Skip to main content

Castlevania: Lords of Shadow 2 - Recenzja

Angażujące, choć miejscami mało satysfakcjonujące zakończenie cyklu Lords of Shadow.

Wydane w 2010 roku Lords of Shadow okazało się ciekawą transformacją i ewolucją formuły klasycznej Castlevanii. Kontynuacja opiera się na podobnych założeniach - oferuje jednak kilka nowych pomysłów, których wykonanie pozostawia sporo do życzenia.

Gabriel Belmont, główny bohater dwóch odsłon cyklu, to w nowej części Książę Ciemności, znany też jako Dracula. Męczy się z własną nieśmiertelnością i marzy o zrzuceniu tego ciężaru. Niejaki Zobek obiecuje, że pozbawi go wiecznego życia, o ile wampir wykorzysta swoją moc w walce z siłami powracającego na Ziemię szatana.

Główny wątek przeplatany jest historią związaną z przeszłością Gabriela. Wiele razy trafiamy do alternatywnej rzeczywistości, w której spotykamy postacie znane z Lords of Shadow i Mirror of Fate. Dla tych, którzy nie mieli z tymi tytułami do czynienia, przygotowano całkiem wyczerpujące streszczenie. Źródłem wielu cennych informacji jest też dziennik, w którym systematycznie pojawiają się nowe wpisy związane ze światem gry.

Scenarzyści dobrze poprowadzili dalszy ciąg opowieści o upadłym rycerzu światła, choć zdarzają się drobne niejasności. Interesujący zwrot akcji niełatwo przewidzieć, dzięki niemu zaczynamy w pełni rozumieć motywację bohatera, różne dziwne zjawiska i przyczynę wszystkich zdarzeń, których jesteśmy świadkami. Historia nie rozczarowuje, choć zakończeniu przydałby się mocniejszy, zaskakujący akcent.

Zobacz na YouTube

Części składowe Castlevanii to od zarania dziejów walka, eksploracja oraz elementy platformowe. Nie inaczej jest w przypadku Lords of Shadow 2. Proporcje są w miarę zrównoważone, starcia przeważają nieznacznie nad innymi czynnościami.

System walki został tylko lekko odmieniony w stosunku do tego, z czym mieliśmy do czynienia w części pierwszej. Podstawową bronią jest bicz, a dodatkowy oręż to magiczny miecz pustki, wysysający z przeciwników życie oraz szpony chaosu rozbijające pancerze wrogów. Korzystanie z bicza nie jest ograniczane, jednak używanie pozostałych broni wiąże się z zarządzaniem zasobami energii.

Co najważniejsze, zmagania z demonami i innymi oponentami są przyjemne, bohater idealnie reaguje na wszystkie komendy. Walka jest bardzo płynna, dobre wrażenie wzmagają dopracowane animacje. Dysponujemy szerokim wachlarzem ataków, dodatkowych umiejętności i artefaktów - wszystko to urozmaica przebieg starć. Pomysłowe i angażujące są też walki z bossami, przynajmniej w większości - tylko jedna wydaje się nieco monotonna.

Dla wszystkich, którym walka przypadnie do gustu - a powinna - przygotowano też zestaw kilkunastu wyzwań na osobnej arenie. Trafiamy do niej ze sklepu małego demona, który handluje przydatnymi przedmiotami. Wyzwań podejmą się jednak wyłącznie ci, którzy znajdą wcześniej odpowiednią liczbę specjalnych artefaktów.

Nawet gdy zyskujemy moce pomagające nam pokonywać potężnych bossów, obok strażników - Goliatów - zawsze musimy przechodzić cichaczem

Potyczki są wymagające, nawet na normalnym poziomie trudności, a to duża zaleta. Niestety, problemy sprawia czasem praca kamery. Twórcy postanowili, że oddadzą pełną kontrolę w rozglądaniu się na wszystkie strony. Rozwiązanie to przydaje się podczas eksploracji i niektórych fragmentach platformowych, jednak w trakcie walki z kilkoma przeciwnikami możemy nieraz nie zauważyć szarżującego wroga. Operowanie kamerą przy starciach w ciasnych korytarzach to zupełna udręka.

„Potyczki są wymagające, nawet na normalnym poziomie trudności, a to duża zaleta.”

Gabriel spędza sporo czasu wspinając się i skacząc. Rozgrywka platformowa jest prosta, w dużej mierze liniowa. Miejsca, których można się chwycić oznaczone są specjalnymi ikonami. Fragmenty tego typu nie są szczególnie porywające, tym bardziej że czujemy się nieco ograniczani - często nie możemy nawet skoczyć w dowolnym kierunku, a wyłącznie w jedną stronę. Wspinaczki i akrobacje nie stanowią wyzwania, są swego rodzaju „wypełniaczem” czasu i urozmaiceniem.

Najbardziej dyskusyjnym elementem Lords of Shadow 2 są etapy skradankowe. Bohater musi unikać wrogów i znaleźć sposób na dotarcie do wyjścia. Twórcy chcieli uczynić zabawę bardziej różnorodną, wyszło jednak nieco inaczej - fragmenty tego typu wybijają z rytmu, często przytrzymują na dłużej przez konieczność stosowania metody prób i błędów, a przez to irytują.

Frustrujące okazały się przede wszystkim dwa przypadki rozgrywki skradankowej. Dłuższe od pozostałych, a więc wymagające większej liczby podejść. Nie pomogło niewygodne sterowanie oraz brak logicznego wytłumaczenia dziwnych sytuacji. Bohater ukrywał się bowiem przed przeciwnikami, których chwilę później pokonał w otwartej walce.

Architektura zamku Draculi i okolicznych struktur może się podobać

Zwiedzamy różnorodne lokacje, przemieszczamy się między światem współczesnym a zamkiem Draculi z czasów średniowiecznych. Ten aspekt gry jest kolejnym wzbudzającym mieszane uczucia. Miasto, choć stylizowane na gotyckie, jest nijakie i brakuje mu charakteru. Zamek z kolei, oraz jego okolice, oferują galerię niezwykle interesujących scenerii, a każda lokacja w ogromnej posiadłości Księcia Ciemności imponuje liczbą szczegółów i dbałością projektantów o detale.

Nowa Castlevania proponuje pół-otwartą strukturę świata. Niektóre lokacje są całkiem rozległe, między wszystkimi - od pewnego momentu - możemy się przemieszczać wedle uznania. Czasem warto gdzieś wrócić, najczęściej po to, by dotrzeć do sekretu czy znajdźki. Zdarza się, co charakterystyczne dla serii, że umiejętność potrzebną do zdobycia jakiegoś przedmiotu odblokowujemy na długo po pierwszej wizycie w danym miejscu.

Miło, że twórcy nie prowadzą nas za rękę, a gra nie jest zupełnie liniowa. Szukanie ukrytych bonusów również sprawia przyjemność. Problemy pojawiają się jednak, kiedy w paru lokacjach zupełnie szwankuje system nawigacji. Strzałka na mapie wskazuje konkretny kierunek, lecz po kilku - czy nawet kilkunastu - minutach błądzenia okazuje się, że tak naprawdę musimy przejść do celu zupełnie inną ścieżką. Efekt to oczywiście stan lekkiej frustracji.

Castlevania: Lords of Shadow 2 oferuje angażujący system walki, historia satysfakcjonuje, a projekty niektórych lokacji zachwycają. To jednak za mało, by śmiało powiedzieć, że mamy do czynienia z grą świetną i zasługującą na pełne uznanie. Za dużo czasu spędzamy na czynnościach zwyczajnie nieciekawych, a często irytujących.

Gabriel „Dracula” Belmont zasłużył na coś znacznie lepszego.

6 / 10

Zobacz także