Antihero - Recenzja
Przyjemna planszówka.
Kradzieże, rozboje, łapówki i morderstwa to chleb powszedni w Antihero. Ta interesująca strategia zapewnia wiele godzin angażującej rywalizacji, wymagając jednocześnie od gracza odpowiedniego planowania i dostosowywania się do sytuacji na mapie.
Mamy do czynienia z grą stworzoną na wzór planszówki. Każda lokacja to kwadratowy obszar, na którym rozsiane są różne budynki. Musimy odkrywać skryte we mgle ulice, by poznawać otoczenie, odnajdywać istotne punkty i jak najlepiej wykorzystać to, co ma do zaoferowania wiktoriański Londyn.
Krótka kampania pełni jednocześnie rolę samouczka, choć momentami wskazówki ograniczono do minimum i musimy sami domyślać się, jak funkcjonują niektóre elementy rozgrywki. Na szczęście dosyć szybko można nauczyć się zasad, a zabawa jest praktycznie cały czas przyjemna.
Celem jest zawsze zdobycie określonej liczby punktów zwycięstwa. Występują one zawsze w kilku różnych formach, a więc mamy kilka sposobów kroczenia po drodze do wygranej. Przykładowo - kluczowy punkt zapewnimy sobie likwidując ważną osobistość czy też po prostu kupując możliwość wręczenia łapówki.
Rozgrywka szybciej zaczęłaby być powtarzalna, gdyby nie różne mapy - choć nadal mogłoby ich być nieco więcej. Cztery różne lokacje wprowadzają nieco inne mechaniki. To na przykład rabowanie pałacu po przejęciu wież strażniczych albo zdobywanie ładunku okrętu w porcie.
Zabawa odbywa się w turach, a podstawą jest odpowiednie sterowanie główną postacią, czyli Mistrzem Złodziei. Jako jedyny może on odkrywać zasłonięte mgłą ścieżki, a przede wszystkim włamywać się do budynków, by w ten sposób zdobywać cenne złoto. Po odpowiednim ulepszeniu jest w stanie zadawać obrażenia.
Bohater nie może zginąć, gdyż na końcu każdej rundy wraca do bazy. Uważać trzeba jednak na inne jednostki, które z biegiem czasu rekrutujemy. Najważniejsze są sieroty, które pozwalają kontrolować i czerpać różne korzyści z konkretnych struktur oferujących bonusy.
Są też blokujące drogę osiłki, gangi, spece od zakładania pułapek, porywacze sierot i niebezpieczni asasyni od czarnej roboty. Potencjał większości jednostek zwiększamy w menu ulepszeń - tu wydajemy złote monety, a także latarnie, czyli drugi rodzaj waluty.
Wielką zaletą gier planszowych jest towarzystwo innych osób. Nieważne, czy ktoś gra lepiej czy gorzej - atmosferę budują żarty, komentarze i wspólne przeżywanie tego, co dzieje się na planszy. Tego oczywiście tutaj zabrakło, chociaż to zrozumiałe w przypadku gry wideo. Na szczęście zawsze możemy umówić się z kimś na partyjkę i rzucać złośliwości na Skypie czy Discordzie.
Mamy też tryb online, który stanowi właściwie podstawę gry, o ile nie chcemy toczyć tylko pojedynków z botami. Oprócz zwykłej rywalizacji przygotowano także tryb asynchroniczny, co oznacza, że każdy uczestnik wykonuje ruch wtedy, gdy znajdzie wolną chwilę, a więc nie trzeba cały czas przebywać w grze.
Antihero mogłoby zaoferować trochę więcej rozbudowanych misji dla jednego gracza, ale ostatecznie to nie samotna zabawa jest tu najważniejsza. Taktyczna rywalizacja wychodzi na pierwszy plan, a najwięcej satysfakcji sprawia, gdy pojedynkujemy się ze znajomymi. To dobra pozycja dla miłośników lekkiej i przyjemnej, choć też odpowiednio wymagającej, strategicznej rozgrywki.