Błędy w Star Wars Jedi: Upadły Zakon zmuszają graczy do rozpoczęcia rozgrywki od nowa
Pułapki na Dathomir i Kashyyyku.
Grający w Star Wars Jedi: Upadły Zakon natykają się na poważne błędy, które w skrajnym przypadku zmuszają do rozpoczęcia zabawy od początku.
W produkcji studia Respawn Entertainment dostęp do wielu planet odblokowywany jest na wczesnym etapie zabawy, ale odkrycie wszystkich sekretów wymaga zdobycia odpowiednich zdolności w późniejszej fazie przygody.
Przykładem jest zlokalizowana na Dathomir przepaść, której gracze nie powinni byli przeskoczyć bez umiejętności podwójnego skoku, o czym informuje też główny bohater. Problem jednak w tym, że błąd gry pozwala dotrzeć na drugą stronę rozpadliny.
Osoby, które postanowiły przedwcześnie pokonać przeszkodę i zapisać rozgrywkę w pobliskim punkcie medytacji, znalazły się jednak w pułapce: nie mogą wrócić tą samą drogą, a dalsze przejście jest także zablokowane ze względu na brak odpowiedniej zdolności.
Po zresetowaniu gra wraca do ostatniego punktu kontrolnego, a ze względu na fakt, że tworzy save'y tylko w jednym miejscu, nie można wczytać wcześniejszego zapisu. Jedynym wyjściem z sytuacji jest więc rozpoczęcie zabawy od początku, tracąc dotychczasowe postępy.
O problemie wie EA. Przedstawiciel firmy w rozmowie z Kotaku zapewnił, że deweloperzy już pracują nad rozwiązaniem usterki. Na razie zaleca się, by gracze zbyt wcześnie nie eksplorowali Dathomir.
Wspomniany błąd nie jest jednak jedynym, który może zmusić do rozpoczęcia przygody od zera. W sekwencji na Kashyyyku użytkownicy muszą poprosić towarzyszącego droida o zaatakowanie dwóch pilotów AT-AT.
Zobacz: Star Wars Jedi: Upadły Zakon - Poradnik, Solucja - kompletny przewodnik, misje i sekrety
Wciśnięcie przycisku włącza jednak rozmowę z BD-1, ale następnie nic się nie dzieje. Ponowne wczytanie produkcji nie pomaga i na razie nie ma sposobu na obejście problemu, choć wydaje się, że występuje tylko na PC. Na razie nie wiadomo, kiedy obie usterki zostaną usunięte.
Źródło: Kotaku
Następnie: Google Stadia to wielka klapa - uważa znany dziennikarz