Badland - Recenzja
Muszy odlot w znakomitym połączeniu gry platformowej i logicznej.
Badland to znakomite połączenie gry platformowej i logicznej. Jakże piękny i nietuzinkowy to tytuł, który zauroczy gracza od pierwszych chwil.
W produkcji ledwie dwuosobowego studia Frogmind, sterujemy anonimową kosmatą postacią, która żywo przypomina najzwyklejszą bzyczącą muchę. Jak to w platformówkach bywa, naszym celem jest przedostanie się z jednego końca planszy, pędząc na jej prawy, drugi kraniec, po drodze wykonując szereg misji. Te głównie sprowadzają się do uratowania własnej i fruwających pobratymców skóry. Ci dołączają się do zabawy obudzeni naszym fruwaniem, dlatego niejednokrotnie przyjdzie nam kontrolowanie nawet 20 stworków.
W Badland bardzo interesująco przedstawia się mechanika gry. Sterowana przez nas postać raz po raz wzbija się do lotu. Muskając ekran, sprawiamy, że stworek utrzymuje się w powietrzu. W innej planszy toczymy go niczym kulę do kręgli, co przypomina innego klasyka z konsoli PSP - Loco Roco. Żadnych ciosów czy kombosów. Sterowanie jest bajecznie proste i intuicyjne.
Przemieszczając się wchodzimy w interakcję z otaczającym nas lasem. Przesuwamy głazy, odblokowujemy zasklepione przejścia, unosimy liście, by pod nimi przelecieć, czy wreszcie jak ognia unikamy wybuchających bomb. Im dalej posuwamy się w rozgrywce, tym więcej niebezpieczeństw czeka na drodze.
Co ważne, na czterdzieści plansz każda jest inna i nie sposób się nudzić. Czasem wymagają maksymalnego skupienia. Nawet najmniejszy błąd kosztuje nas utracone życie i powrót do punktu kontrolnego. Misję powtarzamy jeszcze raz, i jeszcze raz, i tak do skutku. Kiedy indziej jednak, jesteśmy wyrzucani w powietrze na początku planszy, i lecąc na złamanie karku możemy ukończyć level w trzydzieści sekund. Niemniej, poziom trudności został sensownie wyważony.
Interesujące jest to, że rozpoczynając zabawę w grze widzimy budzący się ze snu dzień. Im dalej, tym robi się mroczniej i ciemniej. Poranek przechodzi w południe, a kończąc rozgrywkę, naszym oczom ukazują się ostatnie chwile umykającego dnia. I tak gra zamyka się w jednym, pełnym 24-godzinnym cyklu.
Ilość dostępnych poziomów, to główny minus gry. Jest ich po prostu zbyt mało. Na szczęście autorzy obiecują w niedalekiej przyszłości darmowe aktualizacje w postaci pakietu plansz.
„Im dalej, tym robi się mroczniej i ciemniej. Poranek przechodzi w południe, a kończąc rozgrywkę, naszym oczom ukazują się ostatnie chwile umykającego dnia.”
Dla osób zainteresowanych rywalizacją wieloosobową, nie zabrakło i tego trybu. Na jednym urządzeniu możemy grać maksymalnie w czworo. Każdy dostaje swój fragmencik ekranu, w którym klikając steruje postacią. Kto pierwszy dotrze do mety i zbierze po drodze większą ilość muszych pobratymców, ten wygrywa.
Badland graficznie prezentuje się bardzo ciekawie. Pierwszy plan przedstawiony jest tylko i wyłącznie w kolorze czarnym. Widzimy kontury lasu, postaci pozbawione szczegółów. Oprócz głównych bohaterów, są to trasy, na których rozmieszczono masę przeszkadzajek w postaci drzew, wymyślnych platform czy przedziwnych istot chcących nas ukatrupić.
Dalszy plan silnie kontrastuje z pierwszym. Niesamowicie kolorowe i jasne krajobrazy, dynamicznie reagujące na poczynania gracza. Wyglądają po prostu bajecznie - są pełne przykuwających oko detali. Oryginalna oprawa wizualna to zdecydowany plus Badland, a całość jeszcze podkręca świetnie budująca klimat strona dźwiękowa.
Badland jest jednym z najbardziej interesujących tytułów dla iOS wydanych w tym roku. Dynamiczny platformer z domieszką gry logicznej, przyozdobiony w znakomitą i intrygującą grafikę. To nie mogło się nie udać. Gorąco zachęcam do pokierowania sympatycznymi muszkami. Pełny odlot gwarantowany.