Skip to main content

Bloodborne - Recenzja

Krew, mrok i brutalnie dobra zabawa.

Mroczna i angażująca przygoda, ze znakomitym systemem walki, idealną dawką świeżości i fascynującą eksploracją.

„Souls” zniknęło z tytułu najnowszej gry From Software, ale fani ostatnich produkcji japońskiego studia od razu rozpoznają znajomy styl zabawy. Formułę rozgrywki urozmaicono i rozwinięto, dzięki czemu mroczna przygoda zachwyca i wciąga od pierwszych chwil.

Bloodborne zaprasza do ponurego miasta Yharnam i jego okolic. Bohater - łowca bestii - zostaje poddany transfuzji krwi i wyrusza na polowanie, a także poszukiwanie odpowiedzi na wiele palących pytań.

Historia - podobnie jak w Dark Souls - nie jest przedstawiona bezpośrednio. Twórcy przygotowali trochę scenek przerywnikowych, ale fabułę i tak musimy zgłębiać na własną rękę. Rozmawiamy z postaciami niezależnymi, czytamy opisy przedmiotów - w ten sposób poznajemy fascynujący świat gry. Opowieść dotyczy dziwnej plagi zmieniającej ludzi w bestie, ważny jest także wątek krwi wykorzystywanej w różnych rytuałach.

Wykreowana przez projektantów atmosfera fascynuje. Wiktoriańskie miasto jest przygnębiające, tajemnicze i posępnie piękne, a jego architektura na długo pozostaje w pamięci. Nie bez znaczenia jest świetna oprawa dźwiękowa, która stale buduje niepokojący klimat. Ciekawe jest też odwiedzanie poznanych wcześniej lokacji po jakimś czasie, by przyjrzeć się im o innej porze dnia i odkrywać nowe detale, a nawet niespotykanych wcześniej wrogów.

Praise the Moon!

Filozofia zabawy pozostała niezmieniona w stosunku do poprzednich tytułów From Software. Oznacza to, że gra nie prowadzi nas za rękę - sami musimy domyślić się, w którą stronę podążać, by dotrzeć do celu. Nie mamy oczywiście dostępu do żadnej mapy. Czasem droga jest oczywista, ale zdarzają się momenty, kiedy musimy pogłówkować. Warto słuchać wszystkich wypowiedzi różnych postaci - zdarza się, że w ten sposób otrzymujemy drobne wskazówki.

Po jakimś czasie okazuje się, że wiele lokacji jest ze sobą połączonych - nawet po paru godzinach odkrywamy skróty prowadzące do znanych już miejsc. Eksploracja jest dzięki temu ciekawsza. Struktura świata przypomina pierwsze Dark Souls połączone z Demon's Souls. Trafiamy też bowiem do krainy snów, by z niej przenosić się do odkrytych wcześniej punktów kontrolnych oznaczonych latarniami.

Podstawą rozgrywki pozostaje rzecz jasna wymagająca walka. Poziom trudności jest dobrze zrównoważony - by przeżyć, należy być ostrożnym i uważnym. Nauka schematu ciosów różnych przeciwników jest niezbędna. Nawet pozornie łatwi do pokonania wrogowie mogą nas zabić, jeżeli uda im się wyprowadzić dobrą serię ataków.

Najważniejsze, że podczas starć w Bloodborne czujemy się inaczej niż w Dark Souls, a odpowiednią świeżość zabawy czuć z każdym krokiem. Tempo gry jest szybsze. Wielu oponentów reaguje bardziej dynamiczne. Bohater może wykonywać błyskawiczne uskoki. Jesteśmy także zachęcani do agresywnego, ofensywnego podejścia - choćby przez brak tarcz. Cały czas jesteśmy jednak ograniczani przez wyczerpującą się staminę.

Piesek...?

Istotny jest także system regeneracji zdrowia. Po otrzymaniu obrażeń mamy chwilę szansy na odzyskanie części punktów życia, jeżeli szybko zaatakujemy i trafimy przeciwnika - często ryzykujemy, a kontratak nie zawsze jest bezpieczny. Jest to jednak przemyślany dodatek czyniący zabawę mniej statyczną i bardziej ekscytującą.

Powracają także mikstury uzdrawiające - tym razem w formie fiolek krwi. Zdobywamy je w trakcie przygody, upuszczają je niektórzy pokonani przeciwnicy. Ich używanie wiąże się z chwilowym odsłonięciem na atak, dlatego zawsze trzeba być pewnym, że znajdujemy się poza zasięgiem wroga.

Twórcy podeszli nieco inaczej niż zwykle do udostępnionego arsenału. Nie mamy do czynienia z różnymi kategoriami broni - mieczami, toporami, włóczniami. Każdy oręż jest wyjątkowy i zupełnie inny od pozostałych. Wszystkie narzędzia możemy transformować w trakcie walki. Piła zamienia się w długi tasak, a jednoręczny miecz w wielki młot. Jeżeli zmiany dokonamy w trakcie serii ciosów, aktywujemy nawet dodatkowe ciosy specjalne.

Nowością w Bloodborne jest broń palna. Jej główna rola to przerywanie ataków wroga i ogłuszanie. Jeżeli strzelimy w odpowiednim momencie, mamy szansę powalić przeciwnika i wykorzystać moment, by zadać brutalny cios. Pistolety, strzelby, a nawet działka to świetny dodatek, pasujący do ofensywnego stylu walki. Niektóre egzemplarze są nieco potężniejsze, mogą nawet zabić niektórych wrogów jednym strzałem - zużywają jednak mnóstwo amunicji, co zapobiega ich nadużywaniu.

Uśmiech, robimy zdjęcie!

Pozytywnie zaskakuje różnorodność wrogów. Zupełnie nowe stwory spotykamy wystarczająco często, więc nie mamy więc poczucia, że nieustannie walczymy z tymi samymi przeciwnikami. Dotyczy to także bossów, choć kilku posiada pewne cechy wspólne - dłuższe włosy, łapy, kły i pazury. Na szczęście wszyscy posiadają unikalny zestaw ataków, także tych najpotężniejszych, ze specjalnymi animacjami.

Walka angażuje i jest przyjemna, oczywiście na swój sposób - niewybaczający błędów i dosyć brutalny. Nawet pokonywanie podstawowych przeciwników sprawia radość, a eliminowanie bossów to największa satysfakcja. Emocje sięgają zenitu, kiedy w trakcie starcia z ogromną bestią zabraknie nam fiolek krwi i wiemy, że najdrobniejsza wpadka przesądzi o naszej porażce.

Bohatera możemy rozwijać. Z poległych oponentów zabieramy przedmioty zwane tchnieniami krwi - to w praktyce odpowiednik dusz z Dark Souls. Wydajemy je, rozmawiając z pewną postacią, by zwiększać wybrane statystyki. Tchnienia są także walutą, dzięki której kupimy niektóre przedmioty i naprawimy broń. Zebraną krew tracimy po każdej śmierci. By ją odzyskać, musimy udać się na miejsce zgonu. Czasem okazuje się, że upuszczone przez nas tchnienia wchłonął jeden z przeciwników - wtedy musimy go zlikwidować.

Z czasem zyskujemy również dostęp do narzędzi pozwalających ulepszać broń, a także wzmacniać jej działanie specjalnymi kamieniami. Po paru godzinach możemy też zdobyć inny przedmiot, pozwalający dodatkowo usprawniać cechy naszej postaci kamieniami runicznymi. Możliwości rozwoju jest sporo.

Nieodłącznym elementem zabawy pozostaje aspekt sieciowy. W świecie gry widzimy zjawy graczy, a także pozostawione przez nich notatki. Powraca także możliwość kooperacji - używając specjalnego dzwonka zapraszamy do współpracy innych użytkowników. Ustalając hasło, możemy też umówić się ze znajomymi. Pomoc jest czasem bardzo przydatna, gdy przy dziesiątym podejściu nie możemy poradzić sobie z wyjątkowo twardym przeciwnikiem.

Bloodborne to prawdziwy „duchowy następca” Dark Souls i Demon's Souls.

Co kilkanaście głów, to nie jedna

Twórcy nie zapomnieli również o aspekcie PvP - podobnie jak w Dark Souls możemy przeprowadzać inwazje i polować na innych użytkowników. W tym celu też używamy specjalnego dzwonu. Sami również możemy paść ofiarą takiego ataku, o którym sygnalizuje stosowny komunikat. Elementy sieciowe nie doczekały się więc drastycznych zmian i są zgodne ze sprawdzoną formułą.

Istotną częścią Bloodborne są także Lochy Kielicha (ang. Chalice Dungeons). W pewnym momencie przygody zdobywamy pierwszy kielich. Używając go, przeprowadzamy rytuał przy jednym z nagrobków w krainie snów, tworząc tym samym pierwszy loch.

Zobacz także: Kompletny opis przejścia i poradnik do Bloodborne - poznaj tajniki gry, najlepsze ścieżki i sposoby na bossów.

Lokacje te stanowią świetny dodatek do głównych obszarów ściśle zaprojektowanych przez twórców, a niektóre są nawet generowane losowo. Składają się z kilku warstw, znajdziemy w nich nowe bronie, a nawet zestawy zbroi oraz potężnych przeciwników i niebezpieczne pułapki. Pokonując ostatniego bossa zdobywamy przedmioty, dzięki którym możemy generować bardziej złożone i trudniejsze lochy. Jesteśmy też w stanie pobrać podziemia stworzone przez innych graczy.

W sumie jednocześnie możemy mieć dostęp do sześciu lochów, ale nic nie stoi na przeszkodzie, by dowolny z nich usunąć i zacząć rytuał generowania od początku - w efekcie kreując zupełnie nowy zestaw korytarzy i sal. W miarę postępów okazuje się, że niektóre Lochy Kielicha nie są oderwane od fabuły, a wręcz przeciwnie - stanowią dosyć istotny aspekt wykreowanego świata.

Zobacz na YouTube

Oprawa graficzna stoi na wysokim poziomie, choć odstaje od innych tytułów na wyłączność PlayStation 4. Ważne jednak, że widać zauważalny postęp w stosunku do dosyć przeciętnych tekstur i modeli z Dark Souls 2. Od czasu do czasu liczba klatek na sekundę spada poniżej 30, choć „chrupnięcia” te są krótkie, niezbyt częste i zawsze występują w konkretnych momentach.

Niecierpliwych mogą rozczarować ekrany ładowania - obserwujemy je zawsze po śmierci, a także przy przenoszeniu się do różnych lokacji. W trakcie testów przed premierą trwały nieco ponad pół minuty. Niewykluczone, że twórcy usprawnią ten element w którejś z aktualizacji.

Bloodborne to prawdziwy „duchowy następca” Dark Souls i Demon's Souls. Wprowadza wystarczająco dużo zmian, udanych i przemyślanych, a jednocześnie pozostaje wierne podstawowym zasadom poprzednich przebojów From Software. To rozbudowana, angażująca i fascynująca przygoda, którą śmiało można polecić każdemu posiadaczowi PlayStation 4.

9 / 10

Zobacz także