Skip to main content

Assassin's Creed Valhalla to najwyraźniej kopia Odyssey

Ślepa uliczka.

Zapowiedź Assassin's Creed Valhalla wywołuje dwojakie emocje - ekscytację ze względu na bardzo ciekawy okres i tematykę oraz obawy, że otrzymamy po prostu Odyssey 2.0.

Słowem wstępu: do tej pory nie ukończyłem greckiej odsłony serii - po kilku godzinach porzuciłem grę, gdy uświadomiłem sobie, że ponownie będę zmuszony eksplorować ogromny świat, odkrywać pytajniki oraz wykonywać w dużej mierze powtarzalne misje i aktywności. Takim rodzajem rozgrywki byłem już zmęczony po naprawdę dobrym Origins - które ukończyłem w całości - ale nie miałem ochoty na powtórkę.

Pierwsze informacje o Valhalli wskazują, że prawdopodobnie otrzymamy to samo, co w dwóch poprzednich częściach, ale w jeszcze większej skali - czyli bardzo dużą mapę świata, z mnóstwem zadań i szeregiem wyzwań, a także bliźniaczymi rozwiązaniami gameplayowymi.

Mroku nie widać

Jest oczywiście za wcześnie, by wydawać ostateczny werdykt na temat produkcji, ale można mieć nieodparte wrażenie, że tytuł jest kopią Origins i Odyssey, tylko w innej scenerii i ze zmienioną fabułą.

Przykładowo, ponownie nie zabraknie przejmowania terenów, co prawdopodobnie po raz kolejny sprowadzi się do eliminowania liderów danego rejonu i osłabiania wpływów przeciwników w obszarze. Ba! Wróci też ptak, choć tym razem jako kruk: zwierzęciem znowu będziemy wyszukiwać i oznaczać cele - niewiele w tym inwencji twórczej, szczególnie że podobny mechanizm występuje (w rożnych formach) w innych grach Ubisoftu.

Zobacz na YouTube

Nowością jest, co prawda, system rozwoju osad, ale warto zastanowić się, czy ten pomysł nie sprawi, że gra będzie zbyt „przepakowana” zawartością. Istnieje duże ryzyko, że otrzymamy wiele różnych rozwiązań o co najwyżej dobrym wykonaniu, które z kolei mocno rozwodnią produkcję, a gracza - wcześniej czy później znużą.

Wątpliwości budzi też klimat i stylistyka. Twórcy obiecują „mroczną Anglię” i brutalną walkę z odcinaniem głów, ale - jak zauważyli chociażby nasi Czytelnicy - pierwsze screeny są jasne i kolorowe, trudno wychwycić ponurą i nieprzyjazną atmosferę. Uwagę zwraca też scena zwiastuna, w której wikiński grabieżca oszczędza tubylczą matkę z dzieckiem - to nie jest zachowanie, które kojarzymy z brutalnymi wikingami i dawnymi, mrocznymi czasami.

Wiking darujący życie tubylcom nie wygląda przekonująco

Jest jasne, że seria odeszła od swoich pierwotnych założeń i wygląda na to, że jest to droga, z której Ubisoft nie zamierza zbaczać. O ile jednak Origins było na swój sposób odświeżające i bardzo wciągające, o tyle powielanie identycznych rozwiązań w kolejnych częściach i brak elementów charakterystycznych dla cyklu sprawia, że z sentymentem zaczynamy spoglądać na Unity czy Syndicate.

Nie wiem, czy powrót do skondensowanych światów i usunięcie zbędnych treści jest tym, czego gracze oczekują. Wiem jednak, że więcej tego samego, co znamy z Odyssey - powtarzalne czynności w ogromnym świecie, bez wciągającej fabuły i ciekawych bohaterów pobocznych - może budzić uzasadnione podejrzenia, że Valhalla to dla Assassin's Creed ślepa uliczka.

Zobacz także