Skip to main content

Battlefield 4: Chińska Nawałnica - Recenzja

Co nowego?

„Chińska Nawałnica” trafiła już na twarde dyski posiadaczy kont Battlefield 4 Premium. DLC udowadnia, że twórcy z DICE potrafią projektować dobre lokacje, choć nie jest to dodatek, bez którego nie można się obejść.

Nowe rozszerzenie to paczka czterech map. Są zróżnicowane, aczkolwiek przeważają takie, które przypadną do gustu zwolennikom starć na dużych obszarach z udziałem wielu pojazdów. Ważną zmianą w stosunku do podstawowej wersji gry jest poszerzenie przestrzeni powietrznej na mapach, na których pojawiają się odrzutowce - w końcu mamy pole do manewru, nie jest już śmiesznie ciasno.

Smocza Przełęcz to jedyna lokacja, nie będąca zupełnie nową - jest alternatywną wersją mapy Dragon Valley z drugiej odsłony serii Battlefield. Oferuje niemal wszystkie rodzaje pojazdów. Pole bitwy to teren lasu poprzecinanego odnogami rzeki płynącej pośród wysokich wzgórz. Rozgrywka jest zrównoważona, choć wyjątkowo dobrze poczują się piloci śmigłowców, ponieważ zawsze znajdą osłonę przed namierzającymi ich przeciwnikami.

Nowy dodatek oferuje jeszcze jedną mapę z podobną scenerią - Szczyty Guilin. To jedyna lokacja, w której przeważają starcia piechoty, szczególnie w centralnej części, w sieci wąskich korytarzy wydrążonych we wnętrzu masywnej góry. Przewężenia mogą dać się we znaki w trybie Szturmu, gdzie w niektórych momentach dochodzi do wymiany ognia i granatów „na ślepo”.

Obecność Bitwy Powietrznej z udziałem śmigłowców to miła niespodzianka

Na szczęście nie wszystkie nowe mapy to krajobraz egzotycznych chińskich lasów. Pasmo Ałtaju zabiera nas w wysokie góry i oferuje największą otwartą przestrzeń. Przypomina nieco Góry Elburs - lokację dodaną do Battlefielda 3 w dodatku Siły Pancerne. Jest nieco mniejsza, choć i tak nie ma tu mowy o przemieszczaniu się pomiędzy punktami w Podboju na piechotę. Obecność dużej ilości pojazdów daje się we znaki piechurom, jednak często łatwo uniknąć śmierci po prostu chowając się za skałami. Najwyższy szczyt to świetne miejsce dla snajperów.

„To po prostu zestaw dobrych map. Nie zachwyca, niczym nie imponuje.”

Ostatnia mapa to pustynna lokacja Jedwabny Szlak. Wyważona, nie dająca przewagi ani pojazdom, ani żołnierzom. Mnóstwo wydm stanowi dobrą osłonę terenową, stwarzają też szansę przeprowadzania zasadzek na czołgi. Piechota nie jest jednak bezkarna, trudno bowiem uciec przed wzrokiem pilotów śmigłowców i odrzutowców. Jedwabny Szlak wydaje się być najbardziej monotonną mapą pod względem wyglądu, oferuje najmniejszą różnorodność otoczenia.

Poza nowymi lokacjami twórcy przygotowali zestaw dodatkowych broni. Dostajemy też dwa ciekawe gadżety - bojowego drona pełniącego rolę pocisku kierowanego, a także minidrona, którym możemy laserowo oznaczać wrogie pojazdy. Z tym drugim urządzeniem związany jest jednak dosyć znaczący problem. Całkiem łatwo można zabijać nim piechociarzy po prostu uderzając w nich, a sprzęt nie ulega przy tym zniszczeniu.

Bombowiec to największa, przynajmniej gabarytowo, nowość w rodzinie pojazdów. Zyskujemy do niego dostęp, gdy przejmiemy konkretny cel na mapie, ale nie możemy nim sterować, pełnimy jedynie rolę strzelca. Trzeba przyznać, że siła rażenia bomb jest nieco rozczarowująca, chociaż z drugiej strony nie jesteśmy przynajmniej świadkami totalnej masakry. Poza bombowcem, w Chińskiej Nawałnicy pojawiają się także motocykle - identyczne jak w Decydującym Starciu dla Battlefielda 3. Są szybkie i zwrotne, ale potrafią w dziwny sposób zaciąć się na małej i niepozornej przeszkodzie.

Zobacz na YouTube

Nowy dodatek - pierwszy dla wersji gry na PC, PS3 i PS4 - oferuje również tryb rozgrywki Bitwy Powietrznej, czyli podniebne starcia odrzutowców. Wielbiciele tych maszyn poczują się jak w domu, choć inni raczej nie mają powodu, by spędzać czas w chmurach. Miłą niespodzianką jest specyficzna odmiana tego trybu dostępna na mapie Szczyty Guilin - odrzutowce są tam zastąpione śmigłowcami bojowymi walczącymi o jeden punkt kontrolny.

Niestety, „Chińska Nawałnica” nie wzbudza podziwu żadnymi efektami wysławianej przed premierą Battlefielda 4 „lewolucji”, po prostu nie zostały zaimplementowane na nowych mapach. To niezrozumiała decyzja, zmarnowany potencjał obiecującego systemu, który mógł zostać wykorzystany w bardzo interesujący sposób.

DLC boryka się też z pewnymi problemami technicznymi, przynajmniej w wersji na PC. Czasem dostrzec można znikające tekstury wielkich połaci terenu, zdarzają się też sytuacje, w których elementy otoczenia w ogóle nie reagują na próby destrukcji. Ciężki czołg zatrzymujący się z impetem na małym drzewie, czy absolutny brak skutków uderzenia rakiety w niektórych miejscach rzucają się w oczy.

„Chińska Nawałnica” to po prostu zestaw dobrych map. Nie zachwyca, niczym nie imponuje, tym bardziej że Battlefield 4 w wersji podstawowej oferuje bardzo różnorodne lokacje. Sprawę pogarsza brak spektakularnych zniszczeń na dużą skalę - to zaskakujące rozczarowanie. Nowe rozszerzenie przypomina też, że gra nie zawsze działa jeszcze tak, jak powinien funkcjonować ukończony produkt - a to raczej nie powinno być celem dodatku.

6 / 10

Zobacz także