Andrzej Sapkowski o serii Wiedźmin, Chmielarzu i graczach
„Gra narobiła mi mnóstwo smrodu.”
Andrzej Sapkowski udowodnił po raz kolejny, że z grami wideo mu nie po drodze. W prelekcji na konwencie Polcon w dość ostrych słowach wypowiadał się o graczach i deweloperach.
Podczas sesji pytań i odpowiedzi „dostało się” między innymi Adrianowi Chmielarzowi, który wraz ze swoim Metropolis Software tworzył w 1997 roku pierwszą adaptację przygód Geralta.
Pisarz wspomina, że - w odróżnieniu od serii CD Projektu - gry nawet nie dostał. Nie mogło być inaczej, gdyż ta produkcja nigdy nie ujrzała światła dziennego.
- To nawet mi nie żal - skwitował Sapkowski, gdy pytający zwrócił uwagę na ten fakt. W wymowny sposób zarzucił też studiu Metropolis, że nie otrzymał wówczas żadnych pieniędzy za prawa do tytułu. Chmielarz szybko zdementował to na Facebooku: „Kasęś pan dostał całą” - napisał.
W trakcie sesji na Polconie autor opowieści o Geralcie poruszył też temat innych adaptacji.
- Dosyć często penetruję rosyjskie strony internetowe, ponieważ tam można „piracić” bez większego wysiłku - wyjaśnia chwilę później, w kwestii przygotowanego w kraju musicalu. - Trzeba umieć pisać cyrylicą.
- Film, jaki on by nie był, a widziałem znacznie gorsze, potwornie podniósł mi sprzedawalność książek - dodaje Sapkowski, gdy temat zaczął dotyczyć CD Projektu. - Podobnie zresztą jest z grą.
- Zaczęło się szerzyć, nie wiem, kto to lansował, pewnie sam CD Projekt, że gdyby nie gra, to ja bym w życiu nie zobaczył przekładu w zachodniej Europie - wyjaśnia. - Wszystkie moje przekłady były dużo wcześniej niż gra. To gra wykorzystała moją popularność, a nie ja wykorzystałem popularność gry.
- Gra narobiła mi mnóstwo smrodu i gówna - uważa jednak pisarz. - Przez to, że zagraniczni wydawcy zaczęli na okładkach używać grafiki z gry. Ludzie odrzucali książkę, mówiąc, że to nie jest nowe, że to związane z grą.
- Typu książka napisana do gry, czego zwłaszcza w fantasy mamy mnóstwo. Fani w Europie zaczęli mi książkę odrzucać. Musiałem toczyć tęgą wojnę, żeby udowadniać, kto był pierwszy. Gra mnóstwo napsuła, mnóstwo - wyjaśnia.
Warto zaznaczyć, że w krajach Europy Zachodniej i - zwłaszcza - w Stanach Zjednoczonych przed premierą gier znane były głównie zbiory opowiadań Sapkowskiego. Zainteresowanie sagą pojawiło się wraz z wielkim sukcesem gry Wiedźmin 3 i ogromnymi nakładami CD Projektu na marketing i wypromowanie tytułu.
Książka „The Last Wish” - znana w Polsce jako „Ostatnie życzenie” - trafiła nawet na prestiżową listę bestsellerów, publikowaną co tydzień przez dziennik The New York Times. Z grafiką z gry na okładce.
Sapkowski potwierdza, że sukces tytułów CD Projektu przełożył się na pewien napływ użytkowników, choć ostatecznie wyszło „na zero”, ponieważ równie liczna grupa mogła nie chcieć czytać książek „na podstawie gry”.
- Pięćdziesiąt na pięćdziesiąt. Nie oszukujmy się, na pewno była jakaś grupa czytelnicza, która stała się grupą docelową dla moich książek dopiero wtedy, gdy ktoś zagrał w grę i po tym sięgnął po książkę - przyznaje autor.
- Zgadzam się, że taka była. Tylko jak zacznę porównywać, jaka grupa docelowa odpadła, ponieważ powiedzieli, że nie będą czytać książek napisanych „na podstawie gry”, to nie wiem, czy nie będzie pięćdziesiąt na pięćdziesiąt.
- Ale nie płaczę, nie pluję, że spieprzyli mi książkę grą. Należy przyzwyczaić się do tego i nie traktować wierzby płaczącej i krowy jako to samo. Książka jest książką, literatura jest literaturą. Gry, komiksy, filmy są tylko i wyłącznie adaptacjami.
O adaptacjach mówiąc, Sapkowski poruszył także temat filmu tworzonego przez Tomasza Bagińskiego, choć nie chciał zdradzić zbyt wielu szczegółów.
- A ja nawet wiem, kto by ewentualnie grał wiedźmina, ale też wam nie powiem! - zażartował pisarz. - Aktor sam się do tego zgłosił, nie był pytany. Nie wiem, może grał w grę.
Nieco później dostało się wszystkim graczom, ogólnie.
- Jeśli wpadnę na pomysł, a kto wie czy nie wpadnę, że napiszę sequel Wiedźmina, dziejący się dużo, dużo później, to sądzicie, że będę się kierował tym, co było w grze? A cóż mnie to może obchodzić? - pyta Sapkowski.
- Szczególnie, że nie wiesz, co było w grze - rzuca prowadząca prelekcję.
- Szczególnie, że nie wiem. Mogę kogoś zapytać. Znam parę osób, które w te gry grało, ale niewiele. Obracam się raczej wśród ludzi inteligentnych - podsumowuje autor.