Skip to main content

Były szef BioWare: PS4 i następny Xbox nie naprawią „chorego rynku” gier wideo

„Tradycyjna sprzedaż gier na konsole mocno hamuje. Nic nie zmieni tego faktu.”

Były szef studia BioWare, Greg Zeschuk uważa, że następna generacja konsol nie naprawi „chorego rynku” gier. Dynamicznie rozwijający się model dystrybucji cyfrowej nie jest w stanie wypełnić luki w spadających przychodach z tradycyjnej sprzedaży pudełkowej, która jest fundamentem dla gigantów przemysłu.

Analitycy, wydawcy i sprzedawcy końcowi wierzą, że premiera PlayStation 4 i nowego Xboksa wywoła ożywienie na rynku tradycyjnej sprzedaży wysokobudżetowych gier.

Według Zeschuka, który we wrześniu 2012 roku, wspólnie z Rayem Muzyką, opuścił należące do EA studio BioWare (m.in. seria Mass Effect), następna generacji niewiele w tym względzie zmieni.

- Wszyscy zdają się pokładać nadzieję w nowych konsolach, ale szczerze mówiąc nie wierzę, że będą miały aż tak wielki wpływ - wyjaśnia w rozmowie z GamesIndustry współproducent takich serii, jak Mass Effect, Baldur's Gate czy Neverwinter Nights.

- Dopóki Microsoft lub Sony nie wyjmą z kapelusza czegoś magicznego, obawiam się, że otrzymamy te same, stare konsole w nowym opakowaniu. Nie sądzę, by zmieniły one dynamikę na rynku tradycyjnej, pudełkowej sprzedaży.

- Nie bardzo wiem, jak mogłyby tę dynamikę zmienić. Jaki jest rynek, każdy widzi - dodaje Zeschuk.

Tego rodzaju opinia z pewnością nie jest bliska kierownictwu Sony i Microsoftu, lecz Zeschuk podkreśla, że dowodem tej tezy jest sukces komercyjny gier wydawanych przez Activision, odwiecznego rywala Electronic Arts, właśnie w klasycznej, pudełkowej dystrybucji.

- Szczerze mówiąc, Activision i Blizzard radzą sobie nieźle, są bardzo zdyscyplinowani i skoncentrowani - wyjaśnia. - Ale jak długo mogą to utrzymać? Bazują na niewielkiej liczbie tytułów, ale nie ma tytułów, które żyją wiecznie. Z pewnością będą pracować ciężko, by zastąpić gry, nad którymi obecnie pracują.

- To tylko przykład firmy, która w zasadzie uzyskuje dwa razy więcej przy bardzo ograniczonej liczbie rzeczy, czasami próbując czegoś nowego - jestem na przykład pod wrażeniem Skylanders.

Rozmowa z Zeschukiem o następnej generacji ma również szerszy kontekst, związany z rezygnacją Johna Riccitiello z funkcji szefa Electronic Arts, który odszedł przyznając, że firma nie zarabia wystarczająco dużo pieniędzy.

Wpływ na decyzję mogło mieć również niepowodzenie gry sieciowej Star Wars: The Old Republic, która okazała się ponoć najkosztowniejszym projektem w historii EA.

Zeschuk, który był odpowiedzialny za oddział BioWare Austin, producenta SWTOR-a, nie podziela tej opinii. Sugeruje, że Riccitiello jest ofiarą problemów na rynku.

- Naprawdę trzeba się wycofać, aby ocenić biznes z odpowiedniego dystansu - dodaje.

- Tradycyjna sprzedaż gier na konsole mocno hamuje. Nic nie zmieni tego faktu. Jeśli chodzi o SWTOR, tylko w jednym przypadku moglibyśmy mieć wpływ na decyzje EA - gdybyśmy byli ogromniastym studiem. To dość zabawne, bo przecież BioWare to gigantyczna firma.

- Trudno mi powiedzieć, dlaczego John odszedł. Ale SWTOR to tylko jedna z wielu gier, a przecież parę dni później Yoichi Wada zrezygnował z szefowania Square Enix - zauważa Zeschuk.

Współzałożyciel BioWare ocenił, że wysiłki EA zmierzające do podniesienia zysków z dystrybucji cyfrowej nie wypełniły luki, którą stworzyła spadająca sprzedaż w tradycyjnych, bazujący na pudełkach kanałach. Zeschuk uważa, że SWTOR „tak naprawdę radził sobie nieźle” jako gra Free to Play. Z kolei biznes gier mobilnych jest niewielki w porównaniu do zysków osiąganych na rynku konsolowym - powiedział.

Przypomnijmy, że w styczniu EA zawiesiło markę Medal of Honor z powodu słabych wyników Warfightera. Tymczasem, zarówno Dead Space 3, jak i niedawno wydana gra Army of Two: Devil's Cartel również nie osiągnęły zakładanych celów sprzedażowych.

Zobacz także