Ambitne „Rebel Moon: Part One” nie dowiozło. Krytycy bezlitośni dla filmu Zacka Snydera
Chaos na ekranie.
Nie zapowiada się na to, by monumentalna space opera „Rebel Moon Część 1: Dziecko ognia” miała wzlecieć na szczyt popularności. Na ten moment bardziej prawdopodobne jest, że zaliczy bolesne lądowanie na twardym gruncie rzeczywistości. Produkcja zbiera fatalne recenzje od krytyków i rysuje się na najgorsze dzieło w karierze Zacka Snydera.
Produkcja zebrała już 38 recenzji w agregatorze Rotten Tomatoes, ale trudno szukać wśród nich ocen więcej niż przeciętnych. Średnia waha się w okolicach 26%, a opinie krytyków są dosyć podobne. „Rebel Moon” jest filmem zbudowanym z niepasujących do siebie elementów, które razem tworzą chaos na ekranie.
Recenzent The Wrap nie hamuje się w słowach i nazywa widowisko „marną kopią »Gwiezdnych Wojen«”, ale z wyższym budżetem i większą ilością akcji. W przeciwieństwie jednak do sagi George'a Lucasa, w uniwersum „Rebel Moon” próżno szukać jakiegokolwiek sensu.
„Snyder myli ekspozycję z budowaniem świata, przez co dłużące się historie odciągają widzów od fantastyki, zamiast ich w niej zanurzać” - czytamy w recenzji portalu The Guardian. „Fakt, że nawet po 20 latach tworzenia film nadal wydaje się bezcelowy, jest nie tylko rozczarowujący, ale i całkowicie oszałamiający” - komentuje Daily Paragraph.
Wiemy już, że jest źle, ale czy oznacza to, że w „Rebel Moon” nie znajdziemy ani jednego pozytywu? Zdaniem redakcji Total Film, sytuację ratują efekty specjalne i skala widowiska.
„»Rebel Moon« ogląda się znakomicie, ale to film zbudowanym z tylu dziwnych elementów, że w ostatecznym rozrachunku może być przeznaczony wyłącznie dla kultystów Snydera” - podsumowuje recenzent Variety.
O tym, czy „Rebel Moon Część 1: Dziecko ognia” skończy na dnie rankingu twórczości Zacka Snydera, przekonamy się 22 grudnia, gdy film zadebiutuje oficjalnie w kinach. Druga część o podtytule „Zadająca rany” ma ukazać się 19 kwietnia 2024 roku.