę, skąd się chce: od prywatnych inwestorów, z giełdy, ciągnąć dotacje. Będę brutalnie szczery: przy tak zdolnym zespole i moim nazwisku moglibyśmy wjechać na giełdę, zebrać mnóstwo pieniędzy, stać się bogatymi tu i teraz - powiedział deweloper, zapytany o źródła środków The Astronauts.
Chmielarz twierdzi, że studio ceni swój niewielki rozmiar i niezależność, a pomysł z giełdą wykorzysta tylko w przypadku, w którym będzie chciało znacząco się rozwinąć. The Astronauts prędzej sięgnie jednak po internetową zbiórkę, czyli crowdfunding.
Według polskiego twórcy gier, wejście na giełdę oznacza przymus pójścia na kompromis z inwestorami i wymóg dostosowania się do wymogów prawnych. Zwrócenie się do największych światowych wydawców - pokroju Epic Games czy EA - również nie jest dobrym wyjściem, przynajmniej w przypadku niewielkich zespołów, ponieważ odpowiedź zawsze będzie odmowna.
Deweloper niemiło wspomina okres współpracy ze wspomnianym Epic Games i Cliffem Bleszinskim, ówczesnym głównym projektantem w firmie, który w trakcie projektowania Bulletstorm siał rzekomo „artystyczny ferment”.
- To jednak nic w porównaniu z tym, że musieliśmy się użerać z osobami, które były zainteresowane tylko słupkami sprzedaży i gładzeniem po głowie inwestorów. Ich nie obchodziło, czy gra będzie o skarpetkach, czy o kosmicznych potworach. Miała się sprzedać. Proces twórczy z udziałem takich osób to koszmar.
Chmielarz podkreślił, że z inwestorami trudno współpracować, ponieważ w wielu przypadkach znają się tylko na procesach logistycznych i kwestiach finansowych, ale nie tworzeniu gier. Doprowadza to do sytuacji, w której trzeba gasić zapał dotyczący niemożliwych do zrealizowania pomysłów. Chmielarz dostrzega też jednak pozytywy współpracy z dużymi wydawcami.
- Wadą takiej firmy jak The Astronauts jest to, że brakuje nam bata nad głową. Gdyby takowy był, to pewnie bylibyśmy dziś z robotą o rok do przodu - twierdzi.
W wywiadzie poruszono też kwestię sukcesów odnoszonych przez polskich twórców gier. Założyciel People Can Fly twierdzi, że „Polacy są ostatni w kolejce do celebrowania rodzimych sukcesów branży”, pomimo wielkich osiągnięć. Podał też przykład Techlandu - studia, które tworzy światowe hity, ale „nic się o nim nie słyszy”.
- Moim zdaniem nasze studia deklasują w zasadzie prawie całą Europę. Co najwyżej możemy jeszcze pozazdrościć rozmachu Francuzom i Brytyjczykom - stwierdził.
Studio The Astronauts pracuje obecnie nad Witchfire. To FPS, w którym wcielimy się w wysłannika Kościoła polującego na adeptów magii.
Źródło: Gazeta Prawna