Battle royale - nowy „tryb hordy”?
Szansa na sukces.
Gears of War 2 nie było pierwszą strzelanką oferującą popularny dziś tryb horde mode, lecz to właśnie ten tytuł spopularyzował taki rodzaj rozgrywki. Dziś nie trzeba być nawet zaawansowanym graczem, by kojarzyć, o co chodzi w „hordzie”. Wydaje się, że podobną sytuację obserwujemy przy okazji sukcesu PlayerUnknown's Battlegrounds i typu rywalizacji zwanego battle royale.
Wydaje się wielce prawdopodobne, że wciągu najbliższych lat doczekamy się nie tylko kolejnych gier skupiających się w stu procentach na podobnych zasadach rozgrywki, ale także po prostu dodatkowych trybów zabawy w różnych grach. Nic nie stoi na przeszkodzie, by DLC do produkcji dla jednego gracza oferowało gameplay właśnie na modłę Battlegrounds.
Dyrektor generalny Ubisoftu, Yves Guillemot, przyznał jakiś czas temu, że francuska firma „przygląda się” sukcesowi niezwykle popularnej strzelanki.
Obserwujemy to, co robią, a ten rodzaj rozgrywki jest bardzo interesujący i być może w przyszłości zobaczymy coś podobnego w DLC do jednego z naszych tytułów - powiedział prezes.
Koncept battle royale jest równie nieskomplikowany, co podstawy wspomnianego wcześniej trybu hordy. Na jedną, dużą mapę - w przypadku Battlegrounds to 8 kilometrów kwadratowych - trafia setka graczy, którzy muszą walczyć o to, kto pozostanie przy życiu, bez zbędnych elementów survivalowych.
Taka rozgrywka świetnie pasowałaby chociażby do Ghost Recon Wildlands. Wystarczyłoby udostępnić jeden z dwudziestu regionów wirtualnej Boliwii jako pole walki. Nie trzeba byłoby nawet specjalnie modyfikować istniejącej już w grze lokacji. Problemem byłoby tylko odpowiednie dostosowanie mechanik do tak dużej liczby użytkowników.
Jeżeli setka graczy okazałaby się zbyt wymagająca dla niektórych twórców, z powodzeniem można byłoby dopasować mniejszą liczbę zawodników do nieco mniejszego obszaru. Zabawa w stylu „Igrzysk śmierci” pasowałaby wtedy nawet do gier takich jak choćby Battlefield, a nawet Call of Duty. Szczególnie w tym drugim przypadku twórcy cały czas udowadniają, że nie zależy im nawet na odrobinie realizmu w różnych bonusowych trybach typu Zombie.
Formuła otwartego świata stała się w ciągu ostatnich lat modna, a właśnie do niej najbardziej pasuje battle royale. Nie ma wątpliwości, że różne firmy intensywnie myślą już nad tym, jak mogą wykorzystać ten hitowy styl rozgrywki, a im więcej, tym lepiej - konkurencja to zawsze dobra rzecz.
Sam gatunek pozostawia natomiast sporo miejsca do eksperymentów. Czy stawiać na większą liczbę graczy, czy może gęściej zabudowane, ale nieco mniejsze mapy? Oprawa realistyczna, czy kreskówkowa? Zastosować autentyczny model obrażeń, czy postawić na zręcznościowe strzelanie i energetyczne zbroje?
Takie modyfikacje podstaw battle royale będą mile widziane, ponieważ mogą zachęcić graczy, którzy raczej niechętnie patrzą na obecny styl i wykonanie takiej formy rywalizacji. Ostatecznie elementów, które można zmienić - od broni, przez mapy i pojazdy, po dodatkowe przedmioty - jest tak dużo, że ktoś z pewnością wpadnie kiedyś na interesujący pomysł i otrzymamy grę, która będzie wyróżniać się na tle H1Z1 i Battlegrounds.
Obserwowanie odpowiedzi różnych deweloperów na popularność PlayerUnknown's Battlegrounds będzie interesujące. Fenomen tej gry jest ciekawy również dlatego, że ponownie ktoś przypomina o sile przyciągania wyjątkowo prostej w założeniach rozgrywki. Byłoby miło, gdyby także na ten fakt niektórzy twórcy zwrócili uwagę.