Braveland - Recenzja
Lekka strategia w klasycznym stylu.
Braveland to klasyczna strategia turowa z elementami RPG o lekkiej, komiksowej oprawie graficznej i prostym, solidnie zrealizowanym modelu rozgrywki. Tryb kampanii dostarcza parę godzin zabawy, jednak po jej ukończeniu nie specjalnie jest do czego wracać.
Opowieść nie należy do skomplikowanych: wioskę głównego bohatera najeżdżają i rabują bandyci, służący większej, złowrogiej sile, która zagraża całemu kontynentowi. Naszym zadaniem jest zebrać armię i powstrzymać wroga „nim będzie za późno”. Poziom narracji nie zachwyca - dialogi między postaciami nie należą do ciekawych, a humorystyczne wstawki rzadko wywołują cokolwiek więcej niż lekki uśmiech.
Mapa świata oparta jest na siatce punktów kontrolnych, w których toczymy starcia, rekrutujemy jednostki i otrzymujemy zadania poboczne. W miarę postępów w kampanii raz po raz odkrywamy nowe obszary, przechodząc z ciepłych krain zamieszkiwanych przez prostych rolników do miejsc z lodu i ognia, pełnych silniejszych wrogów i poważniejszych wyzwań.
„Oprawa audiowizualna jest lekka, przyjemna i nie wyróżnia się w żaden sposób.”
Na mapie znajdziemy także punkty werbunkowe, w których możemy zwiększać liczebność naszej armii oraz lokacje specjalne, zawierające skarby i bonusy dla naszego herosa. Każdego z takich miejsc strzeże zazwyczaj pojedyncza, niezbyt groźna grupa wrogów. Zdarzają się jednak miejsca, których strzegą naprawdę potężni przeciwnicy - by ich pokonać musimy często zdobyć kilka poziomów postaci i dokupić parę jednostek.
Sztuczna inteligencja w Braveland nie należy do wymagających, nawet na najwyższym poziomie trudności. Komputer stara się wyrządzić jak największe szkody, działa jednak bez żadnego planu, często atakując co turę różne jednostki. Trudność starć opiera się przede wszystkim na liczebności i wytrzymałości wrogiej armii, a nie na przebiegłości przeciwnika.
O tym, jak dużą armię jesteśmy w stanie prowadzić decyduje poziom bohatera, który gromadzi doświadczenie za pokonanych wrogów. Poza zdolnością dowodzenia, przywodzącą na myśl system wykorzystywany w serii King's Bounty, heros co poziom rozwija także jedną z czterech umiejętności poprawiających atak i obronę jednostek oraz jego moc magiczną. Naszą siłę możemy także zwiększyć przy użyciu magicznych przedmiotów i wyposażenia dostępnego u rozsianych po mapie kowali i sklepikarzy, artefakty kosztują zazwyczaj tyle, co kilka lub kilkanaście jednostek.
Podczas walki bohater może wspierać podopiecznych przy użyciu magii, której ładunki musi gromadzić stopniowo, podczas każdego starcia. Liczba czarów nie rzuca na kolana - gra oferuje zaledwie pięć, pozwalających wzmocnić jednostki lub osłabić wroga. Na początku zabawy mamy dostęp jedynie do podstawowego zaklęcia ofensywnego, pozostałe zdobywamy natomiast w miarę rozwoju rozgrywki.
Obok zwykłego ataku, każda z jednostek posiada specjalną umiejętność, którą może używać raz na kilka tur lub ograniczoną liczbę razy podczas każdej bitwy. Korzystając z mocy leczących, ogłuszenia czy „ładowanych” ataków, zadających olbrzymie obrażenia, turę po ich aktywacji możemy łatwo kontrolować przebieg starć i eliminować najgroźniejszych wrogów. Co ciekawe, podczas gry nie mamy dostępu do jednostek używanych przez komputer i vice versa - nigdy nie zdarza się, by po obu stronach pola bitwy znajdował się oddział takich samych żołnierzy.
Całkiem sprytnie rozwiązano kwestię ponoszonych podczas potyczek strat. Po każdym starciu, pokonani żołnierze są stawiani na nogi w zamian za część otrzymanego po bitwie złota, dzięki czemu jednostek pod naszym dowództwem nigdy nie ubywa. Jeśli znacząco przyśpiesza to rozgrywkę i pozwala płynnie przechodzić od walki do walki bez zbędnych przestojów.
Oprawa audiowizualna jest lekka, przyjemna i nie wyróżnia się w żaden sposób. Modele postaci, tła i interfejs wykonane są poprawnie, jednak wszechobecna prostota wyraźnie pokazuje, że zostały zaprojektowane z myślą o urządzeniach mobilnych.
Mimo kilku zalet, Braveland to po prostu gra na jedno, całkiem przyjemne popołudnie - pozbawiona jest poważnych błędów, ale także różnorodności, jaką oferują zazwyczaj większe produkcje. To przeciętniak w przystępnej cenie, o którym łatwo zapomnieć.