Bill Gates zapewnia, że można go już nazywać graczem
Zmieniła go książka.
Bill Gates jest tak pod wrażeniem książki „Tomorrow, and Tomorrow, and Tomorrow”, że wystosował nowy wpis na sowim blogu. Założyciel Microsoftu przyznaje, że można już go nazywać graczem.
„Nigdy nie sądziłem, że odnaję siebie w książce o grach, ale pokochałem »Tomorrow, Tomorrow, Tomorrow«” - napisał. „Czy jestem graczem? Przez długi czas powiedziałbym, że nie, ponieważ nie spędzam setek godzin zagłębiając się w jeden tytuł”.
„Ale gdy byłem młodszy, uwielbiałem grać na automatach i byłem bardzo dobry w Tetrisa. A w ostatnich latach zacząłem grać w sieci w brydża i pozycje, takie jak Spelling Bee i kilka wariantów Wordle. Definicja gracza staje się coraz szersza i obejmuje coraz więcej, więc być może uczciwie byłoby zacząć nazywać mnie właśnie graczem” - dodał.
Wspomniane „Tomorrow, and Tomorrow, and Tomorrow” autorstwa Gabrielli Zevin opowiada o przygodach Sama i Sadie, których w dzieciństwie łączy zamiłowanie do Mario, więc później duet decyduje się na karierę w świecie tworzenia gier. Powstaje niezależny hit, lecz niespodziewany sukces przekłada się także na problemy w relacjach.
Gates znajduje w powieści odniesienia do własnego życia. Jak wyjaśnia, to opowieść „o tym, jak kreatywne partnerstwo może być w równym stopniu wspaniałe i skomplikowane”. „Prawdziwa współpraca jest rzadkością w tym życiu” - cytuje. „Zgadzam się i miałem to szczęście, że na taką natrafiłem, w postaci Paula [Allena]” - dodaje.
„Jeden z rozdziałów opisuje, jak Sam i Sadie pracują do wschodu słońca w obskurnym mieszkaniu w Cambridge. Równie dobrze mógłby opisywać Paula i mnie, wpadających na pomysł Microsoftu” - wspomina miliarder. „Podobnie jak Sam i Sadie, pracowaliśmy razem każdego dnia, przez lata. Wizja Paula i jego wkład w firmę były absolutnie kluczowe dla jej sukcesu, a potem zdecydował się odejść. Mieliśmy świetne relacje, ale nie bez pewnych zawiłości, które niesie ze sobą sukces”.
Wracając na chwilę do Gatesa i jego historii gracza, na przestrzeni lat ujawniano wiele innych historii na ten temat. Jedna z nich mówi na przykład, że szef Microsoftu był tak pochłonięty rozgrywką w Sapera, że twórcy aplikacji musieli dodać wynik, którego nie dało się pobić, by tylko odciągnąć go na chwilę do innych obowiązków.