Call of Duty „wróci do korzeni” po słabszych wynikach Infinite Warfare
Kosmos się nie sprzedał.
Wygląda na to, że w nadchodzących latach gracze nie powinni spodziewać się kolejnej odsłony serii Call of Duty z akcją w kosmosie. Activision potwierdziło w końcu, że Infinite Warfare nie trafiło w gusta fanów.
Premierowa sprzedaż produkcji była o połowę niższa od Call of Duty: Black Ops 3 i spadły też przychody wydawcy, pomimo oferowania Modern Warfare Remastered w droższym zestawie.
Dyrektor generalny Activision - Eric Hirshberg - przyznał podczas nocnej konferencji z inwestorami, że kosmiczna tematyka Call of Duty: Infinite Warfare „nie przemówiła” do fanów. „Sukces nie był taki, jaki planowaliśmy” - dodał.
Teraz odpowiedzialność spada na studio Sledgehammer Games, które tworzy już tegoroczną odsłonę serii, z premierą w okresie świątecznym. Co ważne, po latach pancerzy wspomaganych i innych zaawansowanych technologii cykl ma „wrócić do korzeni”.
Hirshberg zapewnił jednocześnie, że ważne jest pozwolenie deweloperom na realizowanie własnej wizji. Call of Duty: Infinite Warfare na pewno nie było złą grą, a raczej ukazało się w niefortunnym czasie nasycenia science-fiction na rynku, co widać było już po pierwszej zapowiedzi.
Dwie inne ciekawostki z konferencji: po pierwsze, tegoroczna odsłona serii została zaakceptowana i trafiła do produkcji już dwa lata temu. Bez względu na tematykę tej gry (mówi się o realiach historycznych w Wietnamie), tytuł nie jest więc bezpośrednią reakcją na słabsze wyniki Infinite Warfare.
Po drugie, w tym roku Activision zamierza wspierać wciąż popularne Call of Duty: Black Ops 3 o kolejne DLC, co potwierdzono już ostatnią aktualizacją z nową bronią. To jest już reakcja na słabsze rezultaty Infinite Warfare, także w sferze płacenia za dodatki.