Skip to main content

Broken Sword 5: The Serpent's Curse - Episode 1 - Recenzja

Dobra zabawa w starym stylu.

Piąta część Broken Sword jest przyjemną i solidnie wykonaną przygodówką, przy której można miło spędzić kilka godzin. Autorzy nie wprowadzili nowych elementów, opierając się na sprawdzonych rozwiązaniach znanych z dwóch pierwszych odsłon, wydanych ponad 15 lat temu.

Nawiązania do przeszłości zaczynają się już w filmie otwierającym, w którym - podobnie jak w The Shadow of the Templars - pokazano panoramę Paryża. Następnie przenosimy się na wystawę sztuki, gdzie główny bohater serii, George Stobbart, staje się świadkiem kradzieży cennego obrazu oraz zabójstwa właściciela galerii. Osoby pamiętające rozpoczęcie pierwszej części od razu poczują się jak w domu.

Po mocnym rozpoczęciu tempo akcji spada. Szukanie kolejnych tropów prowadzących do rozwiązania zagadki odbywa się spokojnie, bez żadnego pośpiechu. Początkowo ma to swój charakterystyczny urok, jednak z czasem chciałoby się, aby akcja nieco przyspieszyła. Kiedy zaczyna do tego dochodzić, pierwszy epizod dobiega do końca.

George nie jest zdany jedynie na własne siły, ponieważ jak zwykle towarzyszy mu francuska reporterka - Nicole Collard. Czasami wcielamy się właśnie w nią. Szkoda tylko, że twórcy nie rozwinęli wątku osobistego między dwójką bohaterów, którzy skupiają się jedynie na rozwiązaniu intrygi kryminalnej, zupełnie pomijając relacje prywatne. Mogłyby to urozmaicić zabawę.

„George nie jest zdany jedynie na własne siły, ponieważ jak zwykle towarzyszy mu francuska reporterka Nicole Collard."

Zwiastun Serpent's Curse.Zobacz na YouTube

Serpent's Curse jest typową przygodówką w stylu „wskaż i kliknij". Przeszukujemy kolejne lokacje, zbieramy przedmioty, a potem przy ich pomocy próbujemy rozwikłać zagadki i łamigłówki, które w większości przypadków nie sprawiają większych problemów. Starano się unikać dziwnych i abstrakcyjnych rzeczy, stawiając na logiczne rozwiązania.

Chociaż nie brakuje pewnych wyjątków, o czym najlepiej świadczy zadanie z pewnym karaluchem. Otóż, aby pozbyć się insekta nie wystarczy go zwyczajnie rozdeptać. Trzeba wybrać okrężną i bardziej wyboistą drogę. Niektórych mogą takie zagadki zirytować, ale - po pierwsze - są bardzo rzadkie, a - po drugie - stanowią ciekawe przypomnienie egzotycznych łamigłówek, będących domeną klasycznych gier przygodowych.

Zagadki są w większości stosunkowo proste do rozwiązania. Brakowało mi czasem typowego dla przygodówek „zacięcia się" i kombinowania. W trakcie sześciu godzin pierwszego epizodu miałem dwie lub trzy sytuacje, gdzie trzeba było pogłówkować nieco dłużej. Ułatwienie wynika w pewnym stopniu z liniowości niektórych sekwencji. Istnieją bowiem fragmenty, w których nie możemy opuścić danej lokacji, dopóki nie wykonamy wszystkich związanych z nią zadań.

Gdyby jednak ktoś natrafił na poważne przeszkody, to zawsze może skorzystać z systemu podpowiedzi. Zawarte w nich informacje przechodzą od ogólnych wskazówek, aż do konkretnych czynności mówiących wprost, co należy wykonać w danej sytuacji.

Od samego początku nowy Broken Sword olśniewa świetnie wyglądającymi tłami. Rysowane ręcznie ilustracje zachwycają dużą liczbą szczegółów i ogólną jakością wykonania. Przemierzanie uliczek Paryża czy odwiedzanie znanych z poprzednich części miejsc, pokroju mieszkania Nico, stanowią ucztę dla oczu.

„Pierwszy epizod Serpent's Curse zapewnia kilka godzin dobrej zabawy w starym stylu.”

Tła prezentują się pięknie.

Nie gorzej prezentują się modele postaci. Graficy wykonali je w trójwymiarze, a następnie przerobili tak, aby prezentowały się, jak stworzone w dwóch wymiarach. I dopóki stoją w miejscu, to efekt jest imponujący. Znacznie gorzej wypada nienaturalna i sztywna animacja, psująca pozytywne wrażenia estetyczne. Nawet jeśli z czasem przestaje się zwracać uwagę na ruchy modeli. Miłym dodatkiem dla miłośników serii jest natomiast możliwość zamiany współczesnych napisów i inwentarza na klasyczne, bazujące na tych z pierwszych części.

Napotkane postacie są w większości dość ciekawie wykreowane. Miło również, że autorzy umieścili w grze drugoplanowych bohaterów z poprzednich odsłon, takich jak sierżant Moue czy pani Piermont, na którą George wpada w dość niecodziennych okolicznościach. Nieco zastrzeżeń można mieć natomiast do dubbingu. O ile głos George'a został podłożony idealnie, o tyle kwestie wypowiadane przez Nico, z francuskim akcentem, brzmią mało przekonująco.

Tytuł zawiera też sporo żartów... suchych. Najlepiej ilustruje to fragment, w którym do galerii wchodzi francuski komisarz i mówi, żeby nikt nie ruszał się z miejsca, w tym leżący na ziemi nieboszczyk.

Pierwszy epizod Serpent's Curse zapewnia kilka godzin dobrej zabawy w starym stylu. Tytuł posiada kilka błędów, a dla weteranów zagadki mogą być nieco zbyt proste. Nie zmienia to jednak faktu, że w nowego Broken Sworda gra się po prostu przyjemnie.

7 / 10

Zobacz także