Assassin's Creed: Liberation HD - Recenzja
Młodsza siostra wielkich braci.
Pierwsza kobieta w głównej roli w serii Assassin's Creed nieco ponad rok od premiery na PS Vita wkracza na większe ekrany. Zaprezentowanie się szerszemu gronu odbiorców to niewątpliwy plus. Jednak konwersja niekoniecznie sprawdza się na terytorium opanowanym już przez przygody Edwarda Kenwaya.
Aveline de Grandpre to owoc miłości francuskiego przedsiębiorcy i czarnoskórej niewolnicy. Adoptowana i wychowana na damę, prowadzi podwójne życie. Za dnia kroczy dumnie po XVIII-wiecznym Nowym Orleanie, a w nocy skacze po dachach i przemierza podmokłe tereny Luizjany, ratując niewolników i eliminując cele wyznaczone przez swojego mentora.
Liberation po raz pierwszy odsunęło gracza od przygód Desmonda, w zamian oferując pierwszą symulację wydarzeń historycznych, zaprojektowaną przez Abstergo Entertainment. W efekcie jesteśmy co chwilę wprowadzani w błąd przekręconymi zdarzeniami i scenami, które nie do końca można jednoznacznie odebrać. Tymczasem tajemniczy Erudito, który niejednokrotnie próbuje zhakować grę, chce odkryć przed nami prawdę o Templariuszach i Abstergo.
Scenariusz jest wyjątkowo pomieszany oraz pełen sztucznych, przekoloryzowanych dialogów i nie do końca logicznych sytuacji. Bohaterowie są nieprzekonywujący i nie budzą sympatii. Spotykane osoby często wypowiadają teatralne kwestie, które nie do końca oddaje ascetyczna mimika modeli. Aveline pozuje na kobietę samodzielną, rezolutną i bardzo inteligentną, ale trudno uchwycić ten obraz w trakcie opowieści.
Wcielenie się w płeć piękną otwiera przed nami nowe możliwości. Przede wszystkim możemy zmieniać „persony” - odstawić szaty asasyna, a w zamian dokonać infiltracji udając niewolnicę, albo też wdziać bogato zdobioną suknię, by zaślepić podejrzliwych strażników własnym wdziękiem.
Co naturalne, zestawy dodatkowych ubrań ograniczają niektóre możliwości. Strój niewolnicy zapewnia nieznaczną ochronę w przypadku otwartej walki, a wystawna suknia krępuje ruchy, nie pozwala na wspinaczkę po budynkach oraz uniemożliwia noszenie ukrytych ostrzy. Ciekawym dodatkiem do szat damy jest parasolka, która wystrzeliwuje zatrute strzałki - idealne narzędzie do eliminowania wrogów.
„Wygląd wersji HD, podobnie jak zastosowany silnik, zdają się przestarzałe w świetle najnowszej, czwartej już części.”
Persony oferują w ten sposób nieco więcej możliwości skradania się i kończenia misji „po cichu”, co zmniejsza rozgłos, który teraz jest oddzielnie naliczany dla każdego ubioru. Przez swoje krwawe i widowiskowe akcje Aveline w odzieniu asasyna może być wszędzie poszukiwana, a jako dama bądź niewolnica niepostrzeżenie przechadzać się po mieście. Należy pamiętać, by regularnie zaniżać nagonkę przez przekupienia i zrywanie listów gończych, ponieważ niektóre misje wymuszają jedną konkretną personę. Trudno udawać służącą na dworze magnata, kiedy pół miasta ozdabiają portrety bohaterki ściganej przez władze.
Tak samo jak na Vicie, asasynka może korzystać z grupowych egzekucji w trakcie otwartej walki. Po odpowiedniej liczbie perfekcyjnych kontr i zabójstw mamy możliwość zatrzymania na chwilę czasu, oznaczenia kilku przeciwników i zaakceptowania wyboru przyciskiem. W następnych kilku sekundach widzimy, jak Aveline płynnie przechodzi od jednego do drugiego zaznaczonego strażnika, zadając śmiertelne ciosy - szybka jak kot i niebezpieczna, jak jeszcze większy kot.
Wygląd wersji HD, podobnie jak zastosowany silnik, zdają się przestarzałe w świetle najnowszej, czwartej już części. Graficznie Liberation prezentuje się znacznie lepiej niż na przenośnej konsoli, ale to nie znaczy, że przypomina chociażby Assassin's Creed III. Poziomem detali i jakością twarzy gra zbliżona jest do pierwszych przygód Ezio. Widoczne są spadki liczby wyświetlanych klatek na sekundę, animacje postaci nie mają płynnych przejść , a problemy z detekcją kolizji stają się jeszcze wyraźniejsze - nawet w scenach przerywnikowych. Nie przypominam sobie, by Connor w trzeciej odsłonie serii, tuląc kogoś na powitanie, obejmował powietrze pół metra na lewo od towarzysza, albo opierał się o futrynę drzwi zatapiając w niej rękę po łokieć.
Łatwe i powtarzalne misje zabójstw, śledzenia i wspinania się po wybranym terenie, które na PlayStation Vita mogły wydawać się relaksujące, tutaj są za łatwe. Poziom trudności drastycznie podnoszą zadania kończące poszczególne rozdziały, co tworzy wyraźny dysonans i potrafi zirytować brakiem logiki. Walka z ważnym przeciwnikiem, wspieranym przez strażników, nie wybacza błędów oraz zmienia wszystkich w mistrzów parowania i kontr. Tymczasem potyczka z dwa razy większą grupą kilka minut później to bułka z masłem.
Nowy Orlean, zalane wodą tereny bagienne Luizjany i meksykańskie Chichén Itzá to najmniejsze połacie terenu dostępne w samodzielnej produkcji spod znaku białego kaptura i ukrytego ostrza. Na konsoli przenośnej mogło wydawać się to dostateczne, ale w konkurencji ze „starszymi braćmi” jest niewystarczające.
Główny wątek ukończymy w ciągu maksymalnie dziesięciu godzin. Amatorzy zbierania poukrywanych listów, artefaktów i innych skarbów mogą również poświęcić czas na mini-grę handlową. Aveline z czasem może kontrolować flotę kilku statków handlowych, co gwarantuje stały przypływ gotówki. Odblokowanie wszystkich kolorów ubrań i broni może zająć maksymalnie drugie tyle, co ukończenie scenariusza.
Assassin's Creed 3: Liberation rok temu mogło wydawać się ciekawym tytułem na konsole przenośne. W wersji na duże ekrany jest dość wybrakowane, a gra oferuje przeciętną rozgrywkę, wyraźnie nadgryzioną przez ząb czasu. Atutem jest oczywiście niska cena - zarówno na PC, jak i wersji konsolowych, dostępnych cyfrowo.