Skip to main content

Bethesdzie można wybaczyć bugi ze względu na ogrom możliwości w ich grach - twierdzi weteran studia

„Wydanie gry bez bugów jest niemożliwe”.

Gry Bethesdy często kojarzone są z produktami niedokończonymi i przepełnionymi bugami, a także „dziurawym” i leciwym silnikiem Creation Engine. Weteran amerykańskiego studia twierdzi jednak, że nie ma gry bez bugów, a już w szczególności gry tak złożonej, jak tytuły od Bethesdy.

Tym weteranem jest Bruce Nesmith, były deweloper Bethesdy, który spędził w niej ponad ćwierć wieku, a łącznie ma 40-letnie doświadczenie w gamedevie. Ostatnio dowiedzieliśmy się, że jego zdaniem Bethesda stworzyła silnik „idealny” dla swoich gier i raczej go nie porzuci, a teraz poznaliśmy opinię Nesmitha o niesławnych bugach twórców The Elder Scrolls (dzięki, VideoGamer).

Deweloper tłumaczy, że twórcy gier zazwyczaj wiedzą o znacznej większości błędów w swoich grach, jednak wydanie gry bez bugów jest po prostu niemożliwe. Mowa bowiem o milionach linii kodu.

My very first bug <3
byu/genital_lesions inStarfield

„Gry są tak duże, tak skomplikowane - a już szczególnie gry Bethesdy, bo jest tam tak wiele działających elementów, które próbują wchodzić ze sobą w interakcje - że wydanie gry bez błędów jest niemożliwe. Nie ma na rynku gry, która byłaby wolna od bugów” - tłumaczy.

Gracze powinni być bardziej wyrozumiali dla tytułów Bethesdy?

Bruce Nesmith uważa, że w porównaniu do innych gier, tytuły Bethesdy zapewniają tak szeroki wachlarz możliwości, że bugi stają się bardziej akceptowalne.

„Będę pierwszym, który przyzna, że gry Bethesdy mogłyby być bardziej dopracowane. Jednocześnie te gry korzystały (...) na tym, że zapewniały tak szeroki i rozległy wachlarz rozgrywki, więc można było im wybaczyć pewne niedoszlifowanie. To, że NPC biegł przez chwilę w ścianę stało się akceptowalne ze względu na 17 rzeczy, które można było z tym NPC zrobić, bo w większości gier można było zrobić dwie.

Dzięki jednemu z bugów (a być może trafniej: exploitów) w Starfield można było za darmo zdobyć jeden z lepszych skafandrów na początku gry

Nesmith porusza też jeszcze jeden temat, a mianowicie trudność wybrania momentu, w którym gra jest gotowa na premierę. Według niego nie da się usunąć wszystkich błędów, więc dodatkowa praca lub przesuwanie premiery nie oznacza, że gra będzie idealna, a po prostu lepsza. Trzeba ustalić, kiedy będzie na tyle dobra, że można ją wydać. W rzeczywistości jednak, gdyby deweloperzy mieli nieograniczone środki i czas, mogliby szlifować swoje gry niemal w nieskończoność.

„W pewnym momencie musisz podjąć decyzję o wydaniu, a wydajesz coś, co wiesz, że ma bugi” - podsumowuje.

Starfield miał być najmniej zabugowaną grą Bethesdy

W kontekście wypowiedzi Nesmitha ciekawie wypadają zapowiedzi branżowych informatorów sprzed premiery Starfield. Miała być to rzekomo najmniej zabugowana gra Bethesdy, z błędami, które można policzyć na palcach jednej ręki.

Czy faktycznie tak było? Trudno jednoznacznie stwierdzić, ale wydaje się, że bugów faktycznie było mniej niż w poprzednich tytułach studia.

Z pewnością było ich jednak więcej niż 5, wliczając te krytyczne, które blokowały graczom postępy w wielu zadaniach. Na łamach Eurogamera pisaliśmy też o innych bugach w Starfield.

Zobacz także