Skip to main content

Blizzard chciał zrobić w Diablo 4 wielką rewolucję. Z początku gra miała przypominać... Batman: Arkham

W wersji roguelike.

Diablo 4 to całkiem bezpieczny sequel, nie odbiegający daleko od założeń poprzednich odsłon serii. Nie taki był jednak oryginalny plan Blizzarda. Z początku gra miała zatrząść fundamentami cyklu i czerpać pomysły z Batman: Arkham oraz roguelike'ów.

Zakulisowymi informacjami na temat starych pomysłów Blizzard podzielił się Jason Schreier na łamach artykułu w serwisie Wired. Dziennikarz zajmuje się obecnie promowaniem swojej nowej książki „Play Nice”, w której różne rozdziały z historii firmy. Jeden z nich dotyczy tego, co działo się w zespole Diablo po premierze dodatku Reaper of Souls do „trójki”.

Jak czytamy, w 2014 roku Blizzard nie był zadowolony z wyników Diablo 3 i nie zamierzał inwestować zasobów w kolejne rozszerzenia. Od razu zajęto się więc sequelem, nad którym piecze sprawował Josh Mosqueira, reżyser Reaper of Souls. Mosqueira dostał dużo przestrzeni do eksperymentów i postanowił zmienić kierunek gry: kamera przeniosła się za plecy głównego bohatera, a walka przypominała efektowny system z Batman: Arkham, z blokowaniem, kontrami i spowolnionym czasem.

Projekt otrzymał tytuł „Hades” i miał jeszcze dwa elementy szczególne - rozgrywka składała się z „runów”, a porażka oznaczała permanentną śmierć i przeniesienie zebranych postępów na konto kolejnej postaci. Dosyć zabawnie złożyło się, że 5 lat później studio Supergiant wydało swojego Hadesa, który opierał się na podobnych założeniach.

Ostatecznie Blizzard poszedł bezpieczniejszą drogąZobacz na YouTube

Problemy roguelike'owego Diablo

Wśród deweloperów pojawiły się jednak wątpliwości, czy aby na pewno pracują jeszcze nad kolejną odsłoną Diablo. „Sterowanie było inne, nagrody były inne, potwory były inne, bohaterowie byli inni” - opowiadał dziennikarzowi Julian Love, projektant gry. „Ale było mrocznie, więc było to Diablo”.

Problemem okazał się też fakt, że do rozwoju Hadesa nie trzeba było zbyt wielu osób, więc część zespołu po prostu nie miała co robić. Gdy Blizzard zlecił Mosqueirze podjęcie konkretnych decyzji co do kierunku gry, reżyser zaczął się stopniowo odcinać od gry. Coraz rzadziej pojawiał się w biurze i unikał pytań. Ostatecznie porzucił projekt i odszedł z Blizzarda w 2016 roku.

Firma nie była zadowolona z postępów, jakie poczyniono w pracy nad Hadesem, więc finalnie zrezygnowała z eksperymentalnego sequela. Dalszą część historii już dobrze znamy. Projekt zresetowano, a prace nad kolejną - tym razem już oficjalną - wersją Diablo 4 ruszyły od zera. Co prawda opinie o „czwórce” są dziś mieszane, jednak dla Blizzarda najważniejsze jest zapewne to, że gra sprzedała się znakomicie.

Zobacz także