Skip to main content

Budujemy więzienie w Prison Architect

Wrażenia z wersji alpha gry.

Symulator więzienia? Z krwi i kości. Prison Architect to ciekawe połączenie gier typu tycoon i serii The Sims. Tytuł znajduje się w fazie testów alpha. Paradoksalnie wydaje się niemal kompletny, ale bez scenariuszy pozostaje odrobinę nudny.

Prison Architect to najnowsze dzieło twórców takich produkcji jak Uplink czy Darwinia. W złotych latach tycoonów budowaliśmy szpitale i leczyliśmy ludzi, organizowaliśmy nawet pomoc medyczną, drogową i straż pożarną. Tym razem zajmiemy się budową więzienia.

Jednak po uruchomieniu gry nie jest nam do śmiechu, bo musimy przeprowadzić egzekucję więźnia skazanego na śmierć. Ta, jak na razie jedyna, fabularna misja tworzy samouczek i uczy nas podstaw budowania i zarządzania więzieniem. Stawiamy salę egzekucji, izolatkę dla skazanego, wzmacniamy nasz agregator prądotwórczy, kładziemy kable i odprowadzamy więźnia na miejsce. W międzyczasie, rozmowy skazańca Edwarda z księdzem i strażnikiem obrazują przebieg zbrodni mężczyzny, który zabił swoją żonę i jej kochanka, przyłapanych na gorącym uczynku.

- Sprawiedliwością nazywasz karę śmierci? A gdybyśmy znajdowali się 200 mil stąd [w innym stanie], Edward odsiadywałby dożywotni wyrok. Czy to jest sprawiedliwość? - pyta ksiądz strażnika. Niestety, niedługo po tej refleksji jesteśmy rzuceni od razu na głęboką wodę. Oto kompleks więzienny z samouczka zniknął, został tylko suchy ląd, skromna gotówka na początek i około 20 minut czasu do przyjazdu pierwszego konwoju więźniów. Problem w tym, że nie wiemy jeszcze co, gdzie i jak budować!

„Po uruchomieniu gry nie jest nam do śmiechu, bo musimy przeprowadzić egzekucję więźnia skazanego na śmierć.”

Więźniowie są jak dzieci - wyglądają bezbronnie tylko podczas snu

Stawiamy więc niepewnie pierwsze mury, a ich wnętrza wypełniamy celami. Następnie budujemy stołówkę, prysznice i ewentualnie miejsce rozrywki (z telewizorem, bilardem) dla skazańców. Szybko zatrudniamy personel: strażników, dodatkowych budowlańców i naczelnika. Po przyjeździe pierwszych więźniów okazuje się, że to dopiero skromny początek przygody. Każdy człowiek, który igrał z literą prawa ma swoje potrzeby - niczym mieszkańcy naszego domu z The Sims.

Z biegiem czasu warto zwiększyć ochronę więzienia, zamontować kamery, zatrudnić psychologa, a nawet konserwatora, bo zalegający brud to globalny wróg. Ponadto od czasu do czasu należy przeszukiwać więźniów, bo lubią chować po kieszeniach ostre przedmioty. W celu rozładowania testosteronu podopiecznych inwestujemy w siłownię, a opiekę medyczną trzymamy w pogotowiu, gdyż podpalenia i bójki to w zakładzie karnym chleb powszedni.

I tak stawiamy kolejne budynki w naszym betonowym imperium, zatrudniamy odpowiednich ludzi do pełnienia dodatkowych funkcji i... zaczynamy się nudzić. Owszem, co prawda państwo regularnie dba o to, by dostarczać nam kolejne transporty więźniów (i gotówki), ale w obecnej fazie produkcji gra skupia się głównie na tym, by się nimi odpowiednio zaopiekować. Gospodarujemy teren, budujemy, rekrutujemy personel i musimy się uporać z zaskakującymi problemami - w końcu wszyscy jesteśmy tylko ludźmi, a więzień też człowiek.

„Jedyna obecnie dostępna misja fabularna pozwala wierzyć w to, że możliwe jest opowiedzenie w tycoonowej grze ciekawej historii.”

Samouczek opowiada historię skazanego na śmierć Edwarda

Jedyna obecnie dostępna misja fabularna pozwala wierzyć w to, że możliwe jest opowiedzenie w tycoonowej grze ciekawej historii, chociażby podzielonej na epizody. Oprawa audiowizualna nie zachwyca; jest minimalistyczna, ale oryginalna i dopracowana. Choć każdy człowiek w grze to zaokrąglony trójkąt z głową i kończynami, rysunkowy styl graficzny i realistyczne odgłosy sprawiają wrażenie, jakbyśmy naprawdę zarządzali więzieniem.

Chłopaki dla rozluźnienia grają w z(a)bijanego

Zachowanie naszych podopiecznych wygląda niezwykle autentycznie. Skazańcy wszczynają bunt, gdy nie dostają posiłku o umówionej porze, niekiedy próbują się wymknąć z naszej twierdzy. Z kolei strażnicy bacznie obserwują więźniów i odprowadzają ich do celi, a księgowy ślęczy nad rachunkami, dzięki czemu możemy zaoszczędzić trochę grosza. Niestety problematyczni pozostają budowlańcy, którzy potrafią rozpocząć stawianie nowego budynku i go nie skończyć, bo zmieniają nagle priorytety i idą kłaść rurociągi, które zaplanowaliśmy znacznie później niż konstrukcję pomieszczenia.

Dodatkowego smaczku nadają grze odgłosy. W trakcie zabawy usłyszymy pogwizdywanie podopiecznych, krzyki, wrzaski skazańców, a nawet dźwięki pracy pompy wodnej i prądu elektrycznego. Niech nie zmylą was pozory - to naprawdę skomplikowana, rozbudowana i trudna gra, choć wygórowany poziom trudności produkcja zawdzięcza zbyt krótkiemu samouczkowi oraz skromną ilością gotówki, jaką w wolnej rozgrywce jesteśmy raczeni na początku.

Z rozbudowanymi fabularnie scenariuszami i dopracowanym trybem swobodnej rozgrywki Prison Architect może okazać się bardzo interesujący.

Zobacz także