Brendan Fraser omal nie został Supermanem?
„Byłoby to jak podpisanie cyrografu”.
Brendan Fraser ujawnił, że był blisko angażu do roli Człowieka ze stali w widowisku „Superman: Flyby”, nad którym pracowała wytwórnia Warner Bros. Aktor ostatecznie nie przeszedł pomyślnie castingu, a projekt wylądował w koszu.
- Wszyscy w Hollywood walczyli o tę rolę. Na przełomie 2002 i 2003 roku testowali sześciu albo siedmiu aktorów - powiedział Fraser w programie The Howard Stern Show. - Pamiętam, że przede mną był Paul Walker. Wyglądaliśmy jak podejrzani, biorący udział w policyjnym przesłuchaniu.
Zwróćmy, uwagę, że rola superbohatera często przylega do wizerunku aktora na długie lata i trudno potem wyjść z tej otoczki. Tak samo jest chociażby w przypadku marki Jamesa Bonda. Gwiazdor zauważa, że byłaby to „niesamowita okazja zmieniająca życie”, ale nie pogodziłby się z łatką artysty potrafiącego wcielić się tylko w jedną postać.
- Już na zawsze byłbym kojarzony jako Superman. Było w tym coś z faustowskiego cyrografu. Myślę, że nie chciałbym być znany tylko z jednego występu. Byłem dumny z faktu, że przez całe zawodowe życie stawiałem na różnorodność. Nie jestem aktorem jednej roli - stwierdził.
Jak Fraser zareagował na nieudany casting? - Czułem się rozczarowany. To musiało mieć wiele wspólnego z krętactwami i polityką wytwórni, ale także z rezultatami mojego ekranowego testu. Od tego są jednak testy. Mogli zobaczyć, że dałem z siebie tylko 98% - uznał artysta.
Nad scenariuszem do filmu „Superman: Flyby” pracował popularny filmowiec J.J. Abrams, autor między innymi widowisk „Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie” i „Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy”. Z projektu zrezygnowano w 2002 roku, a wytwórnia Warner Bros. postanowiła w inny sposób podejść do postaci Człowieka ze stali. W efekcie powstał film „Superman: Powrót”, wydany cztery lata później.
Brendana Frasera niedługo będziemy mogli zobaczyć w filmie „Wieloryb”, gdzie zagrał główną rolę. Aktor za występ został po raz pierwszy w życiu nominowany do Oscara.