Assassin's Creed Mirage nie jest wcale takie złe
Krok wstecz krokiem wprzód.
OPINIA | Assassin's Creed to długa i zróżnicowana seria, więc niespecjalnie dziwi, że przy premierze każdej kolejnej odsłony słychać głosy znużonych fanów. Podejrzewam, że to jeden z powodów nie najlepszego odbioru Assassin's Creed Mirage, co nieco mnie smuci, ponieważ gra bardzo przypadła mi do gustu i chciałbym, aby Ubisoft częściej wydawał podobne, bardziej skondensowane tytuły.
Większość zainteresowanych pewnie już zna historię stojącą za Mirage - początkowo gra powstawała jako dodatek do ogromnej Valhalli, jednak w trakcie prac zapadła decyzja, by produkcję wydać jako samodzielny tytuł. W efekcie dostaliśmy odsłonę znacznie mniejszego kalibru niż ostatnie części z tzw. antycznej trylogii, co z kolei okazało się dla mnie największym plusem przygód Basima.
Asasyn w pigułce
Przede wszystkim mapa jest znacznie mniejsza i nie ma tu zbyt wielu aktywności pobocznych, których kompulsywne poszukiwanie lub wypełnianie zaburzało moje tempo gry w poprzednich odsłonach. W Bagdadzie o wiele łatwiej skupić się na głównym wątku fabularnym i odszukiwaniu celów do eliminacji, co było dla mnie miłą odmianą i prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Mam już trochę lat na karku i - prawdę mówiąc - nie kupiłbym Mirage, gdybym wiedział, że czeka mnie kolejna przygoda na ponad 100 godzin.
Assassin's Creed Mirage spokojnie da się przejść w jakieś 15 godzin, a jeśli chcemy ukończyć grę na sto procent, to zajmie nam to około 30 godzin. I doskonale rozumiem, że taka długość może wydawać się rozczarowująca w przypadku produkcji sprzedawanej po około 230 zł, jednak po dłuższy tytuł w tym momencie bym nie sięgnął. Origins, Odyssey i Valhalla bardzo mnie wymęczyły, wręcz zniechęciły do serii Ubisoftu. Sądziłem, że do Assassin's Creed wrócę najszybciej przy premierze projektu Hexe.
Dopiero wrażenia z przedpremierowego pokazu, a następnie recenzja napisana przez redakcyjnego kolegę Przemka sprawiły, że zainteresowałem się Mirage i kupiłem własny egzemplarz. Skondensowana forma gry od razu przypadła mi do gustu, a dzięki mniejszej liczbie znajdziek łatwiej było mi skupić się na tym, co w assassinach lubię najbardziej - na immersji w antycznym, egzotycznym świecie.
Postawiono na immersję
Pod tym względem twórcy z Ubisoft Bordeaux naprawdę stanęli na wysokości zadania. Kłaniam im się nisko w pas za dodanie licznych opcji umożliwiających dowolne wyłączanie zbędnych elementów interfejsu. W ustawieniach gry z łatwością ukryjemy wszystko to, co przeszkadza nam na ekranie, jednocześnie zostawiając te elementy HUD-a, które uznamy za niezbędne. Wcześniejsze odsłony miały z tym problemy - zwłaszcza moje ulubione Origins, gdzie nie dało pozbyć się ikon wyświetlanych w świecie gry bez utraty dostępu do informacji o podniesionych przedmiotach.
Kolejnym wielkim atutem Mirage jest możliwość gry z arabskim dubbingiem, co śmiało mogę uznać za najlepszą nowość tej odsłony. Uwielbiam, gdy głosy postaci współgrają z miejscem akcji - w Unity grałem po francusku, a przygody Ezio poznawałem przy włoskim dubbingu, ale w późniejszych odsłonach mogłem tylko pomarzyć o ścieżce dźwiękowej w językach greckim czy egipskim. W końcu ktoś w Ubisofcie postanowił spełnić moje skryte życzenia i żywię gorącą nadzieję, że takie rozwiązania zostaną z serią już na stałe.
Twórcy Mirage poszli nawet o krok dalej i zadbali o takie szczegóły, jak słyszane w świecie gry Azan, czyli wezwanie do modlitwy. Co więcej, znajdziemy nawet opcję wyłączenia muzyki podczas Salat, czyli powtarzanej pięć razy dziennie (przed wschodem słońca, w południe, po południu, po zachodzie słońca i w pierwszej połowie nocy) przez wyznawców Islamu rytualnej modlitwy. Można nazwać to „immersją kulturową”, co w połączeniu z odpowiednim językiem postaci daje znakomite efekty.
Dzięki takim szczegółom oraz mniejszej liczbie rozpraszaczy znacznie łatwej uwierzyć w iluzję i poczuć się trochę tak, jakbyśmy przenieśli się w czasie. Oczywiście zawsze da się zrobić więcej, ale nawet to, co Ubisoft osiągnął do tej pory, jest ogromnym krokiem w stronę całkowitego zanurzenia w świecie gry. Chętnie zobaczyłbym w przyszłości więcej podobnych elementów - przykładanie uwagi do tradycyjnych zwyczajów, świąt czy rytuałów w tle rozgrywki, a nie tylko podczas scenek przerywnikowych.
Bardzo podoba mi się tez grafika, choć widać, że to jeszcze nie jest szczyt technicznych możliwości współczesnych maszyn. Mam tu na myśli przywiązanie do drobnych detali oraz ogólny kierunek artystyczny, który naprawdę cieszy oko, kiedy zatrzymamy się na chwilę, by podziwiać widoki. Co prawda rzeczywistość nie jest tak barwna, jednak zastosowane przez deweloperów sztuczki świetnie podkreślają pustynny charakter Bagdadu, który należy do najgorętszych miast na świecie (temperatury w lipcu często przekraczają 44°C, a niekiedy zbliżają się nawet do 50°C).
Szacunek do inteligencji gracza
Największe pochwały należą się jednak twórcom za zmiany w balansie rozgrywki, które sprawiły, że nie opłaca się wdawać w trudne, otwarte starcia, a zamiast tego zachęcają do cichej eliminacji wrogów oraz odgrywania roli tytułowego skrytobójcy. Co prawda reklamowany przed premierą „powrót do korzeni serii” wypadł pod tym względem dość średnio, ale to zdecydowanie krok we właściwym kierunku. Muszę też pochwalić rewelacyjny w mojej opinii system ograniczania wskazówek.
Jeśli w menu ustawień włączymy odpowiednie opcje, to gra przestanie prowadzić nas za rączkę od znacznika do znacznika, a podczas rozgrywki będziemy musieli wykazać się spostrzegawczością, cierpliwością i dobrą pamięcią. Proste zadania - takie jak włamanie do budynku i ucieczka - wykonuje się zupełnie inaczej, gdy wielki wskaźnik nie pokazuje nam celu na ekranie, a drogi musimy szukać sami. Przywodzi to na myśl stare dobre gry sprzed lat i porusza te same struny, co produkcje FromSoftware.
Móc zgubić się w tak pięknym świecie to naprawdę wspaniałe uczucie. Nigdy nie spodziewałem się, że Assassin's Creed pozwoli mi zabłądzić i zmusi do poszukiwania wskazówek czy czytania notatek. Obecna w grze mechanika śledztw nie jest wolna od wad, ale bawiłem się tu znacznie lepiej, niż w ostatnich trzech odsłonach serii razem wziętych. W końcu poczułem też, że deweloperzy z Ubisoftu szanują moją inteligencję i pozwalają mi dostosować poziom wyzwania oraz immersji w takim stopniu.
Nie oznacza to, że Assassin's Creed Mirage nie zasłużyło na krytykę, ani że jest to gra wybitna - nic z tych rzeczy. Nadal znajdziemy tu wiele mniejszych i większych wad oraz usterek, a nawet pewne ślady znużenia twórców tematem czy wręcz odtwórstwa, jednak jestem w stanie przymknąć oko na te rzeczy. Po prostu od lat żadna gra z omawianej serii nie dała mi tyle radości i satysfakcji, co Mirage. Nie żałuję ani chwili spędzonej przy produkcji i chętnie do niej wrócę, by sprawdzić niedawno dodany tryb nowej gry plus.