Skip to main content

Age of Empires - Retrospektywa

Minęło 15 lat, a strategia Ensemble Studios wciąż przynosi wiele radości.

W ciągu paru chwil potężne, kamienne mury legły w gruzach pod naporem ostrzału prowadzonego z balist i katapult. Piechota z krzykiem na ustach wdarła się do miasta przez wyłomy w fortyfikacjach, mordując zaskoczonych łuczników oraz bezbronnych cywili. Po chwili napastnicy byli już w zamku. Słysząc jęki wycinanych w pień strażników oraz służby, sędziwy król ze spokojem siedział na tronie. Wiedział, że rozgrywająca się na jego oczach tragedia była wyłącznie jego winą. „Gdybym tylko mógł cofnąć czas” - zdołał pomyśleć na chwilę przed tym, gdy wystrzelona przez wprawną rękę strzała ugodziła go prosto w serce.

Gdyby król miał dostęp do Age of Empires, to w tej chwili zapewne wczytałby zapisaną wcześniej grę i spróbował odmienić losy królestwa. I uczyniłby to pewnie jeszcze wiele razy, bo produkcja stworzona przez Ensemble Studios jest wymagającym i piekielnie grywalnym tytułem nawet po 15 latach od premiery.

Jak przystało na strategię czasu rzeczywistego zasady są proste - rozwijamy królestwo, zbieramy dużą armię i rozprawiamy się z przeciwnikiem. Wykonanie zadania jest jednak bardziej skomplikowane. W Age of Empires duży nacisk położono bowiem na opcje, które w wielu RTS-ach były i są traktowane po macoszemu. Rozbudowa królestwa jest procesem czasochłonnym, wymagającym stworzenia robotników, zebrania surowców i mozolnego wznoszenia budynków. Satysfakcja z rozwijającej się na naszych oczach cywilizacji jest jednak ogromna.

Zabawę zaczynamy na ogół z garstką robotników i kilkoma piechurami. Na początek należy więc stworzyć osadę, a potem zająć się zapasami żywności. Możemy ją pozyskiwać poprzez polowanie, zbieractwo czy połów ryb. W międzyczasie trzeba zadbać o zapasy drewna, z których powstają budynki. Problem pojawia się w przypadku fortyfikacji i ulepszeń. Pierwsze wymagają kamieni, natomiast drugie złota. Złoża tych surowców są dosyć rzadkie dlatego dobrze je zlokalizować i zająć jak najwcześniej.

„Jak przystało na strategię czasu rzeczywistego zasady są proste - rozwijamy królestwo, zbieramy dużą armię i rozprawiamy się z przeciwnikiem. Wykonanie zadania jest jednak bardziej skomplikowane.”

Rozbudowa państwa - chociaż bywa mozolna - zapewnia dużo radości

Rozwój nie byłby oczywiście możliwy bez odpowiednich budynków. A tych jest naprawdę sporo - od domów zwiększających limit populacji, poprzez składy i farmy, na barakach i warsztatach kończąc. Do tego wszystkiego dochodzi cała masa ulepszeń, jednostek bojowych oraz cztery ery, z których każda kolejna oferuje dostęp do coraz potężniejszych opcji. Wbrew pozorom opanowanie podstaw rozgrywki jest intuicyjne i po zaliczeniu dobrze zrealizowanego samouczka można spokojnie przystąpić do właściwej gry.

Najpierw trzeba jednak wybrać jedną z kilkunastu dostępnych cywilizacji. Oprócz dobrze znanych historycznych potęg pokroju Grecji czy Egiptu, w grze pojawiają się również Fenicjanie oraz chińska dynastia Shang. Różnice między poszczególnymi nacjami mogą być na pierwszy rzut oka niewidoczne. Dopiero z czasem przekonamy się na przykład, że Sumerowie nie dysponują kawalerią, ale mają dostęp do słoni bojowych, natomiast Minojczycy, pomimo małej różnorodności łuczników, posiadają rozbudowaną flotę.

W starciach należy umiejętnie łączyć przewagę liczebną i odpowiednią taktykę. Zaznaczenie wszystkich wojsk i rzucenie ich na wybrany cel skończy się na ogół tragicznie. Trzeba mieć na uwadze, jaką armią dysponujemy oraz przeciwko komu walczymy. Zupełnie innej taktyki wymaga bitwa rozgrywana w otwartym terenie niż prowadzenie oblężenia. Trzeba również mieć na uwadze sporo zależności, które poznaje się w trakcie gry. Przykładowo katapulty błyskawicznie niszczą mury i budynki, ale jeśli trafią w nasz oddział, skutki będą opłakane.

„W starciach należy umiejętnie łączyć przewagę liczebną i odpowiednią taktykę.”

Bez balist i katapult trudno byłoby sobie wyobrazić oblężenia

Age of Empires oferuje trzy kampanie - grecką, babilońską i japońską. Każda z nich składa się z szeregu ciekawych i często wymagających misji. Niektóre wpisują się w typowy schemat zbuduj królestwo i zniszcz wroga, w innych trzeba wykazać się umiejętnością dowodzenia flotą i przeprowadzaniem desantów. Czasami pojawiają się też zadania, w których przy pomocy małego oddziału musimy wykonać powierzoną nam misję. Kampanie są długie, ale dzięki pięciu poziomom trudności każdy znajdzie coś dla siebie. Na najłatwiejszym wróg atakuje nas rzadko i małymi siłami. Z kolei na najwyższym musimy liczyć się z dużą przewagą liczebną przeciwnika oraz silnymi szturmami nawet z kilku stron.

W trakcie zabawy na jaw wychodzą dość archaiczne rozwiązania. Chodzi głównie o sztuczną inteligencję jednostek. Przy wysyłaniu ich na większe odległości często blokują się na różnych przeszkodach. Katapulty automatycznie ostrzeliwują najbliższego wroga, nawet gdy mogą poważnie zranić własnych wojaków. Trudno też wyodrębnić dany rodzaj wojsk - piechota często miesza się więc z łucznikami i jazdą, a opanowanie zgiełku i stworzenie formacji może być nie lada wyczynem. Nawet pomimo możliwości przypisania wybranych oddziałów do klawiszy z cyframi. Ostatnią z niedogodności jest brak kolejkowania tworzonych wojsk. Nowych żołnierzy możemy werbować tylko pojedynczo, co jest szczególnie uciążliwe w przypadku prowadzenia natarcia.

„Age of Empires do dziś pozostaje świetnym tytułem zapewniającym wiele godzin doskonałej zabawy.”

Bitwy morskie są nieodłącznym elementem Age of Empires

Pomimo upływu czasu gra prezentuje się całkiem ładnie. Budynki i jednostki zostały wykonane z zachowaniem dużej dbałości o detale. Zadbano nawet o kilka stylów architektonicznych, co widać zwłaszcza przy przechodzeniu z jednej epoki do drugiej. Świat jest stworzony w dość uproszczony sposób przy pomocy małej liczby barw. Pomimo tego mapy są ciekawe - na jednych dominuje pustynia, w innych mamy do czynienia z dżunglą, a kolejne są połączeniem nizinnych wysp poprzecinanych akwenami wodnymi. Miło jest też popatrzyć na przechadzające się tu i ówdzie zwierzęta, które zawsze mogą posłużyć za pożywienie. Dobrze wypada też oprawa muzyczna. Ścieżka dźwiękowa nie jest może perełką w historii gier, ale nieźle uzupełnia wydarzenia na ekranie. Pewnym mankamentem są natomiast bardzo często powtarzające się odgłosy. Uderzenia mieczem czy wypowiedzi zaznaczanych oddziałów zaczynają więc nużyć już po krótkim okresie gry.

Age of Empires do dziś pozostaje świetnym tytułem zapewniającym wiele godzin doskonałej zabawy. Jeśli ktoś się więc waha, to niech zdmuchnie zalegającą na pudełku warstwę kurzu i wyrusza do świata brutalnych bitew.

Zobacz także