Skip to main content

Call of Duty Modern Warfare 3 (2023) - Recenzja

Season pass w cenie pełnej gry.

Call of Duty Modern Warfare 3 to mało ambitna i pod wieloma względami wręcz całkowicie zbędna odsłona serii. Nie wprowadza do formuły żadnych znaczących nowości, a nawet kampania dla pojedynczego gracza - zwykle trzymająca solidny poziom - tym razem zupełnie zawodzi.

Chociaż flagowy cykl strzelanek Activision przeżywał wzloty i upadki, to śledząc serię od lat po raz pierwszy muszę powiedzieć, że jestem bezsprzecznie rozczarowany. Grając w Modern Warfare 3 ciężko nawet poczuć, że mamy do czynienia z pełnoprawną grą - zamiast tego całość przypomina bardziej zestaw małych pakietów DLC do zeszłorocznej odsłony, sklejonych naprędce i wypuszczonych do sprzedaży jako samodzielna produkcja.

Najsłabszym elementem tytułu jest bez wątpienia krótki i mało interesujący tryb fabularny. Śledzimy w nim dalsze przygody Kapitana Price’a, Ghosta oraz reszty komandosów, którzy stają w obliczu nowego zagrożenia dla światowego porządku. Okazuje się, że genialny psychopata Vladimir Makarov w spektakularnej akcji ucieka z więzienia i z miejsca organizuje serię brutalnych ataków terrorystycznych. Naturalnie powstrzymanie go staje się głównym celem naszych bohaterów.

Nowością w kampanii są tak zwane Otwarte Misje Bojowe, w ramach których trafiamy na dość sporą mapę, po której możemy się swobodnie poruszać pieszo lub za pomocą pojazdów, a także otrzymujemy pewną dowolność co do sposobu realizacji stawianych przed nami celów. Jest to ciekawy pomysł, stanowiący przyjemną odmianę od tradycyjnych „liniowych” poziomów, które oczywiście także znajdziemy w MW3.

Ukończenie trybu fabularnego zajmuje około pięciu godzin i niestety nie jest to przygoda, do której chce się później wracać. Historia poprowadzona jest momentami dość chaotycznie, sprawiając wrażenie pakietu dodatkowych misji do poprzedniej odsłony, a nie samodzielnej opowieści z wprowadzeniem, rozwinięciem i zakończeniem. Niesmaku dodaje fakt, że jedyny zwrot akcji pojawia się na samym końcu i stanowi furtkę do - zapewne - przyszłorocznego Modern Warfare 4, przez co całość wydaje się „urwana w połowie”.

Podczas misji Open Combat możemy poszukać ukrytych skrzyń ze specjalną bronią - oprócz tego nie ma zbytnio powodu rozgrywać je ponownie

Zdecydowanie lepiej wypada natomiast tryb wieloosobowy, chociaż tutaj także ciężko mówić o rewolucji. W porównaniu do poprzedniej odsłony zwiększono chociażby czas potrzebny do zabicia wroga (TTK). Tego typu zmiany w kluczowej mechanice oczywiście zawsze będą kontrowersyjne wśród fanów, jednak moim zdaniem jest to dobra decyzja, sprawiająca, że starcia stają się dużo bardziej intensywne. Broń ma też satysfakcjonującego „kopa”, a pomiędzy różnymi typami oręża czuć wyraźne różnice - są to jednak cechy dobrze znane fanom poprzednich odsłon, więc nie ma tu mowy o nowościach.

Dostępne na start 16 map to z kolei istny powrót do przeszłości. Lwią część z nich stanowią odświeżone wersje kultowych lokacji z poprzednich odsłon - głównie Modern Warfare 2 (2009) - chociaż trudno nie odnieść wrażenia, że takie podejście deweloperów było raczej częściowo wymuszone krótkim czasem produkcji gry, a nie chęcią zapewnienia graczom uczucia nostalgii. Niemniej deathmatch na „Estate” czy „Rust” zawsze daje dużo zabawy, co w połączeniu z kilkoma nowymi poziomami do innych trybów rozgrywki stanowi solidną kolekcję map na premierę.

Tryb wieloosobowy jak zwykle sprawia dużo zabawy

Gruntownej przebudowie uległ także tryb Zombie, chociaż jest to przebudowa zdecydowanie kontrowersyjna. Można spokojnie powiedzieć, że 80 procent trybu powstało na fundamentach Warzone i nieco mniej popularnego DMZ, 10 proc. to pozostałości klimatu starych trybów Zombie, a ostatnie 10 proc. to nowości wymyślone i zaprojektowane na potrzeby Modern Warfare 3.

Zombie to tym razem tryb „eksfiltracyjny”, w którym dostajemy się na ogromną mapę, gwarantującą dowolność działań, a naszym zadaniem jest wyniesienie z niej cennych skarbów poprzez ucieczkę helikopterem. Śmierć oznacza utratę niemal wszystkich przenoszonych przedmiotów, ale dobra, które mamy w kieszeniach w momencie udanej ucieczki, będą możliwe do wykorzystania w kolejnych meczach. Łup znajdujemy przeszukując skrzynie, szafki i torby lub realizując kontrakty oraz inne typy zadań, za które przewidziano nagrody. Fani Warzone i DMZ - czy Call of Duty w ogóle - od razu poczują się jak w domu, korzystając z kamizelek na pancerze, nagród za serie czy maski przeciwgazowej.

Weterani Warzone i DMZ poczują się w nowym trybie Zombies jak w domu

Tryb Zombie nie mógł się obejść bez odrobiny szaleństwa. Naszą postać możemy wzmocnić zwariowanymi zdolnościami, pijąc puszkę „Atuto-Coli” lub wzmacniając broń tak, żeby strzelała np. zamrażającymi pociskami. Fani trybu od razu rozpoznają też skrzynkę z losową bronią czy broń kupowaną ze ściany. Mocny ekwipunek jest konieczny, by przemieszczać się coraz bliżej centrum mapy - to właśnie sam środek gwarantuje zdobycie najcenniejszych nagród. Zombie na ulicach jest tu cały ogrom i właściwie co kilka sekund musimy się bronić przed pokaźnymi hordami umarlaków.

Czy można się tu dobrze bawić? Tak, szczególnie z grupą dobrych znajomych. Z tyły głowy wciąż mamy jednak to dziwne uczucie, że gramy w tryb powstały na zasadzie recyklingu, w który włożono absolutnie minimalną ilość kreatywności i serca. Większość graczy nie będzie jednak raczej zadowolonych z takiej zmiany formuły i widać to już teraz - oczekiwanie na matchmaking trybu Zombies jest najdłuższy z całego modułu wieloosobowego i często wrzuca graczy na odległe serwery z wysokim pingiem i tym samym wyraźnym lagiem. Negatywnie wpływa to na komfort zabawy, a i nie są rzadkością sytuacje, gdy systemowi dobierania graczy nie uda się skompletować nawet pełnej drużyny.

Im więcej czasu spędzimy na mapie, tym silniejsze rodzaje truposzy zaczną się pojawiać dookoła nas

Całość doświadczenia z Call of Duty Modern Warfare 3 stanowi ogromne rozczarowanie dla oddanych fanów oraz bardzo słaby punkt wejścia dla osób nie mających wcześniej styczności z serią lub powracających po latach. Kampania wymaga znajomości poprzednich odsłon nowego kanonu Modern Warfare, nie siląc się nawet na filmowe podsumowanie wydarzeń poprzednich części, a uwielbiane za swoją unikalność Zombies zostało sprowadzone do nowego wariantu znanego trybu DMZ.

Sytuacji nie ratuje solidny zestaw map klasycznego modułu multiplayer oraz pomniejsze poprawki w komforcie rozgrywki. Jeśli ktoś zakupił już zeszłoroczne MW2, to nie widzę powodu, aby sięgać po tegoroczną odsłonę, chyba że naprawdę zależy nam na pakiecie nostalgicznych map do trybu wieloosobowego. Pozostałym zainteresowanym także zalecam rozważenie zakupu poprzedniego CoD-a, oferującego znacznie pełniejsze doświadczenie, lub zaczekanie do - miejmy nadzieję - lepiej dopracowanego MW4.

Ocena: 5/10

Plusy:
+ Drobne usprawnienia w mechanice rozgrywki
+ Solidny pakiet map trybu wieloosobowego
+ Wysoka jakość oprawy audiowizualnej
Minusy:
- Brak znaczących nowości dla serii
- Bardzo skromna zawartość
- Krótka i nieciekawa kampania dla pojedynczego gracza
- Tryb Zombies to teraz zmodyfikowane DMZ

Recenzja została przygotowana na podstawie egzemplarza dostarczonego nieodpłatnie przez wydawcę.

Zobacz także