Alone in the Dark: Illumination - Recenzja
Koszmar.
Współczesne Atari wyrzuciło przez okno szacunek dla marki Alone in the Dark. Wykopano ją z grobu tylko po to, by stworzyć produkt niedopracowany, przeraźliwie monotonny i irytujący.
Wczesna wersja gry opublikowana na Steamie na początku roku sugerowała, że otrzymamy produkt, który nie zwróci niczyjej uwagi. Okazuje się, że deweloperzy nie zmielini praktycznie żadnego elementu, nie wysłuchali krytyki odbiorców, którzy zapłacili, by przetestować betę. Gdyby tak się stało, nad Illumination trzeba byłoby popracować jeszcze długo, by przebudować tytuł od podstaw.
Scenarzyści się nie wysilili. Szczątkowa historia to jedynie kilka akapitów tekstu wyświetlanych na początku misji - to wszystko. Nie mamy do czynienia z tradycyjną narracją i prowadzeniem opowieści, nie przygotowano żadnych dialogów, cut-scenek, postaci niezależnych.
Brak fabuły powodowany jest faktem, że Illumination to w założeniach strzelanka kooperacyjna dla maksymalnie, czwórki graczy. Nie występuje tutaj więc typowa kampania dla jednego użytkownika, choć samotna rozgrywka jest możliwa, a często jesteśmy do niej zmuszani, ponieważ trudno znaleźć chętnych do wspólnej zabawy - czy raczej: męczarni.
Przed rozpoczęciem etapu wybieramy jedną z postaci. Możemy zdecydować się na kaznodzieję, który używa pistoletu i świetlnych granatów, albo na wiedźmę rażącą stwory piorunami. Jest także inżynier z potężną strzelbą i łowca - najbardziej typowy żołnierz - wyposażony w karabin i miotacz płomieni. Pomysły na klasy są nawet ciekawe, tylko cóż z tego, skoro model walki należy do najmniej satysfakcjonujących w historii gier wideo.
Deweloperzy zupełnie zapomnieli o implementacji jakiegokolwiek odrzutu broni. Strzelanie nie sprawia przyjemności, jest raczej przykrym obowiązkiem. Co gorsza, przeciwnicy w ogóle nie reagują na trafienia pociskami, zabrakło odpowiednich animacji. Mutant idzie w naszym kierunku, niewzruszony, a po konkretnej liczbie strzałów po prostu nagle upada.
Żeby zlikwidować potwory, musimy się upewnić, że są oświetlone. Teoretycznie, nie jest to zły pomysł - w końcu Alan Wake całkiem nieźle zaimplementował podobny system. Twórcy z Pure FPS nie przemyśleli jednak dobrze tej mechaniki.
Otóż, światło naszej latarki jest zazwyczaj zbyt słabe i pomaga tylko na moment oślepić wroga. Oponent staje się najbardziej wrażliwy, gdy stoi w świetle lampy czy ogniska. To sprawia, że wszystkie starcia zamieniają się w zaciąganie pokracznych demonów pod latarnie. Często też po prostu stoimy przez dłuższy czas w jednym miejscu, by na spokojnie wszystkich pokonać.
W walce przeszkadza też kamera, która umiejscowiona jest w dziwnej pozycji - zbyt blisko pleców postaci. Nie możemy jej zmienić, a celowanie okazuje się niewygodne i nieintuicyjne. Ponadto, postać porusza się ślamazarnie, a stamina - niezbędna do sprintu - szybko się wyczerpuje.
Misje są przeraźliwie schematyczne i monotonne. W każdej wykonujemy podobne czynności. Biegamy po mapie, by zebrać trzy lub cztery elementy, które przenosimy do centralnego punktu, by przedostać się dalej. Zero ciekawych pomysłów, a zamiast tego - zabójcza powtarzalność.
Twórcom nie udało się też wykreować odpowiedniej atmosfery. Illumination to produkcja nijaka, zupełnie pozbawiona charakteru. Nie ma tu nawet odrobiny klimatu grozy, niepokoju czy zagrożenia. Zastąpiły je frustracja i znużenie.
Przygotowano system rozwoju postaci, który mógłby nieco urozmaicić rozgrywkę. Tak się niestety nie stało. Drzewko talentów, to tylko szereg pasywnych bonusów. Lekkie zwiększenie zadawanych obrażeń, poprawienie celności czy zwiększenie paska staminy. Żadnych ekscytujących, nowych zdolności.
Poziom oprawy - zarówno pod względem technicznym, jak też artystycznym - stoi na niskim poziomie. Lokacje niczym się nie wyróżniają, są nudne i brzydkie. Animacje wyglądają momentami koszmarnie, chociażby w chwili upadku naszej postaci po powaleniu przez potwora.
Alone in the Dark: Illumination nie powinno powstać. To jedna z najgorszych gier ostatnich lat i okropny przykład żerowania na rozpoznawalnej marce. Oryginał z 1992 roku przewraca się w grobie.