SI może być koszmarem ludzkości. To początek Cyberpunku
Jest się czego bać.
OPINIA | Sztuczna inteligencja jest dziś na ustach całego świata. Jest modna, ale i intrygująca, bo budzi jednocześnie fascynację i niepokój. SI to bez wątpienia kolejny etap w rozwoju ludzkości, o czym mówią już otwarcie uznani profesorowie - niejako powtarzając to, co pisarze SF i futurologowie przewidywali pół wieku temu. I przed czym ostrzegali.
Zaczęło się niepozornie. Gdy myślimy o sztucznej inteligencji, wielu wciąż uważa, że chodzi przecież o napisany przez człowieka program: zatem program jest ograniczony i nie potrafi nic więcej ponad to, co zostało w nim zapisane. Nic bardziej mylnego. Obecnie mamy bowiem do czynienia z uczeniem maszynowym, a więc niejako logicznym piętrzeniem się zapisanego kodu i tworzeniem nowego - już w obrębie jednego systemu, i bez udziału człowieka, a jedynie pod - do czasu - jego kontrolą.
To dlatego tak wielką eksplozję popularności zaliczył ostatnio ChatGPT. Nasza redakcja przeprowadziła z SI bardzo ciekawy wywiad, który - przyznam szczerze - zmroził mi krew w żyłach. Gdy czytałem tę rozmowę, podświadomie zacząłem wyobrażać sobie, kim jest rozmówca. Z przerażeniem skonstatowałem, że pod koniec tekstu widzę oczyma wyobraźni poważnego, spokojnego androida, o gładkiej twarzy i pustym spojrzeniu błyszczących źrenic, który czuje się w tej pogawędce niezwykle swobodnie i jest pewny siebie.
Sztuczna inteligencja wkracza w kolejne obszary ludzkiego życia. Oczywiście jest już obecna w wielu dziedzinach medycyny i jest szansą dla wielu osób na przynajmniej lepsze życie z uciążliwymi chorobami. Ale istnieją też pierwsze interfejsy mózg-komputer, o których w swoim wykładzie mówił ostatnio prof. Włodzisław Duch, cytowany przez portal Nauka w Polsce. Pada tam masa naukowych stwierdzeń, ale przebija się z przez to wszystko obraz transhumanistycznego społeczeństwa, w pełni opartego na wysokiej technologii i osiągnięciach nauki.
Mowa jest na przykład o „koronce nerwowej”, nad którą pracuje firma Neuralink, należąca do Elona Muska. Obsługiwanie komputera myślami, bez konieczności użycia myszki i klawiatury, brzmi niezwykle, ale gdy przyjrzymy się z bliska projektowi, zaczynamy drapać się po głowie: do mózgu ma zostać wszczepiona „siateczka elektrod”, dzięki której możliwa będzie komunikacja pomiędzy mózgiem a dowolnym urządzeniem wyposażonym w procesor. Podobnie jak w powieściach science-fiction czy dawnych rozprawkach futurologów, człowiek będzie musiał podjąć trudną decyzję: zezwolić na ingerencję we własny mózg i uzyskać dzięki temu „rozszerzone możliwości”, czy też stać się wyrzutkiem społeczeństwa, pędzącym życie gdzieś poza obszarem widocznym dla systemu.
Najciekawsze, że to wszystko nie są już tylko koncepcje, ale rzeczywiście postępujący gigantyczny skok ludzkości w obszarze neurotechnologii czy biotechnologii. Sztuczna inteligencja jest początkiem - fundamentem zmian. Od niej zaczyna się wszystko inne, bo jest niczym podziemne metro, łączące ze sobą różne dzielnice. Umożliwia dostęp, poprzez siebie, do nieznanych ludzkości obszarów. Nie naśladuje człowieka, ale stanowi odrębny byt.
Osobiście bardzo obawiam się SI. Nie jest to rodzaj niepokoju, jaki odczuwamy przed wizytą u dentysty albo lotem przez ocean. Nie jest to też strach, który może nas dopaść w ciemną noc, gdy idziemy do toalety i nagle słyszmy dobiegające skądś przytłumione, dziwne trzaski, a na skórze pojawia się gęsia skórka.
To raczej obawa przed tym, jak wiele trzeba będzie oddać „siebie”, by móc korzystać z dobrodziejstw tychże technologii. Wystarczy zagrać w Cyberpunk 2077, by przekonać się, jak jednocześnie cudownie magnetyzująca i okropnie bolesna jest przyszłość, w której króluje SI, wszczepy, modyfikacje ciała i grzebie się ludziom w mózgach. A nad wszystkim pieczę sprawują korporacje. To wizja świata i ludzkości, która nie wykorzystuje technologii dla polepszenia życia, ale która podporządkowała się czy wręcz utopiła w technologii.
W swoim wykładzie profesor Duch zadaje niezwykle ważne pytanie: „Czy sztuczna inteligencja będzie przyjemnym snem czy może koszmarem ludzkości?” Owszem, spełni wiele z naszych dziecięcych marzeń, choćby w bliskim nam obszarze gier wideo i wirtualnej rzeczywistości, i być może pozwoli żyć dłużej, cieszyć się lepszym zdrowiem i mieć pomoc domową w postaci uczynnego androida, ale w cieniu tych wspaniałych możliwości snuje się ów koszmar ludzkości: prawdziwy, choć niekoniecznie materialny upadek cywilizacji.