„BioWare wróciło do tego, w czym jest najlepsze”. EA wiąże z Dragon Age: The Veilguard duże nadzieje
Odejście w stronę gier-usług nie było dobrym pomysłem.
Choć o tym, czy Dragon Age: The Veilguard okaże się finansowym sukcesem, dowiemy się dopiero w najbliższych tygodniach, szef Electronic Arts już dziś wydaje się pełen nadziei. Jego zdaniem BioWare w końcu wróciło do robienia gier, na których zna się najlepiej.
„BioWare skupiło się na tym, co uczyniło ich ulubionym studiem i marką graczy - na grach z niesamowicie bogatymi światami, niezwykle zniuansowanymi postaciami, naprawdę mocnymi i fascynującymi historiami pełnymi koleżeństwa i przyjaźni, a także decyzjami mającymi szeroki wpływ na rozgrywkę” - mówił Andrew Willson, dyrektor generalny EA podczas konferencji z inwestorami, którą podsłuchało m.in. IGN.
Choć entuzjazm Willsona służy przede wszystkim uspokojeniu potencjalnych obaw u inwestorów, może być on też pewnym pocieszeniem dla graczy. Być może EA w końcu utwierdziło się w przekonaniu, że studio specjalizujące się w grach singleplayer nie powinno zabierać się za sieciowe gry-usługi, w których nie wykorzysta swoich najmocniejszych stron.
W przypadku kanadyjskiego studia takim nietrafionym pomysłem był oczywiście Anthem, który - jak podkreśla Willson - okazał się czymś „bardzo, bardzo różnym od tego, co można by uznać za grę BioWare”.
Choć wciąż jest zbyt wcześnie, żeby oceniać potencjał sprzedażowy The Veilguard, szef EA uważa, że gra ma bardzo duży potencjał dotarcia szerszej widowni. „Zespół jest naprawdę podbudowany tym, co stworzył. Moim zdaniem gra ma duże szanse, żeby się przebić” - mówił inwestorom.
„Myślę, że wchodzimy na rynek, w którym konkurencja dla tego rodzaju gier jest dosyć ograniczona, biorąc pod uwagę ruchy i decyzje, które miały miejsce w całej branży” - dodał Willson, nawiązując zapewne do faktu, że najważniejsze premiery gier RPG - Awoved i Kingdom Come: Deliverance 2 - przeniesiono na przyszły rok.
Teraz pozostaje już tylko czekać na odbiór Dragon Age: The Veilguard wśród graczy. Tytuł wywołuje dużo skrajnych emocji, ale trzeba mu oddać, że w sferze technicznej prezentuje się niemal idealnie.