Skip to main content

Battlefield Hardline - Recenzja

Policjanci kontra złodzieje.

Nieciekawa kampania dla jednego gracza i odrobina świeżości w trybie multiplayer to zbyt mało, jak na wysokie oczekiwania fanów serii.

Pomysł studia Visceral na odświeżenie serii Battlefield był naprawdę niezły. Porzucenie klimatów wojennych na rzecz starć bandytów i stróżów prawa miało wyjść grze na dobre. Tak by się zapewne stało, gdyby produkcja była bardziej przemyślana i dopracowana.

W kampanii dla jednego gracza wcielamy się w Nicholasa Mendozę, policjanta z wydziału antynarkotykowego. Bohater zostaje uwikłany w szereg niefortunnych zdarzeń. Fabuła podzielona jest na dziesięć misji. Całość można ukończyć w sześć godzin, choć wiele czasu zajmują przerywniki filmowe - często dość nudne. Historia jest w dużej części przewidywalna i sztampowa.

Sama rozgrywka w trybie fabularnym uległa zasadniczym zmianom. Mendoza nie musi strzelać do każdego przeciwnika, a zamiast tego może krzyknąć „jesteś aresztowany!” i zakuć go w kajdanki. Taka sztuczka nie działa oczywiście na wszystkich i musimy sięgać po broń palną. Na upartego, większą część wielu misji uda się wykonać po cichu, zakradając się za plecy wrogów i próbując ich obezwładnić.

Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by od początku etapu rozpocząć twardą walkę z nieprzyjacielem. Takie rozwiązanie jest trochę trudniejsze, a poza tym - ciągłe strzelanie nie sprawia zbyt dużo satysfakcji, gdyż rozgrywka odbywa się w zamkniętych, niewielkich obszarach, a całość jest przewidywalna i liniowa. Jesteśmy prowadzeni po sznurku.

Zobacz na YouTube

Do naszej dyspozycji oddano różne gadżety, chociażby linę z hakiem, której używamy kilka razy, by dostać się w trudniej dostępne miejsca. Korzystamy też ze skanera, który pozwala identyfikować poszukiwanych listem gończy. Aresztowanie takiego złoczyńcy gwarantuje dodatkowe nagrody. To ciekawe urozmaicenie dość nudnych misji. Skaner pomaga też w poszukiwaniu znajdziek.

Sporą bolączką - zarówno kampanii, jak i rozgrywki sieciowej - jest model jazdy. Pojazdy prowadzimy w sposób bardzo uproszczony, a zachowanie samochodów czy motocykli na różnych powierzchniach jest dalekie od ideału, nawet jak na model zręcznościowy.

Niezbyt mocną stroną fabuły jest także występ polskich aktorów. Nie tyczy się to wszystkich bohaterów, ale w większości słyszymy kwestie wypowiadane do bólu teatralnie i bez przekonania. Podobnie jak w przypadku Battlefielda 4, Hardline trudno polecić tym, którzy zainteresowani są tylko i wyłącznie kampanią fabularną dla jednego gracza.

Konflikt bandytów i policjantów pozostaje tłem sieciowej rywalizacji, a tryb multiplayer wnosi odrobinę świeżości. Efektem porzucenia motywu wojny jest wprowadzenie nowych trybów. Na Celowniku oraz Na Ratunek są bardzo szybkie, podzielone na krótkie rundy. Celem jest eskortowanie lub zabicie ważnej persony, w którą wciela się jeden z graczy lub odbijanie uwięzionych zakładników. Planowanie odchodzi tu w niepamięć, a liczy się szybka i często przypadkowa akcja. Nierzadko chaotyczna.

Może umyć panu szybę?

Nieco lepiej wypadają Napad i Krwawa Forsa - wariacje na temat klasycznego przejmowania flagi. Tu, w zależności od strony konfliktu, przejmujemy lub bronimy składów gotówki. Oba tryby charakteryzują się większą dozą planowania i dłuższymi rundami.

Najlepszym nowym rodzajem zabawy jest Fucha. To inny typ znanego i lubianego Podboju (także dostępnego w grze), w którym walczymy o zdobycie i utrzymanie punktów kontrolnych. W tym przypadku kluczowymi miejscami są jednak pojazdy, co uatrakcyjnia rozgrywkę i czyni ją bardziej dynamiczną. By punkt został uznany za zdobyty, musi pozostawać w ciągłym ruchu. Nie można pozwolić sobie na chwilę przerwy. Fucha to najmocniejsza strona nowego Battlefielda.

Zobacz także: poradnik do Battlefield Hardline - kompletna solucja, z opisem przejścia, znajdźkami i poradami do multiplayera

Tego samego nie można powiedzieć o mapach. Obok całkiem niezłych Everglades i Wzgórza Hollywood, mamy do dyspozycji nieciekawie zaprojektowaną Pustynię i Dzielnicę oraz kilka innych lokacji, sprawiających wrażenie wykonanych naprędce. Map jest łącznie dziewięć, a o jakości niektórych świadczy nikłe zainteresowanie nimi graczy tuż po premierze. Irytują również nagminnie występujące niewidzialne ściany.

Miłym urozmaiceniem są za to znane z Battlefielda 4 zmiany pogodowe. Podziwiać możemy na przykład burzę piaskową lub huragan połączony z deszczem. Oba zjawiska okazują się bardzo efektowne i utrudniają rozgrywkę.

Rdzeń multiplayera nie uległ dużym zmianom. Klasyczny podział na szturmowca, mechanika, operatora i zwiadowcę ma miejsce także i w Hardline. Chętni mogą wcielić się w hakera, który obserwuje pole bitwy przez kamery i pomaga sojusznikom. Element ten niestety nie został dobrze wytłumaczony, przez co ciężko domyślić się, jakimi dokładnie funkcjami dysponuje cyfrowy złoczyńca.

Jaram się jak wzgórza Hollywood!

Policjanci i bandyci dysponują pokaźnym arsenałem i gadżetami. Wiele broni da się oczywiście modyfikować poprzez montaż dodatków lub zmianę koloru. Nowe śmiercionośne zabawki kupujemy za zdobywane w trakcie zabawy pieniądze - nie odblokowujemy ich poprzez gromadzenie punktów doświadczenia, jak w Battlefield 4. To mała różnica, ale w praktyce umożliwia zakup tylko tych broni, które naprawdę nas interesują. Zmiana zdecydowanie na plus.

Za wrażenia graficzne odpowiada znany i lubiany silnik Frostbite, generujący przepiękne oświetlenie oraz efekty cząsteczkowe. Graficy zadbali o bardzo ładne tła, czego przykładem jest choćby mapa Wzgórza Hollywood, ale nie ustrzegli się wielu uproszczeń. Zauważalne są przede wszystkim w projektach niektórych pojazdów i budynkach. Ogólne wrażenia pod względem oprawy są jednak bardzo satysfakcjonujące.

Battlefield Hardline sprawia wrażenie produktu nie do końca przemyślanego. W przypadku kampanii dla jednego gracza widzimy przerost formy nad treścią, a gra nie sprawia w tym aspekcie wiele przyjemności. Pomimo zauważalnej świeżości w rozgrywce sieciowej - która z pewnością przyniesie wiele interesujących wrażeń - finalny efekt jest daleki od wysokich oczekiwań fanów serii.

6 / 10

Zobacz także