Skip to main content

Battlefield 3: Decydujące starcie DLC - Recenzja

Piękne zakończenie.

„Decydujące starcie” to piąty i ostatni dodatek DLC do Battlefielda 3. Wprowadza długo oczekiwany powiew świeżości, ale najważniejszymi nowościami okazują się tryby, które mogliśmy poznać we wcześniejszych odsłonach serii. Są to „Przejęcie flagi” (Capture the Flag) oraz „Bitwa powietrzna” (Air Superiority).

Pierwszy z nich został spopularyzowany w grach komputerowych jeszcze za czasów Quake'a, studia id Software. Założenia są banalne: wykradnij flagę z bazy wroga i dostarcz ją do swojej, jednocześnie nie pozwalając na scenariusz odwrotny. Kto choć trochę zasmakował sieciowych strzelanek, doskonale wie, że w praktyce sukces zależy od mnóstwa rozmaitych czynników.

W trzecim Battlefieldzie wymaga przede wszystkim sprawnej komunikacji głosowej - grać bez niej oczywiście można, ale jest to dość trudne. Pół biedy, jeśli trafimy na drużynę, gdzie każdy czyta w myślach kolegi. Jeśli jednak po jednej stronie znajdzie się doświadczony zespół z headsetami, a po drugiej grupa przypadkowych, początkujących graczy, runda może rozstrzygnąć się w kilka minut. Rekordziści potrafią to robić w dwie. Nowy tryb zdobył moje serce od razu, jednak bardzo żałuję, że nie pokuszono się o dostosowanie niektórych ze starych map do zabawy z flagą. A szkoda, bo najwięcej czasu spędzałem właśnie w tym trybie.

Nowe mapy zostały zaprojektowane pod kątem widowiskowego wykorzystania motocykli

Dlaczego? Bo jestem beznadziejnym pilotem myśliwca. Doskonale radzę sobie w czołgach, samochodach, świeżo dodanych motocyklach, nawet za sterami śmigłowców udaje mi się działać z przyzwoitą skutecznością. Ale odrzutowce? Zwłaszcza w trybie, w którym występują tylko one? To tak jak wsadzenie za kierownicę osiemnastokołowca czterolatka i nakazanie mu, by pokonał nim całą Europę - bez sensu. Na początku dokładnie tak myślałem. Potem uznałem, że to doskonała okazja do poprawienia warsztatu - w trybie „Bitwy powietrznej” nie można nawet się katapultować.

Z rundy na rundę szło mi coraz lepiej, choć po wielu godzinach zabawy nie mogę jeszcze powiedzieć z czystym sumieniem, że zaprzyjaźniłem się z myśliwcami. Wciąż jestem beznadziejny. Ale za to ci, którzy za ich sterami czują się w Battlefieldzie jak ryby w wodzie, pokochają ten tryb bezgranicznie. Zwłaszcza że nie polega on tylko i wyłącznie na wzajemnym strzelaniu do siebie, ale również przejmowaniu baz, w postaci trzech sterowców unoszących się nad ziemią.

Chociaż lubię bujać w obłokach, z ogromną przyjemnością skorzystałem ze spadochronu i wróciłem na ziemię, by dosiąść dodanego w „Decydującym starciu” jednośladu. Najpierw zająłem miejsce pasażera. Wbrew filmowym zapowiedziom, nie da się z tylnej pozycji prowadzić skutecznego ostrzału, chyba że z rakietnicy w stronę powolnych czołgów.

Tylne siedzenie przydaje się za to, gdy pędzimy z kolegą z drużyny po flagę i zależy nam na szybkiej ewakuacji. Za to pierwsze zetknięcie się z warczącym środkiem transportu za kierownicą było dość dziwne. Choć fizyka innych pojazdów nie pozostawiała wcześniej wiele do życzenia, to jednak z motocyklami od czasu do czasu jest coś nie tak - potrafią zatrzymać się nagle w byle hałdzie lub spaść pionowo po skoku, mając parabolę za niepotrzebny wymysł matematycznych mózgowców.

„Decydujące starcie” to piękne pożegnanie z wielką grą

Cztery nowe mapy robią wrażenie już na pierwszy rzut oka. „Operacja Brzeg Rzeki” nawiązuje barwami do wczesnej jesieni. Subtelnie kojarzy się z „Kaspijską granicą” z podstawowej wersji gry. Pozostałe mapy to letnia i pustynna „Równina Nebandan”, wiosenna „Linia kolejowa Kiasar” oraz zimowa, do złudzenia przypominająca momentami „Operację Ognista Burza” - mapa „Rurociąg Sabalan”.

Projekty obszarów są znakomite - sprawują się świetnie zarówno w „Przejęciu flagi”, jak i różnych wariacjach „Podboju”. Ze względu na nowy tryb i dodanie motocykli na planszach znajdziemy wiele wyskoczni i dolin, które umożliwiają widowiskowe popisy kierowcom jednośladów.

Najmniej przypadła mi do gustu „Równina Nebandan”, na której jest trochę za pusto, a koncentracja niewielkiej liczby budynków tylko w dwóch miejscach, to trochę za mało. Tak czy owak, studio DICE powinno skupiać się na mniejszych mapach, bo ogromne i niezbyt przemyślane plansze z dodatku „Siły pancerne”, do dziś pozostawiają niesmak.

Właściwy efekt szwedzcy twórcy osiągają wtedy, gdy nie silą się na rzeczy wymyślne, lecz wykorzystują wiedzę i umiejętności w tym, na czym znają się najlepiej. „Decydujące starcie” oferuje sprawdzone i lubiane przez graczy tryby, kilka nowych pojazdów i ogromne pokłady szybkiej, a jednocześnie taktycznej i szalenie satysfakcjonującej rozgrywki. Doskonałe pożegnanie z wielkim Battlefieldem 3.

9 / 10

Zobacz także