CD Projekt i problemy Cyberpunk 2077 - raport
Kolejne wieści zza kulis.
Po październikowych doniesieniach o rzekomych problemach CD Projektu, wczoraj opublikowano kolejny film, w którym byli pracownicy anonimowo ujawniają wiele szczegółów na temat działań firmy i prac nad grą Cyberpunk 2077. Nasze własne źródło potwierdza, że niektóre wydarzenia są prawdziwe, lecz skala zarzutów jest przesadzona.
Warto podkreślić, że już w połowie października CD Projekt Red postanowił oficjalnie skomentować doniesienia o problemach wewnątrz studia. Nie zdecydowano się na bezpośrednie zaprzeczenie, a jedynie oświadczenie, w którym podkreślano, że studio stara się, by było dobrym miejscem pracy, lecz ma także „szereg wartości, które określają, kim jesteśmy i jak pracujemy”. „Takie podejście do tworzenia gier nie jest dla wszystkich” - czytamy w komentarzu.
Przypomnijmy, że sprawę ujawnił pierwotnie youtuber „YongYea”, lecz obraz wewnętrznych kłopotów rysował także serwis Glassdoor, w którym pracownicy mogą wyrażać opinie na temat pracodawców. Teraz youtuber opublikował kolejny materiał wideo. Jak zapewnia, po publikacji pierwszego materiału skontaktowało się z nim dwóch byłych pracowników firmy, których tożsamość autor zdołał zweryfikować.
Byli pracownicy CD Projektu anonimowo potwierdzają wcześniejsze doniesienia. Ujawniają także kolejne szczegóły na temat wewnętrznych zawirowań w firmie oraz początkach prac nad Cyberpunk 2077, czyli przełomu 2012 i 2013 roku.
Według ich wersji wydarzeń, nowi pracownicy, którzy po pierwszym, świetnym teaserze gry Cyberpunk 2077, dołączyli do CD Projektu, by pracować właśnie nad nowym futurystycznym RPG, zamiast tego zostali przeniesieni do zespołu odpowiedzialnego za Wiedźmina 3. Nie jest tajemnicą, że dwa lata przed premierą projekt wciąż borykał się z wieloma problemami.
Następnie, tacy pracownicy pozostawali nadal zaangażowani w opóźnione dwukrotnie przygody Geralta, niekiedy nawet przez trzy lata, i odchodzili ze studia nigdy nie zajmując się Cyberpunk 2077. Sytuacja nie zmieniła się podobno w znacznym stopniu po premierze Wiedźmina 3, ponieważ pomysły na dwa rozszerzenia znacząco się rozrosły, co wymagało dodatkowych mocy przerobowych i wciąż odciągało od futurystycznej produkcji.
Pod koniec 2015 roku, ponad dwa lata po pierwszym teaserze, Cyberpunk 2077 pozostawał w sferze prac koncepcyjnych, z małym zespołem tworzącym prototypy. Co interesujące, jednym z pierwszych badanych pomysłów była rzekomo zabawa wieloosobowa, a przygotowane demo traktowało o czterech postaciach w kooperacji, wsiadających do samochodu. Dodajmy, że kilka dni temu Adam Kiciński potwierdził, że nowa gra studia będzie najpewniej posiadała element zabawy wieloosobowej.
Nowością dla projektantów CD Projektu miał być nie tylko multiplayer, ale także klasy bohaterów. Do tego jeszcze większe tereny miejskie, jak na świat przyszłości przystało, przeróżne pojazdy w stylu GTA 5, szeroki arsenał broni i wyposażenia, przełączanie między widokiem TPP i FPP, osobne opowieści dla męskiej i żeńskiej postaci, czy też sieć do eksploracji dla netrunnerów.
W 2015 i 2016 roku mały zespół Cyberpunk 2077 miał przygotować drobne elementy systemów rozgrywki i ogóle podwaliny pod produkcję. W czerwcu 2016 roku ukazał się ostatni dodatek do Wiedźmina 3, więc większość CD Projektu mogła wreszcie zająć się Cyberpunkiem. Jak opisuje jedno ze źródeł, sukces najnowszych przygód Geralta sprawił jednak, że ambicje zaczęły przerastać realne możliwości.
Okazało się podobno, że silnik REDengine nie radzi sobie zbyt dobrze z pomysłami na zabawę wieloosobową, ze względu na zbyt duże ilości danych do synchronizacji. Kłopoty sprawiały także wysokie budynki, których w miastach przyszłości nie może zabraknąć. Do tego brakowało wsparcia dla strzelania czy pojazdów. Wszystko to sprawiło, że dopiero pod koniec 2016 roku zajęto się przepisywaniem dużych części silnika - jedno ze źródeł YongYea zakłada, że potrzeba na to „kilku lat pracy”.
Programiści ruszyli więc do działania, lecz graficy czy projektanci musieli czekać na nowy silnik. Co więcej, oryginalny zespół tworzący podstawy pod produkcję na przełomie 2015 i 2016 roku został podobno rozwiązany, a jego prace porzucone lub zmodyfikowane.
Oryginalna prezentacja gry Cyberpunk 2077 z 2012 roku obiecywała przeróżne klasy bohaterów, nieliniową opowieść, a mówiło się także o możliwości stworzenia własnej postaci. Całość została następnie przeskalowana do jednej klasy dla męskiej lub żeńskiej postaci, a multiplayer stał się już tylko opcją, do odblokowania po zakończeniu fabuły.
Późniejsze założenia mówią też tylko o jednym, ustalonym z góry bohaterze i opowieści z przerywnikami, niczym w Wiedźminie 3. YouTuber zastrzega jednak, że częstotliwość zmieniania pomysłów wewnątrz CD Projektu sprawia, że trudno wyrokować, jak ostatecznie Cyberpunk 2077 będzie wyglądał podczas oficjalnej zapowiedzi.
Podobno niektórzy programiści nie byli informowani o zmieniających się wymaganiach i założeniach, więc modyfikowali silnik REDengine niepotrzebnie - pod funkcje, z których ostatecznie rezygnowano. Wszystko to nie jest jednak zaskakujące w pracy największych studiów deweloperskich, mających za cel stworzenie najwyższej klasy gier segmentu AAA.
O rotacji pracowników była już mowa w poprzednich doniesieniach. Warto dodać, że od początku 2016 roku studio opuścili kluczowi deweloperzy technologii CD Projektu: główny programista silnika, główny programista sztucznej inteligencji, główny programista fizyki czy główny programista grafiki. Padają także zarzuty pod adresem Adama Badowskiego, który łączy funkcję szefa studia i dyrektora artystycznego - nadmiar obowiązków ma wpływać na jego pracę.
Jeden z rozmówców YongYea sugeruje, że w obecnym stanie wydanie Cyberpunka 2077 w 2020 roku będzie sporym sukcesem, okupionym zapewne długimi nadgodzinami i sporym wysiłkiem dla wszystkich pracowników zaangażowanych w projekt. Pytaniem otwartym pozostaje to, kiedy studio będzie zdolne do rozpoczęcia prac nad Wiedźminem 4.
Jak wynika z naszego własnego źródła, anonimowy pracownicy, którzy rozmawiali z youtuberem, to prawdopodobnie deweloperzy, którzy wyjechali już z Polski. Nasz rozmówca informuje także, że choć film zawiera sporo konkretów, to skala zarzutów jest przesadzona - szczególnie tych osobistych, w odniesieniu do Adama Badowskiego, szefa studia CD Projekt Red.